Grupa Azoty Chemik Police blisko jedenastego tytułu mistrza Polski
Tylko raz w 17-letniej historii rozgrywek siatkarek w ramach Polskiej Ligi Siatkówki zdarzyło się, żeby drużyna, która w finale przegrywała 0:2, zdobyła mistrzostwo Polski. To nie wróży dobrze PGE Rysicom Rzeszów w rywalizacji z Grupą Azoty Chemikiem Police.
Dwa pierwsze mecze finałowe TAURON Ligi były bez historii. Przewaga Grupy Azoty Chemika była bardzo duża, a przeciwniczki z PGE Rysic tylko momentami potrafiły nawiązać równą walkę, co nie wystarczyło do wygrania nawet jednego seta. Czy rywalizacja zakończy się już w piątek w Szczecinie?
W historii finałowych zmagań w rozgrywkach siatkarek tylko raz zdarzyło się, że drużyna, która po dwóch meczach przegrywała 0:2, potrafiła odwrócić losy rywalizacji i sięgnąć po złoto. Miało to miejsce 11 lat temu - w sezonie 2012/2013, gdy w finale zmierzyły się drugi po rundzie zasadniczej TAURON MKS Dąbrowa Górnicza z czwartym Atomem Treflem Sopot. Zespół z Dąbrowy wygrał dwa pierwsze spotkania w własnej hali 3:0 i 3:1 (grano systemem 2-2-1), by trzy kolejne przegrać po tie-breakach. Katarzyna Zaroślińska-Król i jej koleżanki z TAURON MKS-u nie znalazły sposobu na zatrzymanie australijskiej atakującej Rachel Rourke, która w trzecim spotkaniu - pierwszym we własnej hali - zdobyła aż 33 punkty, a dwóch kolejnych po 28!
Wracając jednak do statystyk, to w w 16 finałach (w 2020 roku rozgrywki zakończyły się po fazie zasadniczej) tylko trzy razy mistrz został wyłoniony po piątym meczu. Pierwszy raz taka sytuacja miała miejsce w sezonie 2007/2008, kiedy Muszynianka Muszyna pokonała Farmutil Piła. Dwa lata później BKS Aluprof Bielsko-Biała wygrał z Muszynianką, choć przegrywał 1:2.
Sześć ostatnich finałów TAURON Ligi zakończyło się zwycięstwami do zera, a spośród nich najbardziej zacięta była rywalizacja łódzkich drużyn - w 2019 roku ŁKS Commercecon trzy razy pokonał Grot Budowlanych 3:2. Ciekawe, że późniejsze mistrzynie zakończyły fazę zasadniczą na trzecim miejscu, a ich rywalki - na czwartym. Z późniejszych złotych medalistów z najniższej pozycji zaczynała play-off Muszynianka - piąta w sezonie 2005/2006.
Kolejna niezbyt dobra statystyka dla siatkarek z Rzeszowa, to skuteczność policzanek w finałach. Jest 100-procentowa - ilekroć awansowały do ostatniej rundy, tyle razy zostały mistrzyniami Polski. A było to aż ośmiokrotnie, przegrywając w nich zaledwie dwa mecze - w 2015 i 2016 roku z Atomem Treflem.
- Na pewno będzie nam bardzo ciężko, ale w siatkówce wszystko jest możliwe. Musimy się skoncentrować na tym, żeby dać z siebie w Szczecinie absolutnie wszystko co mamy. Nie możemy tracić nadziei; trzeba do końca grać i walczyć o swoją szansę - twierdzi Amanda Coneo, kolumbijska przyjmująca PGE Rysic.
Okazuje się, że problemy organizacyjne klubu z Polic tylko zmotywowały siatkarki. - Teraz widać, że tworzymy kolektyw. Każda wie, po co jest, jak wchodzi na boisko i co ma robić w danym spotkaniu. Ktoś po pierwszym meczu powiedział, że Rzeszów nie zagrał swojej najlepszej siatkówki. Może i tak, może nie zagrał najlepszej siatkówki, ale moim zdaniem to my narzuciłyśmy tak mocne warunki, że dziewczyny z Rzeszowa nie były w stanie nam na to odpowiedzieć - tłumaczyła Martyna Grajber Nowakowska, kapitan drużyny Grupy Azoty Chemika. Dodaje też, że dodatkową motywacją do zakończenia rywalizacji już w piątek jest uniknięcie kolejnej podróży do Rzeszowa na czwarty mecz.
W małym finale gramy od zera do dwóch zwycięstw
W spotkaniach o brązowy medal jest remis. - Wszystko zaczynamy od zera - mówi przed trzecim spotkaniem tzw. małego finału Jelena Blagojević z Grot Budowlanych Łódź. Na razie obie drużyny, czyli łodzianki i BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała, wysoko wygrywały w swoich halach. Łodzianki przełamały krótką, bo dwumeczową, serię porażek ze zdobywczyniami TAURON Pucharu Polski. Co ciekawe, bielszczanki dopiero trzeci raz w tym sezonie przegrały do zera (wcześniej z PGE Rysicami i Grupą Azoty Chemikiem).
Początek meczu w Bielsku-Białej w piątek o godz. 17.30, a finału w Szczecinie o 20.30.
Powrót do listy