Historyczny wyczyn Ze Roberto
- To wspaniały trener. Nikt inny nie zrobił tego, co on osiągnął z kobiecą i męską reprezentacją Brazylii. Jego sukcesy mówią same za siebie – chwaliła szkoleniowca Canarinhes rozgrywająca Fernanda Ferreira. Brazylijki wczoraj wywalczyły złoto olimpijskie drugi raz z rzędu.
Z piekła do nieba
Wczoraj wielka radość ze zdobytego złota, a jeszcze kilka dni temu obawa o awans do ćwierćfinałów. Brazylijki w rundzie eliminacyjnej prezentowały się bardzo słabo i do samego końca nie były pewne czy będą mogły zagrać w ¼ turnieju olimpijskiego. Przed ostatnim meczem grupowym zajmowały piąte miejsce i ich los zależał od Turczynek oraz...Amerykanek. Gdyby podopieczne Hugh McCutcheona, które przed ostatnim spotkaniem miały już zapewnione pierwsze miejsce w grupie, odpuściły spotkanie z Turcją, Canarinhes nie zobaczylibyśmy w dalszej części turnieju. Amerykanki nie wdawały się jednak w żadne kombinacje i pewnie zwyciężyły. Canarinhes natomiast pokonały osłabione kontuzjami Serbki i tym samym zajęły czwarte miejsce w grupie.
W ćwierćfinale los zetknął je z Rosjankami. Tam zobaczyliśmy już inną Brazylię – walczącą, cieszącą się z każdego zdobytego punktu. Mecz był bardzo zacięty i rozstrzygał się w tie-breaku. Canarinhes niemal uciekły spod noża broniąc aż pięc piłek meczowych. Wytrwałość zaprocentowała wygraniem dwóch kolejnych akcji i wielką radością z awansu do półfinału. To chyba wtedy od nowa narodził się zespół. – Na treningach wszystko wyglądało super – zawodniczki prezentowały się bardzo dobrze. Nie mogły jednak przełożyć tego na mecz. Ale to była tylko kwestia czasu – tłumaczył szkoleniowiec Canarinhes, Ze Roberto, który jako jedyny trener zdołał doprowadził męską i żeńską kadrę do złota olimpijskiego (męską w 1992 w Barcelonie, a żeńską w 2008 w Pekinie). Teraz dokonał kolejnego historycznego wyczynu – wraz z reprezentacją kobiet obronił w Londynie złoto z Pekinu.
Niemożliwe stało się możliwym
Gdy w finale Brazylijki spotkały się z Amerykankami wszyscy stawiali właśnie na te drugie. - W minionym roku przegraliśmy wszystkie mecze z reprezentacją USA i dla mnie to Amerykanki były faworytkami tego spotkania – mówił Ze Roberto. Pierwszy set finału tylko to potwierdzał, bo USA pewnie wygrało go aż do 11. – Pierwsza partia to była katastrofa – powiedziała Fabiana Olivera. – Chyba za bardzo pragnęłyśmy tego złota i w pierwszym secie za bardzo spieszyłyśmy się. Kiedy trochę się uspokoiłyśmy, pokazałyśmy na co nas stać – dodała rozgrywająca Fernanda Ferreira.
- Chcę podziękować Bogu za to, że miałem możliwość być szkoleniowcem tej reprezentacji. To, co razem osiągnęliśmy jest czymś niesamowitym. Były wzloty i upadki, ale przechodziliśmy przez nie razem. Ta drużyna wiele mi pokazała i wiele mnie nauczyła – stwierdzył trener Canarinhes. - To wspaniały szkoleniowiec. Nikt inny nie zrobił tego, co on osiągnął z kobiecą i męską reprezentacją Brazylii. Jego sukcesy mówią same za siebie – chwaliła szkoleniowca Fernanda.
Czy Ze Roberto dalej będzie pracował z brazylijską ekipą? – Powinno się kontynuować to, co dobre. Wyniki zarówno kobiecej jak i męskiej reprezentacji mnie satysfakcjonują – stwierdził prezydent Brazylijskiej Federacji Siatkówki, Ary Graça, dając do zrozumienia, że chciałby aby zarówno Ze Roberto jak i Bernardo Rezende pozostali na swoich stanowiskach.