Izabela Bełcik: zawsze chce się wygrywać mecz za meczem
Reprezentacja Polski siatkarek, wróciła do kraju ze srebrnym medalem historycznych, pierwszych Igrzysk Europejskich. To pierwsze, od sześciu lat podium, na którym stanęła żeńska drużyna narodowa. – Zaserwowałyśmy parę horrorów i sobie i kibicom – powiedziała po powrocie z Baku Izabela Bełcik, kapitan reprezentacji.
orlenliga.pl: Sześć lat czekaliśmy na to by reprezentacja Polski siatkarek znowu stanęła na podium. Po Igrzyskach Europejskich w Baku, możemy nareszcie powiedzieć: „mamy to!”
Izabela Bełcik: Zdecydowanie, możemy z dumą powiedzieć: „mamy to!” Dla nas jednak, nie było to aż tyle lat, bo wciąż mamy w pamięci poprzednie sukcesy. Oczywiście czas szybko leci i wiemy, że trzeba stale ciężko pracować, żeby utrzymać się w czołówce, a to przez ostatnie lata nam się nie udawało.
- Który, rywal z jakim zmierzyłyście się w Baku, okazał się być najtrudniejszy?
- Na pewno te drużyny z którymi przegrałyśmy. Drużyna z Azerbejdżanu miała fantastyczną fazę grupową i w tamtym momencie była nie do zatrzymania. Uważam, że bardzo ciężki był też nasz pierwszy mecz z Turczynkami, bo nie wiedziałyśmy wtedy czego możemy się spodziewać. No i będę zawsze wspominać ten wygrany 3:2, mecz z Serbkami. Podczas Igrzysk, zaserwowałyśmy trochę pięciosetowych horrorów i sobie i kibicom.
- Obecna reprezentacja siatkarek jest zespołem, który cały czas się kształtuje. Jest wiele nowych zawodniczek i nowy trener – Jacek Nawrocki. Jak układa się współpraca w drużynie?
- Póki co dobrze. Odniosłyśmy sukces, więc ta współpraca układa się dobrze. Mam nadzieję, że będziemy ten projekt kontynuować i że będziemy mieć więcej czasu na treningi. W najbliższej przyszłości będzie to jednak trudne, bo dziewczyny już wyleciała na World Grand Prix i tam też będą grać mecz za meczem. Dopiero po tym turnieju będziemy mieć możliwość rozpoczęcia przygotowań na mistrzostwa Europy. Mam nadzieję, że staniemy się jeszcze bardziej zgranym zespołem, bo póki co te dwa tygodnie, które mieliśmy na stworzenie teamu z grupy dziewczyn z całej Polski, nie wystarczyły, żeby wszystko poszło nam jak po sznurku.
- Azerbejdżan to dosyć egzotyczny kraj, ze swoją specyfiką. Czy coś sprawiało Pani szczególną trudność?
- Niektóre dziewczyny miały trudności wynikające z trzygodzinnej różnicy czasowej. Miały kłopoty z zasypianiem, nie szły spać np. o jedenastej czy dwunastej tylko później, a kiedy trzeba było rano wstać na trening to był lekki problem. Nie jest to jednak taka różnica czasu, która może rodzić wielkie niedogodności. Dla mnie osobiście najcięższe były wysokie temperatury. Czasami szwankowała klimatyzacja, a to znacznie utrudnia normalne granie w siatkówkę. Kiedy jest się spoconym, piłka jest śliska i odbija się tam gdzie sama chce.
- Teraz przed reprezentacją światowe Grand Prix, a jesienią mistrzostwa Europy. Minimum piąte miejsce w czempionacie jest w waszym zasięgu…
- Szczerze mówiąc, nie rozmawialiśmy jeszcze o celach czy minimach. Zazwyczaj nie mówi się o tych założeniach głośno, ale my mamy świadomość tego co musimy i co chcemy osiągnąć. Zawsze chce się wygrywać mecz za meczem, więc zobaczymy dokąd nas to zaprowadzi. Mam nadzieję, że my będziemy grać dobrze i że będziemy z siebie zadowolone.