Giovanni Guidetti: wygraliśmy chemią i zgraniem
Zawodniczki VakifBanku udowodniły swoją wyższość w spotkaniu z Eczacibasi i jako pierwszy zespół awansowały do finału Ligi Mistrzyń, w którym zmierzą się ze zwycięzcą spotkania Imoco Volley Conegliano i Dynamo Moskwa. Nastroje w obu zespołach były zgoła odmienne, ale przegrany zespół komplementował swojego rywala za determinację w grze. Zwycięzcy z kolei podkreślali znakomitą dyspozycję mentalną swojego zespołu.
Massimo Barbolini (trener Eczacibasi Stambuł): Przegraliśmy dzisiaj z rywalem, który był od nas silniejszy i zasłużył na wygraną. Mieliśmy w przeciągu całego spotkania zaledwie z 20 minut, gdzie potrafiliśmy zagrać na przyzwoitym poziomie. Następnie jednak męczyliśmy się bardzo mocno w ataku lub źle przyjmowaliśmy. Z zespołem tej klasy nie można sobie na to pozwolić. Nie mogę powiedzieć, że nie było przebłysków dobrej gry, ale zabrakło nam wydaje mi się ciągłości w grze i złamał nas chyba drugi set, w którym wygrana była na wyciągnięcie ręki. Staraliśmy się ryzykować na zagrywce, ale mimo to nie wyrządziliśmy krzywdy rywalowi, który przyjmował nasz serwis i wyprowadzał silny atak. Gramy w Final Four i nie odpadliśmy z turnieju, więc będziemy walczyć o trzecie miejsce z dużą determinacją. Zasłużyć na tytuł trzeciego najlepszego zespołu w Europie nadal jest sporym osiągnięciem. Jestem przekonany, że mój zespół zagra z dużą determinacją, bo również dzisiaj został podrażniony takim wynikiem.
Rachel Adams (środkowa bloku Eczacibasi): Vakifbank zagrał skutecznie przez trzy sety, ale ten drugi set przegrałyśmy na własne życzenie, więc trudno na pewno być dumną z takiego osiągnięcia. Robiłyśmy, co w naszej mocy, aby wrócić do gry, ale nie udało nam się tego dokonać. Wydaje mi się, że nie przegrałyśmy tego spotkania w głowach. Walczyłyśmy, ale nie realizowałyśmy wszystkich zaleceń taktycznych i nie zdobywałyśmy punktów po walce. Jutro zamierzamy wyciągnąć wnioski z naszej gry. Przyjechałyśmy tutaj i będziemy walczyć z takim samym zacięciem o trzecie miejsce. Przyjechałyśmy zmotywowane, aby wyjechać stąd z medalem.
Giovanni Guidetti (trener VakifBanku Stambuł): Wydaje mi się, że dzisiaj cały zespół zagrał świetnie I jestem zadowolony też ze zmienniczek, które pokazały, że można na nie liczyć. W drugim secie próbowałem żonglować przede wszystkim na pozycji rozgrywającej, angażować system challenge, aby wybić przeciwnika z rytmu, bo nie przystoi przegrywać seta w takim stylu. Chciałem sprowokować zespół i wyzwolić w nich motywację do walki. Cieszę się, że zareagowały w ten sposób i podjęły rękawicę. Wydaje mi się, że naszym kluczem jest mentalność – nie uczę zawodniczek, że muszą wszystko wygrać. Uczę je, że mają walczyć o każdy punkt i dać z siebie wszystko, aby go zdobyć. A zwycięstwo będzie tego owocem. Dzisiaj na pewno różnicę zrobiła Zhu Ting, ale ona zawsze robi różnicę. Muszę jednak powiedzieć, że generalnie cały zespół dobrze pracował na jej grę. Ona kończyła i atakowała z niemożliwych piłek. Ale to jest zawodniczka światowej klasy i z tej strony pokazuje się cały sezon. Dzisiaj wygralismy chemią i zgraniem na boisku. To nasza ogromna siła.
Lonneke Slotjes (atakująca VakifBanku Stambuł): Zagrałyśmy świetny pierwszy set I wypracowałyśmy sobie przewagę po to, żeby zatrzymać się w drugim i stracić koncentrację. Szczerze mówiąc nawet nie wiem, jak się nam to udało. Kluczowym elementem był na pewno serwis, którym udało nam się rywali przycisnąć. Faktycznie, dzisiaj ryzykowałyśmy sporo na zagrywce i to przynosiło pożądany efekt. Popełniałyśmy błędy, ale miałyśmy ten element pod kontrolą i spotkanie zakończyło się na naszą korzyść. Zwróciłabym też uwagę na obronę. Jeżeli udaje Ci się podbić takie zawodniczki jak Tijana Bosković, czy Tatjana Koszelewa, to może być z siebie dumny. W krytycznym momencie powtarzałyśmy sobie, aby walczyć o każdy punkt bez patrzenia na wynik końcowy. W przeciwnym razie byśmy się spaliły w blokach startowych. To zwycięstwo jest dla nas szczególnie ważne po braku kwalifikacji do finału ligi tureckiej (Vakifbanki niespodziewanie przegrał z Galatasaray – przyp. red.). My w tym sezonie musimy coś wygrać, ale podkreślam. Jeszcze nie powiedziałyśmy ostatniego słowa. Mamy srebro, ale przyjechałyśmy po złoto.