Jacek Wiśniewski: uniknąć niedzielnego starcia
Stal Mielec prowadzi z AZS Białystok 3-2 (gra się do czterech zwycięstw) w barażu o miejsca 9-10, ale najbliższe spotkania odbędą się w stolicy Podlasia. Mielczanki miały okazję zakończyć rywalizację w ubiegłą niedzielę, ale nie wykorzystały swojej szansy.
- Będę się upierał, że nadal znajdujemy się w lepszym położeniu niż nasze rywalki – mówi szkoleniowiec Stali, Jacek Wiśniewski, który nie ukrywa rozczarowania ostatnim pojedynkiem w Mielcu. - Odczuwam niedosyt, bo sami jesteśmy sobie winni. Wiedziałem, że AZS stanie na głowie aby wygrać, ale nie spodziewałem się, że aż tak bardzo mu pomożemy. Przegraliśmy przez fatalną zagrywkę i przyjęcie. Coś co powinno być naszym atutem, bo w końcu graliśmy w hali, którą znamy na wylot, stało się największym przekleństwem. Jedenaście zepsutych serwisów, osiem błędów w odbiorze zagrywki – nie da się wygrać, popełniając tyle błędów.
Siatkarki z Mielca przeżywają duże wahania formy, czego najlepszym przykładem są ostatnie sobotnio-niedzielne mecze. - Bardzo trudno zachować koncentrację przez dwa dni – tłumaczy szkoleniowiec Stali. - Taka historia przytrafiła się nam w Białymstoku. Zaczęliśmy z wysokiego pułapu, ale w drugim spotkaniu już nie udało się wygrać. Stres związany z meczami o utrzymanie, to całe napięcie, daje się zawodniczkom mocno we znaki. Naprawdę niełatwo unieść taki ciężar – dodaje Wiśniewski.
Mielczanki w ten weekend czekają pojedynki w Białymstoku, do których ze spokojem podchodzi szkoleniowiec Stali. - AZS nie może pozwolić sobie na chwilę słabości, więc to mój zespół posiada większy komfort. Choć, przyznaję, że może to być złudne. Zrobimy wszystko, by uniknąć niedzielnego meczu. To na pewno byłby horror – kończy Wiśniewski.