Gedania - Pronar 1:3
Gedania Żukowo przegrał z Pronarem Zeto Astwą AZS Białystok 1:3 (25:20, 15:25, 14:25, 14:25). MVP meczu została Natalia Ziemcowa.
Siatkarki Gedanii przystąpiły do meczu z silnym postanowieniem zdobycia pierwszego w tym sezonie punktu. Jednak Pronar Zeto Astwa AZS Białystok ani myślał rozdawać prezenty, bo za wszelką cenę chcę uniknąć gry w barażach o utrzymanie w PlusLidze Kobiet. Przyjezdne dały się zaskoczyć tylko w pierwszym secie, ale trzy kolejne wygrały zdecydowanie. Tytuł MVP zdobyła Natalia Ziemcowa, która przez dwa ostatnie sezony była... gedanistką.
- Wszyscy mi tutaj mówią, że jeszcze wrócę do Żukowa na mecze barażowe, ale my na to nie mamy wcale ochoty - mówiła przed spotkaniem ukraińska środkowa bloku Pronaru. Jej piętnaście punktów i ataki z obejścia miały kolosalne znaczenie dla rozmontowania gospodyń, które z wielkim animuszem rozpoczęły mecz.
Gedanistki w inauguracyjnym secie bardzo dobrze grały zagrywką. Z tego elementu zdobyły cztery punkty bezpośrednią, a wiele innych rozpoczynało się też od serwisu, bo rywalki oddawały piłkę za darmo na drugą stronę siatki lub grały do skrzydłowych, które musiały zbijać w trudnych pozycjach, a wówczas mógł się wykazać miejscowy blok. W tej partii białostoczanki zdobywały punkty praktycznie wówczas, gdy dobrze przyjęły i rozegrały piłkę przez środek siatki. Katarzyna Wysocka punktowała w pierwszej odsłonie siedmiokrotnie, a Ziemcowa czterokrotnie w ten sposób. Gospodynie do zdecydowanego ataku przystąpiły po drugiej przerwie technicznej, na której przegrywały jeszcze 15:16. Od tego wyniku zdobyły pięć punktów z rzędu, a Wiesław Czaja wykorzystał obie przerwy przysługujące akademiczkom. Potem Gedania poprawiła na 22:17 i musiała zdobyć pierwszego seta przed własną publicznością w tym sezonie. Grę w tej partii zakończyła asem serwisowym Małgorzata Lizińczyk i był to już jej 8 punkt w tym spotkaniu.
Trzy minuty okazały się zbyt krótkim odcinkiem czasowym, aby gedanistki ochłonęły po tym sukcesie i z chłodną głową wyszły do drugiego seta. Gdy "trawiły" jeszcze zwycięstwo, przyjezdne szybko zdobyły trzy punkty z rzędu, a potem poprawiły na 7:2. Na drugiej przerwie technicznej akademiczki prowadziły już 19:7. Identyczny niemal przebieg miał też set trzeci.
Zmiana obrazu gry wiązała się z coraz lepszym przyjęciem, a przede wszystkim odblokowaniem ataku ze skrzydeł. Regularnie punktować zaczęły Joanna Szeszko i Małgorzata Cieśla. Na nic zdawały się ofiarne interwencje w obronie miejscowej libero Marty Siwki, bo jej koleżanki nie kończyły kontrataków. Nie pomagały też liczne zmiany. Debiut w PlusLidze Kobiet zaliczyła 17-letnia Justyna Łukasik.
Nadzieja zaświtała w szeregach Gedanii, gdy na początku czwartej partii zaproponowała grę przez środek siatki. bardzo dobrze w tym okresie spisywała się 17-letnia Anna Łozowska. Tym razem do gospodynie rozpoczęły od 3:0. Akademiczki opanowały jednak sytuację, a od 5:4 znów zaczęły dyktować warunki gry. Ułatwiły im zadanie miejscowe, które coraz częściej gubiły się i oddawały punkty po własnych błędach. Ostatecznie gedanistki zdeprymowała sytuacja przy 8:8. Sędziowie zakwalifikowali atak Ziemcowej jako autowy, ale po protestach białostoczanek zmieniły decyzję. Ilona Gierak szybko wykorzystała załamanie rywalek i bardzo dobrą zagrywką poprawiła wynik na 15:8. To był koniec nadziei drużyny z Żukowa na pierwszy punkt w lidze.
Powiedzieli na konferencji prasowej:
Joanna Szeszko (kapitan Pronaru): Wiedziałyśmy, że nie będzie to łatwy mecz, gdyż Gedania powoli idzie w górę. w pierwszym secie nie dawałyśmy rady w przyjęciu zagrywki i na siatce. Na szczęście w porę się opamiętałyśmy. Wyszłyśmy z opresji i zdobyłyśmy trzy punkty.
Małgorzata Jeromin (kapitan Gedanii): Nie możemy być zadowolone po kolejnej porażce. Pierwszy set był optymistyczny. Potem znów nie wytrzymałyśmy ciśnienia, nie utrzymałyśmy koncentracji, zabrakło charakteru. Robiłyśmy za dużo błędów, za mało grałyśmy środkiem.
Wiesław Czaja (trener Pronaru): W pierwszym secie przydarzyła nam się dekoncentracja, praktycznie nic nie funkcjonowało. Nie było przede wszystkim przyjęcia zagrywki, gdyż skuteczność w tym elemencie, jak dobrze pamiętam, niewiele przekraczała 20 procent. Potem zagraliśmy naszą grę. Do trzech następnych setów nie mam żadnych zastrzeżeń.
Paweł Kramek (trener Gedanii): Dziewczyny same na siebie nakładają presję, gdyż za wszelką cenę chciały zdobyć pierwszy punkt. Szkoda, że drugi set zaczęliśmy od 0:4, bo gdyby było odwrotnie może poszlibyśmy za ciosem. Jednak nie wykorzystaliśmy dekoncentracji Białegostoku, a co gorsza sami spuściliśmy głowy. na parkiecie nie mieliśmy zawodniczki z takim charakterem, która potrafiłaby poderwać do walki pozostałe. Dlatego AZS nas wypunktował. Najwięsza różnica była w sile ataku. W tym elemencie zdobyliśmy o 20 punktów mniej niż przeciwnik.