Helene Rousseaux: Im więcej wygrywasz tym lepiej
Helene Rousseaux, belgijska przyjmująca po czterech latach przerwy znów zagra w Polsce. W tym sezonie 26-letnia Belgijka reprezentować będzie barwy brązowego medalisty z ub. sezonu – zespołu Developres SkyRes Rzeszów.
- Trener Lorenzo Micelli spodziewał się, że ze względu na udział w mistrzostwach Europy pojawi się pani w Rzeszowie dopiero po tym turnieju, a tymczasem przyjechała pani do nowego klubu już od pierwszego dnia przygotowań. Dlaczego?
- Do tej pory nie mogłam grać w reprezentacji, ponieważ przez całe lato pracowałam nad rehabilitacją mojego kolana. Teraz czuję się dobrze, ale nie chciałabym niczego popsuć, bo kosztowało mnie to wiele wysiłku. Bardzo cenię sobie grę w kadrze narodowej, ale też zdaję sobie sprawę, jakie to są obciążenia. Grając w reprezentacji trzeba być przygotowanym na rozegranie naprawę wiele meczów, natomiast nie ma za bardzo czasu na to, żeby dobrze pracować nad kondycją fizyczną, bo trzeba przede wszystkim grać. Nie chciałabym więc zaprzepaścić efektów pracy fizycznej, jaką wykonywałam w ostatnich miesiącach dla jednego turnieju, jakim są mistrzostwa Europy. Gra w siatkówkę jest moją pracą. W klubie zarabiam pieniądze i w związku z tym włodarze klubu mają wobec mnie konkretne oczekiwania. Dlatego chciałabym być w dobrej dyspozycji w trakcie sezonu ligowego.
- Czyli przerwa w grze w reprezentacji Belgii, to bardziej pani indywidualna decyzja niż wybór trenera?
- Tak, to była moja świadoma decyzja. Rozmawiałam z trenerem kadry, że na pewno nie będę w stanie wziąć udziału w pierwszych dwóch etapach sezonu reprezentacyjnego. On to uszanował i pewnie liczy się z tym, że nie przyjadę też na trzecią część sezonu, ale będziemy jeszcze rozmawiać na ten temat kiedy wrócę do Belgii.
- Te problemy z kolanem, o których pani wspomniała, to efekt jakiejś kontuzji pod koniec sezonu ligowego w Turcji czy sprawy przeciążeniowe?
- To nie jest kwestia kontuzji związanej z jednym konkretnym zdarzeniem, tylko problemy przeciążeniowe, z którymi borykałam się już przez ostatnie trzy lata, jeszcze w okresie gry we Włoszech. Z roku na rok te dolegliwości były coraz silniejsze, więc postanowiłam w końcu coś z tym zrobić i wdrożyć jakieś konkretne działanie tak, żeby mieć z tym spokój na dłuższy czas.
- Dlaczego zdecydowała się pani zamienić najlepszą obecnie w Europie ligę turecką na ORLEN Ligę? Co panią skusiło do gry w Developresie SkyRes Rzeszów?
- Rozgrywki w Turcji są rzeczywiście mocne, ale nie jest też tak, że cała liga stoi na wysokim poziomie i jest bardzo dobrze zorganizowana. Jest tam 4-5 bardzo silnych zespołów, ale reszta drużyn nie jest już tak mocna. Można też mieć czasem zastrzeżenia do organizacji, która nie zawsze stoi na najlepszym poziomie. W Turcji nie brakuje miejscowych trenerów, którzy odbiegają mentalnością od szkoleniowców włoskich. W ogóle rozgrywki we Włoszech i w Polsce są moim zdaniem lepiej zorganizowane. Miałam więc motywację, żeby wrócić do Polski i pracować w dobrym systemie szkoleniowym, z regularnymi i wartościowymi treningami. Osoba trenera Lorenzo Micelliego odegrała na pewno sporą rolę w moim transferze, bo zależało mi na pracy z tej klasy szkoleniowcem. W trakcie sezonu w Turcji nie brakowało chaosu organizacyjnego również na treningach, które nie odbywały się regularnie, a ja cenię sobie bardziej uporządkowaną pracę. Dobra organizacja, to coś, za czym tęskniłam grając w Turcji.
- Oferta z klubu z Rzeszowa była dla pani najlepszą opcją?
- Tak, zwłaszcza, że rozmawiałam z trenerem Micellim i nie miałam żadnych wątpliwości, że w Developresie będę mogła pracować pod okiem bardzo dobrego szkoleniowca. Od kilku sezonów brakowało mi pracy z trenerem tej klasy, co Lorenzo. Mimo że mam już 26 lat, to wciąż czuję się bardzo młodo i mam wrażenie, że mogę wciąż podciągnąć poziom swojej gry. Aby tak się stało muszę pracować z najlepszymi fachowcami w swojej dziedzinie, a Lorenzo Micelli z pewnością zna się na siatkówce.
- Wraca pani do ORLEN Ligi po czteroletniej przerwie. W sezonie 2011/2012 grała pani w Budowlanych Łódź, a w 2012/2013 w Muszyniance. Jakie są pani wspomnienia z Polski?
- Bardzo dobre. Pamiętam, że rozgrywki w Polsce przypadły mi do gustu. Miałam dobry kontakt z kibicami i ceniłam sobie ich doping. Siatkówka w Polsce jest cenioną dyscypliną. Widać, że fani żyją tym sportem i to mi się bardzo podoba. Jedynym minusem, jaki zapamiętałam, to dość dalekie podróże na mecze ligowe. To jednak tylko jeden z aspektów, z którym jakoś damy sobie radę. Jeśli chodzi o sukcesy sportowe, to na pewno takim dużym wydarzeniem było zdobycie pucharu CEV z zespołem z Muszyny, w którym występowała również Ania Kaczmar - obecnie rozgrywająca Developresu. To było wprawdzie już kilka lat temu, ale miałyśmy ze sobą dobry kontakt i tak też powinno być w Rzeszowie.
- Jakie ma pani oczekiwania w związku z grą w Developresie – trzecią drużyną poprzednich rozgrywek, która będzie pewnie liczyła na jeszcze lepszy wynik w tym sezonie?
- Moim zdaniem musimy pracować nad tym, żeby osiągnąć najlepszy wynik, na jaki nas stać. Nie mam jeszcze rozeznania, jaka jest siła innych drużyn w ORLEN Lidze, ponieważ w poprzednich latach aż tak nie śledziłam rozgrywek w Polsce. Nie mogę więc ocenić naszych możliwości skoro nie wiem, jaką siłą rażenia dysponują inne drużyny. Dopiero w trakcie sezonu, kiedy będziemy grały przeciwko kolejnym zespołom, będę w stanie powiedzieć coś więcej o naszym potencjale. Natomiast cel jest zawsze jeden – im więcej wygrasz tym lepiej. Na pewno postaramy się wygrać jak najwięcej.
- Na pewno rozmawiała pani o specyfice ORLEN Ligi z Kają Grobelną – dobrą koleżanką z reprezentacji Belgii, która w zeszłym sezonie zrobiła furorę w Polsce.
- Kaja bardzo chwaliła sobie grę w ORLEN Lidze. Ona czuje się tutaj znakomicie, ale dużą rolę odgrywa też fakt, że Kaja zna doskonale język polski i po części czuję się jak Polka. Mamy ze sobą świetny kontakt i szkoda, że Łódź nie jest położona bliżej Rzeszowa. Kaja przekomarzała się ze mną, żebym nie podpisywała kontraktu z Developresem, ponieważ ze mną w składzie ten zespół będzie mocniejszy i będzie jeszcze trudniejszym przeciwnikiem dla Budowlanych. Oczywiście z drugiej strony Kaja cieszy się, że będę grała w Polsce i na pewno spotkamy się ze sobą kilka razy w trakcie sezonu, co najmniej przy okazji meczów naszych zespołów.
Na pewno cieszy panią fakt, że w PlusLidze w tym sezonie będzie również grał pani młodszy brat – Thomas. Biorąc pod uwagę tradycje rodzinne, m.in. karierę pani ojca – wieloletniego szkoleniowca Knack Roeselare, siatkówka była pewnie pani pisana?
- Rzeczywiście, można powiedzieć, że siatkówka u nas w domu była cały czas obecna. W przeszłości próbowałam swoich sił w innych sportach, a rodzice dali mi wolną rękę nie narzucając mi gry w siatkówkę. Szybko jednak pokochałam tą dyscyplinę i cały czas mam tak, że jeśli przez dłuższy czas nie dotykam piłki, to tęsknię za tym. Naprawdę lubię siatkówkę. Praktycznie cała moja najbliższa rodzina kocha tą dyscyplinę i gra w siatkówkę, co jest bardzo miłe. To nas jeszcze bardziej wzmacnia i scala, bo wcale nie czujemy w domu przesytu siatkówki, a wręcz przeciwnie, taką dodatkową więź, że wszyscy razem dzielimy tą samą pasję. To naprawdę miłe.
Powrót do listy