Farmutil w Białymstoku z Sadurek i Maj
Farmutil Piła interesuje pozycja na samym szczycie PlusLigi Kobiet, a białostocki Pronar-Zeto Astwa AZS zadowoli miejsce w pierwszej ósemce ekstraklasy. Jednak to wicemistrz Polski przed inauguracyjną konfrontacją obu drużyn, miał się czym martwić. Zakulisowe rozgrywki przyćmiły temat formy obu zespołów.
Od tygodni ciągnęła się sprawa pozyskania przez Farmutil Mileny Sadurek-Mikołajczyk i Pauliny Maj z Aluprofu Bielsko-Biała. Podobnie jest z białoruską środkową Aleną Hendzel, która ostatnie dwa sezony spędziła w Białymstoku. Jak wynika z informacji, które udało nam się ustalić w czwartek późnym popołudniem, na szczęście kluby z Piły i Bielska-Białej doszły w ostatniej chwili do porozumienia. Bez reprezentacyjnej rozgrywającej i libero, Farmutil i całe sobotnie widowisko straciłyby wiele na wartości.
Do rozwiązania pozostaje sprawa Hendzel, dodająca smaczku inauguracji w Białymstoku. - Otrzymaliśmy certyfikat z FIVB, który uprawnia ją do gry. To, kiedy wystąpi u nas, zależy już tylko od niej i jej byłego klubu. My nie jesteśmy stroną w tej sprawie. Nie mam żadnych pretensji do działaczy z Białegostoku, bo wiem, że wykazują dobrą wolę. Moim zdaniem, Lenę „w kanał” wpuścili ludzie, którzy ją do września reprezentowali – powiedział nam wiceprezes Farmutilu Radosław Ciemięga.
Hendzel, mimo ważnego do 2012 roku kontraktu z Pronarem, bez powiadomienia swojego klubu zaczęła rozmowy, a potem przygotowania w Pile. Aby transfer doszedł do skutku, musi zapłacić białostoczanom jedną trzecią tego, co u nich zarobiła. Prawdopodobnie około 60 tysięcy złotych.
- Nie mam nic przeciwko rotacji zawodniczek w klubach, ale niech to odbywa się na zdrowych zasadach. Oficjalnie nikt się do nas nie zgłosił i Alena jest zawieszona – mówi prezes AZS-u Antoni Prokop.
Tą sprawę ostatecznie da się załatwić, ale stanie się to prawdopodobnie wieczorem w sobotę, po meczu. Najwyraźniej do tego ograniczy się pobyt Hendzel w Białegostoku.
W zespole ze stolicy Podlasia jest dużo spokojniej, choć na inaugurację wszyscy czekają z obawami. Podczas ostatniego sprawdzianu formy, akademiczki przegrały na turnieju w Mielcu ze Stalą, Muszynianką i MKS-em Dąbrowa Górnicza. Nie zdobyły nawet seta.
- Cóż, jeden turniej nam nie wyszedł. Nie będziemy się tym przejmować – mówi trener Pronaru-Zeto Astwa Dariusz Luks. – Stal bardzo chciała z nami wygrać, gdy prowadziliśmy pięcioma punktami dziwne decyzje zaczęli podejmować sędziowie. Sam popełniłem błąd, bo się zagotowałem i zacząłem kłócić. Poza tym nie ulega wątpliwości, że graliśmy po prostu źle. Liga to jednak co innego. Dziewczyny są bojowo nastawione.
Luks w poprzednim sezonie pojawił się w Białymstoku i poskładał zupełnie rozsypaną ekipę. Teraz też na brak pracy nie narzeka, bo w zespole doszło do dużych roszad personalnych. Najważniejsze ubytki to odejście trzech Białorusinek: rozgrywającej Olgi Palczewskiej, Hendzel i atakującej Tatiany Gordiejewej. Przyszły dwie nowe wystawiające: Czeszka Lucie Muhlsteinova z Doprastavu Bratysława oraz Anna Manikowska z... Farmutilu. Doświadczone Agata Karczmarzewska i Marlena Mieszała z Muszynianki wzmocniły przyjęcie i środek. Izabela Żebrowska to nowa atakująca, a listę zysków kończy Katarina Truchanova. Słowaczka, również z Doprastavu, w swojej lidze była czołową przyjmującą.
- To są duże zmiany. Nikt w klubie nie zakłada nawet, że możemy znów grać w barażach o utrzymanie, ale na to, by zespół się zgrał, potrzeba jeszcze trochę czasu - mówi Dariusz Luks.
Przypuszczalne składy:
Pronar-Zeto Astwa AZS: Muhlsteinova, Karczmarzewska-Pura (Truchanova), Koczorowska, Żebrowska, Walawender, Mieszała, Saad (l).
Farmutil: Sadurek, Teixeira, Bednarek, Kosmatka, Frąckowiak (Kaczorowska), Kucharska, Maj (l).
Miłosz Karbowski
Powrót do listy