Helene Rousseaux: chcę zostać w Rzeszowie
LIGA SIATKÓWKI KOBIET: Po fatalnie przegranym drugim secie czwartego meczu o brąz z Chemikiem Police wydawało się, że jesteście już załamane mentalnie, ale odrodziłyście się w świetnym stylu. Jak do tego doszło?
Helene Rousseaux (belgijska przyjmująca Developresu SkyRes Rzeszów): Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia jak tego dokonałyśmy. Miałam już takie myśli, że będziemy musiały pojechać na piąte spotkanie do Polic, ale momentem przełomowym był chyba uraz Jeleny Blagojević. Kiedy ona z bólem musiała zejść z boiska wszystkie zrozumiałyśmy, że musimy zrobić co w naszej mocy, żeby wykorzystać swoją szansę jeszcze w tym meczu. Jestem niezmiernie szczęśliwa, że tak się stało. Jestem też bardzo wdzięczna Bartkowi Dąbrowskiemu, który uwierzył we mnie i dał mi szansę gry. W ostatnim czasie nie dostawałam zbyt wielu szans gry, ale trener Dąbrowski postawił na mnie i chyba udowodniłam wszystkim, że jestem gotowa do gry.
- Była pani bohaterką meczu numer trzy w Policach, kiedy również Chemik prowadził już 2:0, ale m.in. dzięki pani wejściu na boisko zespół się odbudował i wygrał to spotkanie 3:2.
- Po raz kolejny słowa uznania należą się Bartkowi, który wprowadził mnie wtedy do gry. Już od dłuższego czasu miałam poczucie, że jestem w stanie grać, ale nie dostawałam szansy, a kiedy ją wreszcie dostałam, to pokazałam na co mnie stać.
- Jak cenny jest ten medal dla Developresu SkyRes, który był przecież drugim zespołem po rundzie zasadniczej, ale musiał się podnieść po przegranym półfinale z ŁKS-em Commercecon Łódź.
- Nie ma co ukrywać, że po porażce w półfinale byłyśmy mocno załamane. W meczach o trzecie miejsce powróciłyśmy jednak do życia, odbudowałyśmy swoją grę i wywalczyłyśmy ten brązowy krążek. Owszem, to nie jest złoty medal, ale ma dla nas dużą wartość pod względem emocjonalnym.
- W zeszłym roku po przegranym decydującym meczu o brąz wszystkie byłyście mocno zapłakane i załamane. Mówiła pani wtedy, że nie zasłużyła sobie na takie zakończenie sezonu. Teraz ten brąz jest w pewnym sensie pocieszeniem?
- Pamiętam ten zeszłoroczny moment, jakby to było wczoraj kiedy stałyśmy z boku, jak teraz Chemik Police i byłyśmy strasznie zapłakane. Byłam wtedy okropnie smutna i pocieszał mnie tato, który był na tym meczu. Teraz jestem bardzo szczęśliwa, że nie musimy znów przeżywać tego rozczarowania i być w tym samym miejscu, co przed rokiem.
- Ten medal, to także zasługa trenera Lorenzo Micelliego, który aż do meczów o brąz pracował z wami przez cały sezon i budował tą drużynę?
- Na pewno tak, chociaż ja osobiście mało pracowałam z nim w tym sezonie. Na początku rozgrywek wypadłam z zespołu ze względu na uraz i operację, a potem jak wróciłam do drużyny, to trenowałam głównie indywidualnie i dopiero później z całym zespołem. Lorenzo pracował jednak z dziewczynami przez prawie cały sezon, więc medal mu się należy, ale osobiście powiedziałabym, że to przede wszystkim dziewczyny zapracowały sobie na ten brąz.
- Czy zostanie pani w Developresie SkyRes na przyszły sezon? Już wiadomo, że w Asseco Resovii zagra pani brat Tomas, więc pewnie miło byłoby wam grać w tym samym mieście?
- Nie ukrywam, że chcę zostać w Rzeszowie i od początku to deklarowałam. Były takie osoby, które utrudniały mi pozostanie w Developresie, ale ostatnio trochę się zmieniło, więc zobaczymy co się wydarzy.
Powrót do listy