Hugh McCutcheona: to była bitwa
W Japonii rozpoczął się dziś Puchar Świata kobiet. W pierwszej grupie zwycięstwa zanotowały Chinki, Argentynki oraz dość niespodziewanie Włoszki, które pokonały Japonki. W drugiej na uwagę zasługuje wygrana USA nad Brazylią. - To była bitwa - mówił trener zespołu USA.
W pierwszym spotkaniu grupy A, która swoje mecze rozgrywa w Hiroszimie, Chinki pokonały zespół Algierii w trzech setach. Dla Algierek tegoroczny występ w Pucharze to debiut, ale póki co nie mogą go zaliczyć do udanego. Chinki nie dały szans swoim rywalkom utrzymując znaczną przewagę przez całe spotkanie. – Popełniłyśmy w tym meczu wiele błędów, ale na szczęście nie miały one wpływu na końcowy wynik. Dzisiejsze spotkanie było dobrym przygotowaniem do kolejnych konfrontacji z silniejszymi drużynami – powiedziała na pomeczowej konferencji prasowej kapitan zespołu chińskiego Wei Qiuyue.
Drugi mecz grupy A był bardziej zacięty niż pierwszy. Pierwszy set należał do Dominikanek, ale w kolejnych partiach zdecydowanie lepsze były już Argentynki, które wygrały 1:3. – Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa. Dobrze czułyśmy się na boisku, a ta wygrana wiele dla nas znaczy, bo zespół Dominikany jest od nas silniejszy – mówił zadowolony ze swoich podopiecznych Bastit Horacio, trener Argentyny. Trzeci mecz w grupie był konfrontacją Włoszek, które w Pucharze Świata biorą udział dzieki dzikiej karcie i Japonek – gospodyń turnieju. Podopieczne Massimo Barboliniego dały sobie wydrzeć tylko drugiego seta. W pozostałych zespoł Japonii wyraźnie odstawał od swoich rywalek. Dla Eleonory Lo Bianco, rozgrywającej kadry Włoch, był to 500 mecz w barwach Italii. – To wielki honor móc reprezentować swój kraj – przyznała kapitan włoskiego zespołu.
W grupie B rywalizacja rozpoczęła się od meczu aktualnych mistrzyń Europy Serbek z Koreankami. Drużyna Korei tylko w pierwszym secie prowadziła wyrównaną walkę i partia ta kończyła się na przewagi. W pozostałych wyraźnie dominowały podopieczne Zorana Terzicia, które zwyciężyły 3:0. Podczas spotkania kontuzji doznała kluczowa zawodniczka kadry Serbii, Sanja Malagurski. – To był dla nas duży szok. Mam nadzieję, że szybko dojdzie do siebie, ale może się okazać, że do końca turnieju już nie zobaczymy jej na boisku – mówił na konferencji prasowej szkoleniowiec Serbek. Drugi mecz grupy nie miał właściwie historii. Niemki były zdecydowanie lepsze od Kenijek we wszystkich elementach, a w trzeciej partii rywalki podopiecznych Giovanniego Guidetti zdołały ugrać tylko osiem punktów.
– Cieszę się, że rozpoczęłyśmy ten turniej od zwycięstwa – przyznała kapitan niemieckiego zespołu, Małgorzata Kożuch. W ostatnim spotkaniu dzisiejszego dnia spotkały się lider i wicelider rankingu FIVB wśród drużyn kobiecych, czyli USA z Brazylią. Pierwszy set należał do Amerykanek. Brazyliki zdołały doprowadzić do remisu, ale w kolejnych dwóch partiach lepsze znów były podopieczne Hugh McCutcheona. – Mecz może nie stał na najwyższym poziomie, ale cieszę się, że wygraliśmy. Oba zespoły prezentowały się bardzo dobrze w polu serwisowym, ale nie było dużych problemów z przyjęciem. To była bitwa – stwierdził szkoleniowiec zwycięskiej drużyny.
Wyniki pierwszego dnia turnieju:
Grupa A:
Chiny – Algieria 3:0 (25:13, 25:14, 25:19)
Dominikana – Argentyna 1:3 (25:18, 17:25, 18:25, 22:25)
Włochy – Japonia 3:1 (25:20, 23:25, 25:18, 25:15)
Grupa B:
Serbia – Korea 3:0 (27:25, 25:22, 25:22)
Kenia – Niemcy 0:3 (19:25, 14:25, 8:25)
USA – Brazylia 3:1 (25:22, 17:25, 27:25, 25:19)