Farmutil - Muszynianka 3:1
Farmutil Piła pokonał Muszyniankę Fakro Muszyna 3:1 (22:25, 25:19, 25:15, 25:22). MVP została Milena Sadurek.
Pojedynku mistrza z wicemistrzem praktycznie nie trzeba było reklamować. Nic tak nie elektryzuje i jednoczy pilskich kibiców jak spotkania z najsilniejszymi zespołami w kraju. Niemal każdy ze zgromadzonych miał nadzieję, że gospodynie nareszcie urwą punkty drużynie z czuba tabeli. Trenerzy obu zespołów nie zdecydowali się na wielkie roszady w składach i zaufali zawodniczkom, które zazwyczaj wychodziły w pierwszej szóstce.
Początek pojedynku należał do gospodyń. Siatkarki znad Gwdy nieźle grały pasywnym blokiem i zachowywały wysoką skuteczność na kontrach. Kapitalnie w ataku grała najmłodsza na parkiecie Klaudia Kaczorowska. Ekipa znad Gwdy prowadziła 5:3. Wicemistrzynie Polski mogły powiększyć dystans o kolejne oczko, ale w aut z lewego ataku uderzyła Agnieszka Kosmatka. Ten błąd drogo kosztował pilanki. Miejscowe zaczęły się seryjnie mylić. Mineralne wzmocniły zagrywkę, a ataki kończyła Kamila Frątczak - 13:18. Końcówka pierwszej odsłony nie dostarczyła większych emocji. Pilanki co prawda zmniejszyły dystans do trzech oczek, jednak to było wszystko, na co było je stać.
W drugiej odsłonie trenerzy Jerzy Matlak i Bogdan Serwiński zdecydowali się wrócić do swoich podstawowych szóstek. W drugim secie Mineralne zaczęły od pierwszego ustawienia, więc na zagrywce pojawiła się Izabela Bełcik. Oba teamy zdobywały punkty seriami. Najpierw mistrzynie Polski prowadziły 4:1, a później miejscowe odrobiły straty i wysunęły się na prowadzenie 12:8. W dalszej części spotkania miejscowe utrzymywały przewagę. Trener Bogdan Serwiński, chcąc ratować sytuację, dokonał kilku zmian. Na parkiecie pojawiły się: Milena Rosner, Agnieszka Śrutowska, Dorota Pykosz i Joanna Kaczor. Nowe zawodniczki wprowadziły nieco ożywienia, lecz przyjezdne nie zdołały doprowadzić do wyrównania.
Na początku trzeciej partii kibice mogli zobaczyć kawał dobrej siatkówki. Były przedłużone akcje, bloki i asy. Początek seta był wyrównany do stanu po 4:4. Wtedy gospodynie zrobiły przejście. Na zagrywce pojawiła się Klaudia Kaczorowska, która dała niezłe show. Posłała cztery asy (10:4). Dobra seria drużyny znad Gwdy na tym się nie skończyła. Kilka chwil później Agnieszka Kosmatka ustrzeliła dwa razy Milenę Rosner, która miała poprawić przyjęcie (15:7). Miejscowe porażały swoje rywalki skutecznością. Wicemistrzynie prowadziły momentami różnicą jedenastu punktów. Do walki swój zespół próbowała poderwać Joanna Kaczor, która zmieniła Kamilę Frątczak, ale nie miała wsparcia. Seta zakończyła Edyta Kucharska.
Gospodynie nie odpuszczały. Odrzuciły rywalki od siatki, a te nie kończyły swoich akcji. W zespole z Muszyny cuda w obronie wyczyniała Mariola Zenik, która przyciągała piłki niczym magnes. Przewaga drużyny z grodu Staszica oscylowała wokół trzech punktów (16:13). Po przerwie Mineralne przypomniały sobie, jak skutecznie gra się w siatkówkę. Zdobyły cztery oczka z rzędu i minimalna przewaga była po ich stronie - 19:18. - Miałyśmy problem z własną zagrywką. Pilanki były od nas dużo lepsze w tym elemencie i odrzuciły nas od siatki. Szkoda czwartego seta, bo już w końcówce wszystko lepiej wyglądało. Jesteśmy po ciężkich treningach i przez to byłyśmy wolniejsze niż zazwyczaj - relacjonowała Milena Rosner. Mineralne nie zdołały utrzymać prowadzenia do końca spotkania. Gospodynie szybki zniwelowały jedno punktową stratę, a chwilę później po udanym bloku mogły się cieszyć z trzech punktów.
- Gratuluje zespołowi z Piły zwycięstwa i dobrej konsekwentnej gry. Zagrały bardzo dobrze zagrywką. My miałyśmy tak samo zagrywać, jednak nie zrealizowałyśmy tego założenia. Moja drużyna miała problemy z przyjęciem zagrywki. Farmutil zagrał skutecznie w ataku, a my nic nie mogłyśmy zablokować. Ten mecz pokazał, że mamy jeszcze wiele elementów do poprawienia. Niestety mamy mało czasu, bo już w czwartek gramy mecz - mówiła siatkarka Muszynianki Muszyna Aleksandra Jagieło.
- Piła jest bardzo dobrym zespołem i spodziewaliśmy się ciężkiego spotkania. Nie można zawiązać walki z takim zespołem, jeśli popełnia się tyle prostych błędów. Mieliśmy słabe przyjęcie, ale ono było konsekwencją mocnej zagrywki gospodyń. W lidze są trzy zespoły bardzo mocne, a o wyniku między nimi decyduje dyspozycja dnia - uważa trener Muszynianki Muszyna Bogdan Serwiński.
- Zagrałyśmy zagrywką tak, jak powinniśmy. Cieszę się, że drugą rundę rozpoczęłyśmy od zwycięstwa. Najważniejsze jest to, że gramy lepiej i popełniamy mniej własnych błędów - komentowała siatkarka Farmutilu Piła Agnieszka Kosmatka.
- Muszyna zrobiła jedenaście błędów więcej od nas, a dzięki zagrywce zdobyliśmy sześć punktów więcej. To było decydujące. Inaczej z takim zespołem jak Muszyna grać nie możemy. Cieszę się ze zwycięstwa. Bałem się o ten mecz, bo był on po 3-tygodniowej przerwie. Oprócz tego w meczu gwiazd Muszynianka prezentowała się znakomicie - powiedział trener Farmutilu Jerzy Matlak.