Gedania - Pronar 2:3
Gedania Żukowo przegrała z Pronarem Zeto Astwą AZS Białystok 2:3 (19:25, 26:28, 25:23, 25:22, 13:15). MVP meczu została Magdalena Saad.
Odmłodzona drużyna Gedanii nauczyła się już stwarzać w PlusLidze Kobiet emocjonujące i dramatyczne widowiska, ale wygrywanie nadal pozostaje niespełnionym zamierzeniem. W Żukowie w tym sezonie podopieczne Grzegorza Wróbla zagrały po raz drugi i po raz drugi zeszły z parkietu pokonane po tie-breaku. Nic dziwnego, że w trzecie spotkanie tego zespołu u siebie zostaną wycelowane już kamery Polsatu Sport.
Gedanistki do Żukowa przyjeżdżają tylko w piątek poprzedzający mecz u siebie. Na oswojenie się z halą mają dwa treningi. Może dlatego potrzebowały dwóch przegranych setów, aby wejść w mecz? A może paraliżuje ich po prostu szansa na zwycięstwo? Bo jak inaczej wytłumaczyć to co działo się w inauguracyjnej partii. Gedanistki dyktowały warunki gry do 19:16. Potem na zagrywkę weszła Lucie Muhlsteinova i miejscowe nie zdobyły już punktu. Ostatni fragment seta przegrały 0:9!
W drugiej odsłonie meczu sytuacja niemal się powtórzyła. Gospodynie prowadziły 20:16 i oddały rywalkom sześć punktów z rzędu! Tym razem jednak nie odpuściły i jeszcze zerwały się do walki. Wyrównały na 22:22, a potem obroniły trzy piłki setowe. Poddały się, gdy Marlena Mieszała, która latem była bliska podpisania umowy z... Gedanią, postawiła blok na Katarzynie Wellnie.
Gdy zatem w trzeciej części gry prowadzenie miejscowych 19:16 zostało zamienione w stratę 19:20 nikt nie miał wątpliwości, że będziemy mieli "powtórkę z rozgrywki". Jednak tym razem gospodynie wreszcie pokazały charakter. Co ciekawe ważne punkty zdobywały te najmłodsze. 17-letnia Maja Tokarska przywróciła prowadzenie na 22:21, a Natalia Nuszel, choć zbijała dwa razy zdobyła zwycięski punkt.
W czwartym secie miejscowe poszły za ciosem, choć dopiero ruszyły do ataku od wyniku 4:7. Od przerwy, o którą trener Wróbel poprosił przy 21:20, gedanistki były konsekwentne jak nigdy wcześniej, a i potem. Kapitalnie broniły, w bloku piłki zatrzymywała nawet mierząca 165 centymetrów Jana Sawoczkina, no i w ataku nie drżały ręce. Tie-break zapewniło zbicie Katarzyny Wellny.
I co zrobiły gospodynie z partią, która mogły przynieść im pierwsze w sezonie zwycięstwo? Ani razu nie potrafiły nawet objąć prowadzenia. Wyraźnie nie odpowiadała im jedna ze stron boiska. Dopiero, gdy mogły przejść na drugą stronę siatki, co nastąpiło przy 4:9, rzuciły się w pościg. I niewiele brakowało w jego powodzenie. Dwa ostatnie ataki zostały wystawione na Nuszel. Skończyła ten na 13:14, ale w kolejnym została zablokowana... Najlepszą na parkiecie uznano libero przyjezdnych, Magdalenę Saad.
Powiedzieli na konferencji prasowej
Grzegorz Wróbel (trener Gedanii): Trudno być zadowolonym po przegranym meczu. Jednak warto pochwalić drużynę, gdyż widoczny jest postęp w jej grze. Tworzymy fajną grupę, która dobrze się nakręca do pracy. Przydałaby się dłuższa ławka. Natalia Nuszel rozpoczęła studia na AWFiS i na razie nie wytrzymuje tych dodatkowych obowiązków pod względem kondycyjnym. Dlatego dziś była próba z Tamarą Kaliszuk. Szkoda zwłaszcza drugiego seta. Zabrakło zimnej krwi. Łatwiej by się grało, gdyby było 1:1, a nie 0:2. Liczę, że w Białymstoku uda nam się wreszcie dopaść tego rywala, gdyż wliczając sparingi, przegraliśmy już po raz czwarty.
Dariusz Luks (trener Pronaru): Po dwóch przegranych trzeba się cieszyć i z tych dwóch punktów. Tym bardziej, że przed tie-breakiem przeszło mi przez myśl przysłowie, o tych co nie wygrywają w trzech setach... Był to dla nas ciężki mecz. Gedania pokazała się z dobrej. Myślę, że tutaj jeszcze niejedna drużyna zostawi punkty.
Elżbieta Skowrońska (kapitan Gedanii): Forma zespołu na pewno idzie w górę, moja nie, raczej jest w tendencji zniżkowej. Chcę pochwalić zwłaszcza Tamarę Kaliszuk, która pokazała, że może z powodzeniem grać w "6". Dwa punkty były blisko. Zabrakło szczęścia. Cóż nam z pochwał, skoro zaliczyliśmy już piątą przegraną? Wolałabym, abyśmy grały brzydko, a wygrywały. W tej rundzie już zostało nam niewiele drużyn, z którymi możemy wygrać. W Muszynie czy Bielsku możemy liczyć na walkę, ale raczej nie na punkty.
Joanna Szeszko (kapitan Pronaru): Liczyłyśmy na trzy punkty. Po wygraniu dwóch setów chyba się za bardzo rozprężyłyśmy, poczułyśmy się zbyt pewnie. Gratuluję Gedanii postawy. Zagrała bowiem bardzo ambitnie. W Żukowie wygrałyśmy wcześnie turniej o Puchar Burmistrza i ta hala mogłaby być dla nas szczęśliwa, ale szkoda, że wracamy do domu tylko z dwoma punktami.
Powrót do listy