Impel Gwardia - PTPS 1:3
Impel Gwardia Wrocław przegrał z PTPS Piła 1:3 (16:25, 25:16, 18:25, 23:25). MVP została Katarzyna Konieczna.
Uczestniczki turnieju Final Four Challenge Cup będą do końca fazy zasadniczej walczyć o utrzymanie. W trzech pierwszych setach zwycięski zespół miał zdecydowaną przewagę. W czwartej partii walka trwała do jej końca. Sytuacja zmieniała się po serii błędów z obu stron. Trener reprezentacji Polski Jerzy Matlak, obecny na tym meczu, poziomem rywalizacji nie był zachwycony. Fatalne momentami było rozegranie. Zawodniczki atakujące miały problemy z przebiciem piłki. W drużynie wrocławskiej odczuwało się brak Katarzyny Mroczkowskiej.
Powiedzieli po meczu:
Agnieszka Kosmatka (kapitan PTPS Piła): Cieszymy się ze zwycięstwa, ale nie do końca z gry, bowiem była ona bardzo nierówna taka szarpana, a my wymagania w stosunku do swojej gry mamy wyższe. Nie potrafiłyśmy utrzymać dobrej dyspozycji z pierwszego seta, ale trzy zdobyte punkty to dobry wynik.
Adam Grabowski (trener PTPS Piła): Również się cieszę ze zwycięstwa. Był taki moment w trzecim secie, gdzie ruszyliśmy do przodu i moim zdaniem ten moment zaważył o wyniku końcowym spotkania. Dobrze, że zdarzył się taki moment, bo już myślałem, że coś niedobrego dzieje się z zespołem, ale się okazało, że daliśmy radę.
Olga Owczynnikowa (kapitan Impel Wrocław): Na pewno jest nam żal tego meczu. Szkoda, że przegrałyśmy bez punktu. Miałyśmy nadzieję na więcej w tym spotkaniu.
Rafał Błaszczyk (trener Impel Wrocław): Gratuluję zespołowi z Piły. Nie wiem dlaczego ten mecz tak się skończył, uważam, że powinniśmy grać dalej. Zespół z Piły wygrał zasłużenie, ale irytuje mnie to, że w momencie kiedy wreszcie dochodzimy rywala, zaczynamy grać lepiej, dopisuje nam szczęście, bo do tej pory piłki gdzieś po liniach nam wpadały, zostajemy w tym momencie skarceni jak jakieś niegrzeczne dziecko uderzone ścierką w głowę i odesłani do kąta, tam gdzie jego miejsce. Nie mogę zbyt łatwo przejść nad tym do porządku dziennego. Kiedy podejmujemy walkę, mimo przeciwności z jakimi się musimy borykać, gramy ryzykownie, bo musimy tak grać, oczywiście mogliśmy przegrać również 1:3, ale w moim przekonaniu ostatnia akcja była dla nas, a przy stanie 24:24 to jest jeszcze otwarta szansa na sukces w secie. Nie mogę znaleźć logicznego wytłumaczenia na tę sytuację, dlaczego tak?
Powrót do listy