Gedania rozbiła się o łódzką "ścianę"
Gedania Żukowo przegrała z Organiką Budowlanymi Łódź 0:3 (17:25, 16:25, 25:27). MVP meczu została Katarzyna Bryda.
Wiesław Popik nie rzucił na Żukowo całej potęgi Organiki Budowlanych, a mimo to łodzianki wygrały w trzech setach. Z siatkarek, które na ogół spełniają rolę rezerwowych, najlepiej z okazji do gry skorzystała Katarzyna Brydal. Niespełna 20-letnia przyjmująca zdobyła tytuł MVP. Gedania nadzieje na pierwszy punkt w ostatnim występie przed własną publicznością w sezonie zasadniczym miała tylko przez chwilę w końcówce spotkania, gdy ambitnie obroniła cztery piłki setowe. Szkoleniowiec przyjezdnych pozwolił tego dnia odpocząć Brazylijce Micheli Teixeirze, po pierwszym secie dał wolne jej rodaczce, Vanessie Luanie De Pauli, a jedynie z ławki wchodziły kolejne rutynowane zawodniczki Marta Pluta i Małgorzata Niemczyk. Eksgedanistka i była mistrzyni Europy dopiero w ostatniej partii została wpisana do gry w "szóstce".
Także Gedania, oczywiście w zakresie swych szczupłych możliwości kadrowych, próbowała eksperymentować. Do wyjściowego składu przywrócona została Justyna Sachmacińska, która sezon rozpoczynała jako kapitan
drużyny, ale na początku roku tę funkcję musiała przekazać Małgorzacie Jeromin, gdyż wylądowała w rezerwie. W sobotę atakująca rozegrała jeden z najlepszych meczów w Żukowie, zaliczając 11 punktów, przy 45-procentowej skuteczności w ataku. W trzecim secie była też roszada na środku bloku. Bez żadnej zmiany, jeśli nie licząc wejść libero, w całej tej partii grała Justyna Łukasik, która 27 stycznia obchodziła 17. rocznicę urodzin. Inna sprawa, że popularna "Julia" zastąpiła podstawową w tym sezonie siatkarkę seniorskiego zespołu, Annę Łozowską, która 17 lat... skończy dopiero 16 marca!
Po meczu Niemczyk sugerowała nawet, że tak młoda drużyna więcej skorzystałaby z punktu widzenia szkoleniowego, gdyby grała poniżej PlusLigi Kobiet. - Gedania dziś zagrała lepiej niż w pierwszej rundzie w Łodzi, ale żal mi tych dziewczyn, trenerów i tutejszej publiczności, bo przez cały sezon dostają lanie. Moim zdaniem większy postęp zrobiłyby ten zespół, gdyby grały w niższej klasie rozgrywkowej - stwierdziła Małgosia, która w barwach Gedanii, ale oczywiście w znacznie lepszych finansowo dla klubu czasach, występowała w sezonie 2006/07. Z tamtej drużyny została tylko libero Marta Siwka, która wróciła do klubu przed tym sezonem i... masażystka Joanna Pędziwiatr.
Na parkiecie emocje były tylko na początku i na końcu spotkania. W inauguracyjnym secie łodzianki musiały dotrzeć się w nowym ustawieniu, a gedanistki nie kapitulowały, mimo otwarcia 1:5. Gospodynie dochodziły na 5:6 i 9:11. Dopiero wówczas nastąpił decydujący fragment partii. Budowlani odskoczyli na 18:10. Jeszcze szybciej gedanistki skapitulowały w drugiej odsłonie. Co prawda tym razem do 5:4 to one prowadziły, ale na kolejne 10 udanych akcji przyjezdnych odpowiedziały tylko jednym zdobytym punktem! Zrobiło się 6:14, a wkrótce potem nawet 11:21...
- W trzecim secie zagrałyśmy najsłabiej, ale naprawdę trudno się mobilizować, gdy emocje są jak na rybach - zapewniała Niemczyk. To jej udany atak dał łodziankom pierwszą piłkę setową (24:21), ale i następnie zepsuta zagrywka wlała jeszcze nadzieje w serca gedanistek. Gospodynie wyrównywały na 24:24 i 25:25.
- Chwila dekoncentracji łodzianek sprawiła, że na końcu kibice doczekali się emocji. Łodzianki były lepszym zespołem i zasłużenie wygrały. Jeśli chcieliśmy nawiązać walkę, to musieliśmy znacznie lepiej zagrywać, ale ten element nadal nie jest naszym atutem - przyznał Paweł Kramek, trener Gedanii.
Dodajmy jeszcze, że na taki a nie inny obraz gry miało wpływ kiepskie przyjęcie zagrywki przez gedanistki. Zaledwie 27 procent podbitych piłek można było uznać w tym elemencie za bardzo dobrych. Nic zatem dziwnego, że i rozegranie w ataku nie mogło być dobrej jakości. Tym samym łodzianki zaliczyły aż 8 punktowych serwisów oraz mogły wykazać się w bloku. W tym elemencie zdobyły aż 12 punktów, co jak na trzy setowy pojedynek jest bardzo dobrym osiągnięciem. Co ciekawe w bloku punktowało aż osiem łodzianek, w tym trzykrotnie Dominika Koczorowska. W siedmiu innych przypadkach, chcąc ominąć tę "ścianę", miejscowe atakowały w aut lub siatkę.