Impel Gwardia wreszcie w domu
Wrocławianki zagrały bardzo dobre spotkanie w Dąbrowie Górniczej, powalczyły w Łodzi i jako jedyny zespół w lidze nie rozegrały jeszcze spotkania w domu. Ta sytuacja zmieni się w najbliższy weekend, w którym Impel Gwardia gościć będzie Pronar Zeto Astwę AZS Białystok.
- Po meczu w Dąbrowie oczywiście byłyśmy bardzo zadowolone, niełatwo gra się przeciw takiemu rywalowi, a do tego u niego w hali, więc dwa punkty cieszyły szczególnie. Dziś jednak zapominamy o tych chwilach, bowiem przed nami ważny tryptyk (AZS, Gedania, Mielec), który rozpoczynamy spotkaniem z Białymstokiem – powiedziała Joanna Wołosz, młoda rozgrywająca Impel Gwardii, która za swoje występy zbiera bardzo dobre recenzje od początku rozgrywek PlusLigi Kobiet.
Wrocławianki już teraz cieszą się na inaugurację rozgrywek we Wrocławiu, bowiem pierwsze dwie kolejki musiały rozegrać z dala od domu. Dwa punkty na wyjeździe wywiezione z dwóch trudnych hal to zapewne dobry początek ligi młodego zespołu z Dolnego Śląska. Teraz przed drużyną Rafała Błaszczyka mecz, w którym wrocławianki będą miały za sobą atut własnych „ścian”.
Zespół gospodyń myśli o trzech punktach, ale kompletowany nie bez trudu team Pronaru Astwa Zeto AZS Białystok też chce tym spotkaniem udowodnić, że falstart na początku ligi był przypadkowy.
– Planujemy w najbliższy weekend w Orbicie zebrać komplet punktów w meczu z AZS-em, ale rywal zapewne ma podobne aspiracje. Zdajemy sobie sprawę, że mecz będzie bardzo trudny, gdyż przeciwnik do tej pory nie uzbierał punktu, a nawet nie zdobył seta i teraz zapewne będzie chciał pokazać, że trudne chwile ma już za sobą. Dodatkowo po raz pierwszy w tym sezonie zaprezentujemy się przed własną publicznością, co stwarza kolejne, ale tym razem już pozytywne, napięcie przed spotkaniem – dodała Joanna Wołosz.
Wracająca do pełni sił Magdalena Godos, kapitan AZS Joanna Szeszko, libero Magdalena Saad, Katarzyna Wysocka czy grająca wcześniej we Wrocławiu Agnieszka Starzyk nie przemierzą w sumie ponad 1000 km tylko po to, aby zwiedzić urokliwy wrocławski Rynek. W hali Orbita zapowiada się więc pasjonująca walka, bowiem oba zespoły grają niejako o „sześć” punktów, Impel Gwardia, gdy chce spokojnie myśleć o play off powinien w takich spotkaniach zbierać komplet punktów, natomiast Pronar Zeto szczególnie w takich meczach będzie szukać „oczek”, tym bardziej, że na koncie ich jeszcze nie posiada, a dwie kolejki już mamy za sobą.
– Traktujemy ten mecz jako ważne rozstrzygnięcie, trzeba umiejętnie nastawić się psychicznie do rywala, który przyjedzie na pewno zdeterminowany. My z kolei chcemy realizować swoje plany taktyczne i przy wsparciu własnej publiczności liczymy na sukces w sobotę – oceniła wstępnie rywalizację z akademiczkami z Białegostoku Katarzyna Mroczkowska, liderka wrocławianek.
– Nie znam obecnie dokładnie potencjału AZS-u, w porównaniu z poprzednim sezonem doszło tam do sporej rotacji w składzie, dlatego będziemy się przede wszystkim koncentrować na własnej grze, która wykonywana poprawnie taktycznie, powinna przynieść oczekiwaną skuteczność. Do tego dojdzie pomoc naszych kibiców, więc myślę, że możemy być optymistkami przed sobotnim spotkaniem – podsumowała nastawienie przed meczem atakująca Impel Gwardii.
Obie ekipy mają apetyt na trzy punkty, za Impel Gwardią przemawia atut własnej hali oraz niezły początek ligi. AZS-iaczki, z kolei, na pewno jak lwice, będą walczyły o pierwszy punkt w tym sezonie. Poskromić je może wrocławski Krasnal – oficjalna maskotka drużyny Impel Gwardii, a przyćmić urokiem Wrocław Cheerleaders (m.in. uczestniczki półfinału programu „Mam talent”). Łatwego „życia” w stolicy Dolnego Śląska w tę sobotę nie będą miały siatkarki trenera Wiesława Czai, bowiem wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej, a to powiedzenie w ten weekend zapewnie w całości chce potwierdzić zespół Impel Gwardii Wrocław.