Jacek Grabowski: apetyty były zdecydowanie większe
Impel Wrocław przegrywając z Galatasaray Stambuł zakończył swoją tegoroczną przygodę z europejskimi pucharami. - Teraz musimy skupić się na krajowych rozgrywkach i walczyć o inne cele – przyznał trener drużyny, Jacek Grabowski.
Dolnośląski zespół w tym sezonie grę na międzynarodowych arenach rozpoczął od Ligi Mistrzyń, gdzie drużyna zagrała dzięki „dzikiej karcie”. Wrocławianki trafiły do grupy z zespołami Dresdner S.C., Telekom Baku, Fenerbahce Grundig Stambuł. Patrząc na przedsezonowe zapowiedzi wydawało się, że Impel Wrocław powinien w tej konfiguracji wywalczyć awans do kolejnej rundy. Tak się jednak nie stało, wrocławianki zajęły trzecie miejsce w grupie, które pozwoliło im jedynie na kontynuowanie gry w Pucharze CEV. O ile drużyna Fenerbahce była poza zasięgiem, tak realna wydawała się walka o drugie miejsce, które ostatecznie przypadło drużynie z Drezna.
- Przede wszystkim zmiana regulaminu w Lidze Mistrzyń też wpłynęła na to, że nie awansowaliśmy do rundy play off. Według starego systemu mieliśmy więcej punktów od zespołu, który zajął drugie miejsce. Notabene, gdyby była taka punktacja w ORLEN Lidze to bylibyśmy zdecydowanie przed zespołem z Dąbrowy Górniczej bo my mamy trzy porażki, a one sześć. Nie będę narzekał na regulamin bo prawda jest taka, że trzeba grać i wygrywać. Szkoda przede wszystkim meczu z Telekomem Baku we Wrocławiu bo w przypadku wygranej mieliśmy szansę na grę w fazie play off Ligi Mistrzyń – zwrócił uwagę szkoleniowiec wrocławskiej ekipy, Jacek Grabowski.
Dla drużyny z Wrocławia była to druga przygoda z Ligą Mistrzyń. Przed rokiem ekipa pod wodzą Tore Aleksandersena debiutowała w elitarnych rozgrywkach. Debiutu na pewno nie można zaliczyć do udanego – wrocławianki przegrały wszystkie spotkania, wygrywając w całych rozgrywkach jedynie trzy sety. - Na pewno graliśmy lepiej niż rok temu, wyniki uległy poprawie, także jakiś progres jest. Zabrakło jednak nieco, aby pójść jeszcze o krok dalej – podsumował tegoroczny wynik Jacek Grabowski.
Po zakończeniu rywalizacji w Lidze Mistrzyń drużyna z Dolnego Śląska wciąż jeszcze miała szansę, aby powalczyć w międzynarodowych rozgrywkach – tym razem był to Puchar CEV. W losowaniu Impel Wrocław trafił na kolejny zespół z Turcji, Galatasaray Stambuł, który znajduje się obecnie na trzecim miejscu w lidze, tuż za VakifBankiem i wspomnianym Fenerbahce. W poprzedniej fazie Pucharu CEV – siatkarki ze Stambułu bez większych problemów ograły szwajcarski Volley Köniz. Pomimo dobrej gry w premierowych odsłonach dwóch meczy, drużyna Jacka Grabowskiego dwukrotnie musiała uznać wyższość rywalek z Turcji.
- Co do pucharu CEV to muszę powiedzieć, że trafiliśmy na trudnego rywala. Wydaje mi się, że jest to najmocniejsza drużyna w tych rozgrywkach i faworyt do końcowego sukcesu. Los nas nie oszczędził nas w losowaniu. Czegoś niestety brakowało w konfrontacjach z Galatasaray – podsumował trener drużyny z Wrocławia.
Impel Wrocław podobnie jak zespoły z Polic i Sopotu zakończył walkę na europejskich parkietach. Drużynie Jacka Grabowskiego pozostaje walka na krajowym podwórku, wciąż do zdobycia są medale mistrzostw kraju, a także Puchar Polski.
- Oczywiście nie możemy być jacyś mocno szczęśliwi z występów na europejskich parkietach bo nie tak to wszystko miało wyglądać. Apetyty były zdecydowanie większe i jak widać swoje szansę też mieliśmy, ale niestety ich nie zdołaliśmy wykorzystać. Teraz musimy skupić się na krajowych rozgrywkach i walczyć o inne cele – zakończył Jacek Grabowski.
Już dziś Impel Wrocław podejmie przed własną publicznością drużynę z Legionowa. Początek spotkania o godzinie 17:00.