Felerny wyjazd białostoczanek
Siatkarki Pronaru AZS Białystok nie będą dobrze wspominać towarzyskiego turnieju w Baranowiczach, w jakim zagrały w miniony weekend.
Drużyna pojechała na Białoruś bez pierwszej rozgrywającej Magdaleny Godos. Ona wciąż dochodzi do pełni formy po leczeniu kontuzji ścięgien Achillesa. Z Magdą, czy bez niej, akademiczki nie mają póki co większych szans z Urałoczką Jekaterynburg. Tak jak przegrały z nimi dwa towarzyskie spotkania we wtorek i środę w stolicy Podlasia, tak uległy Rosjankom w Baranowiczach 0:3.
Prawdziwe nieszczęście zaczęło się w sobotę. Podczas wygranego 3:2 meczu z gospodyniami turnieju, Atlantem, poważnej kontuzji kolana doznała Edyta Rzenno. Brylująca w sparingach środkowa wbiegając na boisko po zagrywce najpierw poślizgnęła się, a potem wpadła na tępe podłoże.
- Kolano wyglądało nie najgorzej, ale zapis video pokazał, że Edyta może mieć uszkodzone więzadła. Nie ma jednak co gdybać, trzeba czekać na wyniki badań – mówił drugi trener Pronaru AZS Szymon Zejer.
Rzenno przeszła badanie rezonansem w niedzielę po południu, sztab szkoleniowy z niecierpliwością czekał na jego wynik. Niestety, już wiadomo, że Rzenno nie wystąpi w nadchodzącym sezonie.
Ponieważ AZS ma tylko dwie środkowe, na tej pozycji z musu w Baranowiczach musiały zagrać Daiana Muresan i Branka Nikić.
- Szczególnie Daiana dobre sobie poradziła, ale Branka też nieźle. Na ataku w miejscu Muresan zagrała Małgosia Sikora. Dobrze, że jest sporo dziewczyn i możemy wypełniać luki – mówi Zejer.
Pronar AZS wygrał ostatni mecz turnieju z Ołomuńcem 3:1. Zwycięstwo nad Czeszkami przypieczętowało zajęcie 2. miejsca, za Urałoczką. To jednak nie koniec wrażeń. Pomijając fakt, że nawet dobry hotel w Baranowiczach odbiega od europejskich standardów i akademiczki mieszkały w nie najlepszych warunkach, poważny kłopot pojawił się na granicy. Ponoć według białoruskich przepisów wyjechać z kraju ma taka sama liczba osób, jaka wspólnie na Białoruś wjechała. AZS udał się do Baranowicz z Urałoczką, a wracał bez niej. Z tego powodu białostocki zespół został zatrzymany, miał uiścić dodatkową opłatę w dolarach, a nikt nie miał przy sobie takiej kwoty. Drużyna stała na granicy w sumie 5 godzin.