Freya Aelbrecht: wiem co to znaczy grać przeciwko polskim zespołom
Już tylko godziny dzielą nas od startu finałowego turnieju Ligi Mistrzyń. - Jeśli komuś na tym etapie brakowałoby motywacji to nie jest godny gry w tej fazie rozgrywek – powiedziała nam przed Final Four środkowa Unedo Yamamay Busto Arsizio, Freya Aelbrecht.
orlenliga.pl: W sobotę i niedzielę rozegrany zostanie turniej Final Four Ligi Mistrzyń. Odczuwasz już emocje związane ze zbliżającym się wydarzeniem?
Freya Aelbrecht: Już naprawdę nie mogę się doczekać tej finałowej rywalizacji. To dla mnie bardzo trudny sezon. Nie wystąpiłam w mistrzostwach świata z powodu kontuzji (zerwane więzadło w kolanie-red.). Przez cztery miesiące przygotowywałam się w Belgii do mojego powrotu i od stycznia jestem już z zespołem. Nie grałam w Lidze Mistrzyń co nie oznacza, iż jestem obojętna na te rozgrywki. Pomagam zespołowi na każdym kroku, zawsze jak tylko mogę. Jestem bardzo podekscytowana zbliżającym się FinalFour ,podobnie jak cały zespół. Jesteśmy gotowe na rywalizacje!
- Jak wyglądały wasze przygotowania do tego turnieju?
- Wszyscy koncentrujemy się obecnie na praktycznych elementach gry. Wiele czasu poświęcamy na treningi i poprawę pewnych elementów. Oglądałyśmy wiele materiałów związanych z Chemikiem Police, więc wiemy jak ten zespół gra i jaki prezentuje poziom. Najważniejsze jest dla nas jednak doprecyzowanie do perfekcji naszego stylu gry. Uważam, że jesteśmy bardzo dobrze przygotowane na turniej finałowy.
- W półfinale zmierzycie się z Chemikiem Police. Aktualne mistrzynie Polski to także gospodynie turnieju. Twoim zdaniem ten zespół jest w waszym zasięgu?
- W Final Four wszystko jest możliwe. Każdy zespół nie ma już w tym momencie nic do stracenia. Nasze rywalki grają przy swojej publiczności więc jest to ich dodatkowy atut. Miałam już przyjemność kilka razy grać w Polsce, więc wiem co to znaczy grać przeciwko polskim zespołom przy pełnych trybunach. To niesamowite wrażenie! Oczywiście może się też zdarzyć, że gra na swoim terenie okaże się raczej dodatkowym powodem do stresu czy presji. Zobaczymy jaki wpływ będzie to miało na nasze rywalki. Znam sporo zawodniczek z Chemika Police i wiem na co je stać. Trzeba jednak pamiętać, że również nasz zespół jest świetne przygotowany. Musimy wierzyć (i wierzymy), że jesteśmy w stanie wygrać rywalizacje. Nie wątpliwie nie będzie to łatwe zadanie, ale to w końcu Final Four Ligi Mistrzyń!
- Final Four to niewątpliwie specyficzny turniej, wymagający ogromnego poświęcenia, motywacji, umiejętności, a być może także szczęścia. Co zatem jest najważniejsze, aby myśleć o końcowym sukcesie?
- Na tym etapie rozgrywek dosłownie wszystko jest ważne. Rywalizujesz w końcu z najlepszymi zespołami w Europie, musisz zatem wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności. W finale trzeba zagrać na swoim najlepszym poziomie. Umiejętności techniczne to kwestia powtórzeń, treningu więc niewątpliwie jesteśmy w stanie kontrolować ten element. Gorzej niestety wygląda kwestia stresu, tutaj trzeba niezwykle dużego wysiłku. Co do motywacji to myślę, że raczej żadnej z zawodniczek grających w Final Four jej nie brakuje. Jeśli komuś na tym etapie brakowałoby motywacji to nie jest godny gry w tej fazie rozgrywek.
- Zdobyłaś srebrny medal w 2010 roku w Challenge Cup. Czy zatem teraz nadszedł czas na krążek z najcenniejszego kruszcu?
- (Śmiech) To prawda. Minęło już prawie pięć lat od tego sukcesu. Dziękuję za przypomnienie tego wydarzenia, bo było to dla mnie niesamowite przeżycie. Odpowiadając zaś na pytanie, tak jesteśmy gotowe na złoty medal!