Ich ambicje nie kończą się na play off
Agata Karczmarzewska-Pura przyszła do Pronaru Zeto Astwa AZS Białystok z Muszynianki Fakro Muszyna. Jest więc mistrzynią Polski z 2008 roku i na pewno nie zadowoli się samym awansem do najlepszej ósemki PlusLigi Kobiet. Z przyjmującą drużyny Dariusza Luksa rozmawialiśmy po zwycięstwie nad Stalą Mielec 3:0. Białostoczanki już na pewno utrzymały się w ekstraklasie.
PLusLiga Kobiet: Gdy skończyłaś ostatnią piłkę w meczu ze Stalą spadł wam chyba olbrzymi kamień z serca.
Agata Karczmarzewska-Pura: Tak, potrzebowałyśmy tego zwycięstwa jak powietrza, tym bardziej, że było wyraźnie w naszym zasięgu. Punkty, które zdobyłyśmy, są bezcenne, bo gwarantują nam udział w play off. Dlatego byłyśmy naprawdę bardzo skoncentrowane. To, że mi przypadło zdobycie ostatniego punktu cieszy, choć w wygraniu całego meczu, moja zasługa była mniejsza.
- Ostatnio nie prezentowałyście się najlepiej. Czy ten mecz coś zmieni? Przeciwko Stali, mimo zwycięstwa, też nie grałyście na swoim najwyższym poziomie.
- Powiedzmy, że zwycięzców się nie sądzi. Mam nadzieję, że wszystkich satysfakcjonują trzy punkty i to jest najważniejsze. Na pewno coś się zmieni w naszej psychice. Inne będzie nastawienie do następnego meczu. Skończy się nerwówka, zakładanie że „musimy” wygrać, bo mamy nóż na gardle. Do kolejnego spotkania z waleczną Gwardią Wrocław przystąpimy spokojniejsze.
- Gracie wciąż o stawkę, o szóste miejsce. To ma spore znaczenie w kwestii rozstawienia w plat off.
- Tym bardziej jest o co grać z Gwardią. Ale na razie to wciąż walczymy o… mistrzostwo Polski i tak powinniśmy podchodzić do następnych meczów.
- Jak podsumujesz prawie zakończoną fazę zasadniczą? Odniosłyście sukces, bo zrealizowałyście zakładany plan. Z drugiej strony nie wszystko ułożyło się tak dobrze jak mogło.
- Na pewno nasza pierwsza runda była lepsza niż druga. Niestety, zawsze gdzieś w środku sezonu przychodzi spadek formy, nie da się cały czas grać dobrze. Myśmy miały właśnie ten dołek ostatnio. Kluczowy był przegrany mecz z Gedanią, on nas trochę „przycisnął do ziemi”. Na szczęście się odbudowałyśmy i jesteśmy w grze. Tak naprawdę oceniać nas będzie można na koniec sezonu.
- Cel postawiony przed wami– miejsce w ósemce – już jest. Teraz zapewne postawicie sobie nowe zadanie. Jakie?
- Ja myślę, że każda z nas ma swoje ambicje. Na pewno nie osiądziemy na laurach, mnie przynajmniej samo miejsce w ósemce nie satysfakcjonuje. Ten zespół stać na więcej, może nawet na awans do najlepszej czwórki, choć aby do tego doszło, naprawdę musiałybyśmy grać bardzo dobrze. Jeśli nie uda się przejść pierwszej rundy, powalczymy o piątą pozycję. W każdym razie na pewno do samego końca zrobimy co w naszej mocy.
- Stać was na bardzo dobrą grę, ale ostatnio macie duże wahania w trakcie jednego seta, a w play off nie można sobie na to pozwolić w ciągu kilku meczów.
- My musimy grać cały czas bardzo dobrze, by coś osiągnąć. Nie możemy sobie pozwolić na przestoje. Wydaje mi się, że dla nas najważniejszy jest początek setów. Jak zaczynamy dobrze, potem jakoś idzie. Cały czas nad tym pracujemy, mobilizujemy się, żeby jak stracimy trzy punkty, natychmiast zrobić przejście. Z czego te problemy wynikają, nie wiem. Może za bardzo chcemy?
- Dostałyście walentynkowe czekoladki po zwycięstwie ze Stalą. Na ile wystarczą, na jeden wieczór?
- Ja raczej nie jestem takim czekoladowym „potworem”, jak… niektóre dziewczyny w naszym zespole. Na pewno starczą mi na dłużej.