Izabela Bełcik na karpia czeka cały rok
Święta Bożego Narodzenia – nie ma piękniejszych i bardziej rodzinnych świąt. Zapach choinki, smażonego karpia, kompotu wigilijnego i potem wspólna Pasterka w kościele – takie są moje święta i zawsze bym chciała, aby takie były – ciepłe w rodzinne uczucie – o Świętach Bożego Narodzenia rozmawia z nami rozgrywająca Atomu Trefla Sopot Izabela Bełcik.
- Sportowcy chyba jeszcze bardziej czekają na święta, gdyż doceniają wartość tych cennych chwil jakie mogą spędzić wtedy z najbliższymi. Na święta się czeka, bo wiadomo, że chociaż na kolacji wigilijnej usiądziemy wszyscy przy stole, połamiemy się opłatkiem i złożymy sobie życzenia, takie wspólne chwile są bezcenne – dodaje Iza.
23 grudnia siatkarki Atomu wróciły do domów, po meczu ligowym z Wrocławia, na odpoczynek zbyt dużo czasu nie uda się jednak wygospodarować. - Do przygotowań to się raczej nie przydam, mogę tylko liczyć, że mama ze wszystkim się wyrobi i mogę liczyć w stu procentach na jej przepyszne potrawy wigilijne. Ja mogę tylko obiecać, że się ładnie ubiorę i z pewnością nie wystąpię w dresach – śmieje się Iza.
- Jak zawsze wszystko do samej Wigilii odbywa się w biegu. Prezenty mam już wszystkie przygotowane, ale powiem szczerze, że ledwo się w tym roku z nimi wyrobiłam. Dla rodziny będę miała całe dwa dni, to i tak nieźle. W drugi dzień świąt już lecimy do Bazylei na coroczny turniej towarzyski. W ubiegłym roku byłam tam z Muszynianką, a w tym roku nasz Atom został na niego zaproszony.
Na pytanie o ulubioną potrawę wigilijną - Iza nie namyśla się ani chwili. - Karp smażony – mówi z nutką rozmarzenia w głosie – Na niego czekam cały rok, bo tylko w ten jeden dzień smakuje po prostu znakomicie. Dopóki ostatnie dzwonko nie zniknie z półmiska, nie daję za wygraną. Musi przecież wystarczyć do następnej Wigilii. Kolacja świąteczna ma w sobie wiele uroku i romantyzmu. Będzie nas spora gromadka i wśród nas 3-letni Konrad, synek mojej siostry. Pewnie nasz tata, a dziadek Konrada przebierze się za Świętego Mikołaja. Ostatnio nikt się nie przebierał, a malec skwitował sprawę – ja dostałem prezent od babci, a innym dzieciom przyniósł Święty Mikołaj – może teraz on też do mnie przyjedzie - dodał. Nie mamy wyjścia, ktoś się musi przebrać.
Słuchamy oczywiście kolęd, sami przy nich też nucimy, bardzo lubię śpiewać kolędy. Przy migającej światełkami choince, rozdawaniu prezentów, jedzeniu i rozmawianiu mija miło czas aż do samej Pasterki, na którą co roku chodzę. Bez tej uroczystej mszy, świąt też sobie nie wyobrażam. Szkoda tylko, że te dwa dni tak szybko zlecą, ale cóż – życie składa się z takich chwil – mówi Iza. (pzps.pl)