Impel Gwardia - Bank BPS Muszynianka Fakro 0:3
Impel Gwardia Wrocław - Bank BPS Muszynianka Fakro Muszyna 0:3 (13:25, 25:27, 21:25) w meczu 14. kolejki PlusLigi Kobiet. MVP Kinga Kasprzak.
W pierwszym secie przewaga zespołu gości była zdecydowana. Na parkiecie istniał jeden zespół. Gospodynie oddały 9 punktów po błędach. Miały 25-procentową skuteczność.
W drugiej partii było znacznie więcej emocji. Mistrzynie Polski miały minimalną przewagę i gdy wydawało się, że pewnie wygrają przy prowadzeniu 23:20 gospodynie nie tylko odrobiły straty, ale jeszcze uzyskały piłkę setową. Ostatecznie zwyciężyły muszynianki 27:25.
- Nie starajmy się im pomagać. Robimy wszystko, żeby mecz trwał długo - mówił trener Bogdan Serwiński do swoich zawodniczek w trzeciej partii przy stanie 8:5 dla rywalek. Mistrzynie Polski wzięly do serca słowa swego szkoleniowca i pewnie wygrały tę partię oraz cały mecz.
Po meczu powiedzieli
Agnieszka Rabka – Cieszymy się ze zdobycia trzech punktów i z tego, że nasza gra w dzisiejszym meczu wyglądała zdecydowanie lepiej niż trzy dni temu. Myślę, że jeszcze kilka treningów i wrócimy do swojej dyspozycji.
Katarzyna Mroczkowska – Zagrałyśmy całkiem niezły mecz, naszym przeciwnikiem był mistrz Polski, bardzo dobry zespół. Pierwszy set trochę nam nie wyszedł, myślę, że było to spowodowane spadkiem emocji po ostatnich dwóch, bardzo ważnych dla nas spotkaniach. Później już podjęłyśmy walkę, miałyśmy piłkę setową, szkoda, że jej nie wykorzystałyśmy. Przed nami inne spotkania, myślę, że dużo, dużo ważniejsze dla nas.
Bogdan Serwiński – Mecz, poza pierwszym setem, był bardzo emocjonujący i mógł się podobać kibicom. Zwycięstwo 3-0 i trzy punkty zawsze to sprawia radość, bo teren wrocławski jest „gorący”. Zespół gospodyń ostatnio na fali, więc podwójna radość ze zwycięstwa. Tak jak Aga (Rabka – przyp. red.) powiedziała jeszcze kilka treningów zostało nam do środowego meczu z Dynamo Moskwa w Lidze Mistrzyń i będziemy w takich samych nastrojach jak po dzisiejszym meczu.
Rafał Błaszczyk – Mojemu zespołowi gratuluję, że jednak odważył się i po pierwszym secie wyszedł z „szatni”. Bo w pierwszym secie byliśmy w „szatni”, albo nawet „pod prysznicem”. Ale udało nam się otworzyć drzwi, udało nam się przełamać siebie przede wszystkim i wyjść z „szatni” i zacząć grać w siatkówkę. I to na pewno ważne, gdyż kibice, którzy tutaj dość licznie przyszli chcieli oglądać widowisko, a na widowisko składają się jednak poczynania dwóch zespołów, a nie tak jak w pierwszym secie. Przynajmniej troszkę tą gorycz porażki 0-3 u siebie, myślę, że te dobre momenty zamazały i dziewczyny tyle co mogły zrobić to zrobiły. Nie ma co się rozwodzić na tym, czy mogliśmy wygrać tego seta czy nie. Po prostu go nie wygraliśmy, bo Muszynianka była lepsza w tym decydującym momencie, a my musimy szukać punktów z kolejnymi zespołami. Pocieszające jest to, że kolejne drużyny, które do nas przyjadą nie będą prezentować aż tak wysokiego poziomu, w związku z tym nasze szanse odrobinę rosną. Chociaż w każdym meczu pewne elementy są najważniejsze: postawa, walka, mentalność zwycięzcy to są cechy, które muszą dominować, decydować i wtedy nawet jeśli nie wygrywamy to przynajmniej stwarzamy ciekawy mecz, a kibice we Wrocławiu, jak widać, są spragnieni tego, żeby tutaj w Orbicie siatkówka była naprawdę na dobrym poziomie.