Giovanni Guidetti: przegrałem finał, ale zdobyłem srebrny medal
Kilka miesięcy temu Giovanni Guidetti objął ster w siatkarskiej reprezentacji Holandii i już po krótkim okresie pracy doprowadził ten zespół do srebrnego medalu mistrzostw Europy. - Posiadam teraz świetny materiał do pracy i mogę spokojnie przygotowywać się do Ankary. Powtórzę jeszcze raz. Przegrałem finał, ale wygrałem srebrny medal. I to się liczy. – z dumą mówił po spotkaniu szkoleniowiec reprezentacji Holandii.
ORLENLIGA.PL: Giovanni, to ogromny sukces holenderskiej siatkówki. Kilka miesięcy pracy pod Twoimi skrzydłami, a zdobyłeś z dziewczynami srebrny medal.
GIOVANNI GUIDETTI: Dziękuję za gratulacje. To wielki dzień, chociaż żałuję, że nie zagraliśmy spotkania na takim poziomie, na jakim jestem przyzwyczajony. Rosja była ekstremalnie dobra, a dla większości moich dziewczyn to był pierwszy finał w ich życiu. One musiały zmierzyć się też trochę same z sobą, bo takie spotkania gra zupełnie inaczej. Przyjmuję tę lekcję z pokorą. To dla mnie i mojego zespołu świetny materiał do analizy, bo przecież niewykluczone, że w styczniu spotkamy się jeszcze raz.
Byliście zaskoczeni stylem gry Rosjanek?
GIOVANNI GUIDETTI: Muszę przyznać, że tak broniących Rosjanek jak w finałowym spotkaniu nie widziałem chyba nigdy w mojej karierze. Nie miałem jednak wrażenia, że zaprezentowaliśmy się bardzo źle. Byliśmy słabsi i możemy tylko pogratulować Rosjankom fantastycznego meczu. Udowodniliśmy tym turniejem, że pukamy do czołówki europejskiej i będziemy kontynuować tą drogą przy najbliższej okazji, czyli na kwalifikacjach do Igrzysk Olimpijskich w Ankarze.
Czy Twoje zawodniczki wytrzymały presję? Graliście o złoto, przy jedenastu tysiącach widzów. To uskrzydła, ale może też sparaliżować.
GIOVANNI GUIDETTI: Rosjanki zagrały fenomenalnie, ale nie można zapominać o tym, że wiele z moich dziewczyn nie grało nigdy w takim meczu o taką stawkę. Rosjanki zagrały już wiele spotkań finałowych i w kluczowych momentach zachowywały zimną głowę. Chylę czoła przed Rosjankami, ale tego, co osiągnęliśmy z moim zespołem, nikt nie może nam już zabrać. Jestem dumny. To moim zdaniem dopiero początek przygody z holenderską drużyną, a ten zespół może się śmiało zakwalifikować do Rio w Ankarze lub na turnieju interkontynentalnym. Jesteśmy w czołówce siatkówki europejskiej, a naszym celem jest top siatkówki światowej. W finale Rosjanki przerosły nas pod względem umiejętności siatkarskich.
Liczyłeś na przełamanie w trzeciem secie. Dziewczyny wspaniale go otworzyły, prowadząc na pierwszej przerwie technicznej już 8:4.
GIOVANNI GUIDETTI: Z pewnością w trzecim secie coś drgnęło. Dokonaliśmy zmiany na parkiecie i na przyjęciu pokazała się w dłuższym wymiarze Celeste Plak. Zmieniłem również środkowe i liczyłem, że te manewry pozwolą nam nawiązać walkę z Rosjankami. Niestety, nasze atakujące zostały podbite, a do tego Rosjanki przełamały nasz blok, bądź atakowały bez udziału naszego bloku. Myślę, że to było dla dziewczyn nie do przeskoczenia na tym etapie. To było tylko jedno spotkanie, które nam nie wyszło i nie przekreśli genialnego wyniku, który udało nam się osiągnąć w przeciągu tego turnieju.
Jakie wnioski płyną dla Ciebie z tego spotkania?
GIOVANNI GUIDETTI: Przede wszystkim dla dziewczyn to cenna nauka, jak gra się półfinały i finały. Wychodzimy z założenia, że chcemy w styczniu grać o najwyższe cele, więc będziemy musieli wejśc do finału lub półfinału. Staniemy wtedy po raz kolejny w sytuacji takiej jak w niedzielę i będziemy musieli zagrać lepiej. A do tego potrzebne jest doświadczenie, które właśnie zbieramy przeciwko Rosji. Być może zmierzymy się z tym zespołem po raz kolejny, więc musimy zrozumieć, dlaczego w finałowym spotkaniu dzieliła nas taka przepaść. Cieszy mnie z kolei to, że potrafimy z różnymi zespołami utrzymywać mimo wszystko wysoki poziom. Holenderki udowodniły, że mają w swoich rękach wszystko, aby zagrać na IO w Rio de Janeiro.
W spotkaniu z Rosją mieliście problemy w przyjęciu i zdecydowałeś się nawet na zmianę nominalnej pierwszej libero – Debby Stam-Pilon. Z drugiej strony udawało się na początku postraszyć Rosjanki w przyjęciu.
GIOVANNI GUIDETTI: Mieliśmy na dzisiaj przygotowaną taktykę, której po prostu nie wykonaliśmy. O ile nasza zagrywka funkcjonowała dzisiaj na akceptowalnym poziomie, choć bez potrzebnej agresji, o tyle nie mieliśmy współpracy blok-obrona przy ataku. Naszym celem było ustawianie bloku na skos na ataki Obmoczajewej. Zgadnij, ile udało nam się razy ją zablokować po skosie? Jeden raz. Tak się nie da wygrać z Rosją. Wracając do tematu zmian w składzie, próbowałem wszystkiego i wymieniłem połowę zespołu na parkiecie, licząc na przełamanie. Wydaje mi się też trochę, że mój zespół przyzwyczaił się, że skoro atakuje mocno, to piłki lądują w parkiecie. A w niedzielę Rosjanki ku ich zaskoczeniu podbijały z łatwością potężne piłki. Zagrały w obronie jak Azjatki.
W finale Natalia Obmoczajewa oraz Tatiana Koszelewa nie robiły sobie z waszego bloku.
GIOVANNI GUIDETTI: Ale to nie jest w sumie nowość, bo one zaatakują nad każdym blokiem w Europie. Wiedziałem o tym, dlatego tak ważne jest, żeby blok współpracował z obroną. Posiadam teraz świetny materiał do pracy i mogę spokojnie przygotowywać się do Ankary. Powtórzę jeszcze raz. W niedzielę przegrałem finał, ale wygrałem srebrny medal. I to się liczy.