Izabela Bełcik: dwa różne mecze
Polski zespół w środowej konfrontacji w Łańcucie z Rosjankami w niczym nie przypominał drużyny, która dzień wcześniej w efektownym stylu pokonała rywalki. Tym razem to zespół trenera Władimira Kaziutkina mógł cieszyć się z wygranej w trzech setach.
- Zagrałyśmy dwa różne mecze - opisuje rozgrywająca reprezentacji Polski, Izabela Bełcik. - Na pewno myślami jesteśmy już przy turnieju kwalifikacyjnym, ale nie jest to żadne usprawiedliwienie. Myślałyśmy, że po dobrym spotkaniu w Rzeszowie w drugim pojedynku pójdzie nam łatwiej. W I secie wszystko było na dobrej drodze dopóki nie pojawiło się parę błędów . Piłka latała nam między palcami i nie mogłyśmy bloku ustawić i zatrzymać rywalki. Oprócz Doroty Pykosz, która pod koniec zablokowała kilka razy Rosjanki nie byłyśmy w stanie sobie z tym poradzić. W pierwszym meczu z Rosjankami tez to był dla nas kłopot, ale inne elementy zaistniały, a dziś to było słabo. Musimy się dobrze zastanowić na tym meczem.
PlusLiga Kobiet: Po dwóch w miarę wyrównanych setach w III partii wyraźnie spuściłyście z tonu tak jakby zależało wamna jak najszybszym zakończeniu meczu. Izabela Bełcik: - Na pewno nie chciałyśmy go odpuścić, żeby szybciej się znaleźć w hotelu. Nie o to nam chodziło. Zależało nam jeszcze pograć jak najdłużej, ale nic nam nie wychodziło. Wszystko uciekało nam z rąk, a do tego bardzo wysoka temperatura na hali spowodowała, że nie mogłyśmy dobrze poczuć piłki. Nam rozgrywającym piłka motała się między rękoma i nie było pewności siebie w tym rozegraniu. Rywalki “pośmigały” nam dosyć mocno w ataku i były bardziej pewniejsze na siatce stąd taki wynik. Czy dobre nastroje po wtorkowym zwycięstwie nie zmąci ta porażka? - Mam nadzieję, że wyciągniemy odpowiednie wnioski. Trzeba skupić się na każdym pojedynczym meczu. Dzień po dniu bo przecież pod rząd czekają nas trzy spotkania, które muszą być dobre i co najważniejsze - zwycięskie w naszym wykonaniu - kończy rozgrywająca polskiej reprezentacji.
- Z waszego obozu nadchodziły ostatnio dość pesymistyczne informacje jeśli chodzi o problemy kadrowe. Kontuzje was nie omijają. Jak sobie z tym wszystkich radzicie? - Pomimo tego nie spuszczamy głów i będziemy walczyć. Nastroje w drużynie są póki co jak najlepsze .- A jak pani samopoczucie? Na turnieju we Włoszech trener Matlak oszczędzał panią ze względu na ból kolana… - Trener mnie faktycznie oszczędzał, bo na tych naszych wyjazdowych turniejach było trochę większe natężenie meczów. Ja grałam dużo na turnieju w Montreux i moje kolano się troszeczkę odezwało. Ale to w zasadzie nic się nie dzieje poważnego. Musiałam tylko chwilę odpocząć i praktycznie po jednym dniu tzw. nic nie robienia, ale de facto aktywnego, wszystko doszło z powrotem do normy i nie ma się czym martwić. W Rzeszowie jestem więc w stu procentach gotowa do gry .- Czy wiadomo już, na kogo postawi trener Matlak w Rzeszowie jeśli chodzi o pierwszą rozgrywającą – na panią, czy na Milenę Sadurek? - Na pewno mamy jakiś tam obraz, kto może grać w pierwszej szóstce, ale zostawmy to trenerowi. Niech on odkryje karty. - Jeśli chodzi o wasze rywalki, to wydaje się , że najgroźniejsze będą Turczynki mimo, że w ubiegły weekend dość niespodziewanie przegrały u siebie w Turcji przed 8 tysięczną publicznością finał z Ligi Europejskiej z mocno rezerwowym i odmłodzonym składem Serbii. - Wiadomo, że mecze w Lidze Europejskiej są rozgrywane na takim etapie przygotowań, w którym wszystko się może zdarzyć. Podobnie było w naszym przypadku jeśli chodzi o turniej w Montreux i turniej o puchar Piemontu. Zdarzały się nam na tych turniejach takie mecze, albo nawet pojedyncze sety, w których zagrałyśmy super, aby za chwilę po takim dobrym secie zagrać następną partię wręcz masakrycznie. Podobnie mogło być w przypadku Turczynek, które na pewno przygotowywały się ściśle do tego turnieju w Rzeszowie, więc teraz mogą się pokazać z zupełnie innej strony i w innej formie niż w Lidze Europejskiej. Liczymy się z tym, ale mam nadzieję, że mimo wszystko damy im radę i będzie dobrze. - Do składu Turczynek w tym sezonie wróciła ich niekwestionowana liderka w ataku – Neslihan Darnel. To pewnie tej zawodniczki można się obawiać najbardziej… - Neslihan to rzeczywiście siła ognia reprezentacji Turcji. Obojętnie, w jakiej formie by nie była, to zawsze trzeba się z nią liczyć. Trzeba ją gdzieś tam przystopować, zablokować i wygrać z Turcją. To jest jasne. - Z drugiej strony jesteście w tej komfortowej sytuacji, że awans uzyskają aż dwie drużyny, więc póki co nie ma się co napinać na Turcję. Może się okazać, ze zwycięstwa z Belgią i Francją już zagwarantują wam bilety do Japonii. - No dokładnie, dlatego pierwsze co, to przygotowujemy się spokojnie do meczu z Belgią i zoczymy co będzie dalej. Wiadomo, że po meczu z Belgią będziemy miały szerszy obraz tego, co prezentują Francuzki i Turczynki, więc będzie można to sobie już na spokojnie obejrzeć na wideo, przeanalizować i ustalić konkretną taktykę na te zespoły. W drużynie Francji i Belgii macie dobre znajome z polskimi korzeniami – Annę Rybaczewską i Martę Szczygielską… - Faktycznie, ale to akurat nie ma wielkiego znaczenia jeśli chodzi o ten turniej. Wiemy doskonale na co stać te dziewczyny, ale myślę, że żadna z nich nie stanowi aż tak bardzo o obliczu swojej drużyny i trzeba będzie się nastawić konkretnie na inne zawodniczki, a nie tylko na nie. A tak poza tym, to sympatycznie, że spotkamy się z tymi dziewczynami. - Jak wygląda współpraca z terenem Matlakiem? Większość z was zna go doskonale z polskiej ligi. Pani też grając w przeszłości w Nafcie Piła miała okazję pracować już z tym szkoleniowcem… - Faktycznie, znamy się i rozumiemy bardzo dobrze. Trener jest zawsze otwarty na to, żeby odpowiadać na jakieś nasze pytania, czy sugestie. Spokojnie możemy z nim porozmawiać tym bardziej, że większość z nas już z nim współpracowała w klubach i wiemy rzeczywiście, jak do niego podejść. Tak samo on wie, jak należy podejść do nas. Na pewno ten czynnik jest pomocny, zwłaszcza dla trenera, jeśli chodzi o budowę zespołu, bo faktycznie ten nasz zespół dopiero gdzieś tam się buduje, ale póki co wszystko jest na dobrej drodze.
Powrót do listy