Fakro Muszynianka - krok wstecz od Final Four
Fakro Muszynianka Muszyna przegrała z Eczacibasi Stambuł 1:3 (23:25, 26:24, 26:28, 20:25) w pierwszym meczu drugiej rundy fazy play off Ligi Mistrzyń.
Takiego najazdu gości pięciotysięczna Muszyna jeszcze nie przeżywała. Stało się to za sprawą meczu Ligi Mistrzyń, w którym miejscowa drużyna Fakro Muszynianka rozgrywała mecz z tureckim Eczacibasi Zentiva Stambuł. Ale to były emocje. Pierwszy set pokazał, że kibice będą oglądać siatkówkę na najwyższym europejskim poziomie. Grano punkt za punkt, nikt nie odpuszczał. Turczynki ratowały się wielokrotnie niesamowicie skuteczną Mirką Francia. Ta czarnoskóra siatkarka pochodząca z Kuby bombardowała boisku Fakro Muszynianki z siłą lecącego pocisku. Gdy zbliżała się końcówka seta mocnymi atakami po bloku popisała się kapitan Eczacibasi Esra Gumus. Gdy przyjezdne prowadziły już 24:23, Naz Aydemir nagrała do Francie, a ta po głębokim skosie zakończyła pierwszego seta. Po pierwszej odsłonie widać było, że w tym meczu stać na jeszcze większą determinację siatkarki mistrza Polski. Prowadziły nawet 6:3, ale klub turecki to najwyższa europejska półka. Mierząca 181 cm wzrostu Gumus niemiłosiernie obijała nie niski przecież blok Muszynianek. Miejscowe podenerwowane takim stanem rzeczy, zaczęły popełniać proste błędy. Trener Serwiński zdecydował się na seryjne zmiany. Za Plchotową weszła na boisko Pykosz, Bełcik wymieniła Śrutowska, a Kaczor grała za Frątczak. Muszynianki nadrobiły pięciopunktową stratę i wyrównały 18:18. Trybuny zawrzały. Już wydawało się, że Muszynianki pójdą za ciosem, ale od czego Turczynki maja Francie. To jej siłowe ataki dały piłkę setową drużynie tureckiej. Tę próbę nerwów wytrzymały jednak podopieczne Bogdana Serwińskiego. Skuteczne bloki i odważny atak Kaczor dały zwycięstwo Fakro Muszyniance 26:24. W trzecim secie zmienniczki pozostały na boisku i radziły sobie w dalszym ciągu doskonale. Tak było do wyniku 16:12. Kapitalnie uderzały Rosner i Kaczor. W obronie zwijała się jak w ukropie Zenik. Nastąpił jednak przestój i Turczynki zdobyły kilka punktów. Trener Serwiński powoli zaczął powracać do pierwszej szóstki. Na parkiecie pojawiły się Plchotova, Bełcik i Frątczak. Rywalki prowadziły 23:21. Miejscowym udało się wyrównać i od tego momentu trwała wojna nerwów. Szczęście uśmiechnęło się do Turczynek. Najpierw piłka pechowo ugrzęzła w rękach Bełcik, a później koło ratunkowe Turczynek Mirka Francia, atakiem z lewego skrzydła zapewniła swojej drużynie wygraną w trzeciej partii 28:26. Z obawami kibice czekali na początek kolejnego seta. Poprzednia partia przegrana po walce kosztowała zespół muszyński sporo wysiłku. Początek był w miarę wyrównany. Później zaczął szwankować odbiór, ataki wyprowadzane z oddalonych piłek były albo autowe , albo stawały się łupem blokujących rywalek. Przy niekorzystnym wyniku 6:9 Trener Serwiński wymienił rozgrywające, na parkiet weszła dobrze radząca sobie wcześniej Śrutowska. Muszynianki, chyba już zmęczone zupełnie przestały odbierać zagrywkę. To była woda na młyn rywalek, które złapały wiatr w żagle i prowadząc rozsądna i bezpieczną grę oddalały się punktowo od muszyńskiego zespołu. Prowadzenie 17:12 stanowiło wystarczająca zaliczkę. Do końca spotkanie siatkarki mistrza Polski nie odzyskały swojego rytmu gry i przegrały decydującego seta 20:25. Powiedzieli po meczu: Trener Fakro Muszyniankia Bogdan Serwiński: Przegraliśmy odbiorem zagrywki. Z takim zespołem jak Eczacibasi, który aż 21 razy był mistrzem swojego kraju, bez tego elementu gry, nie da się wygrać spotkania. W pierwszym secie trochę „zagotowały się” Bełcik i Jagieło. Wpuściłem zmienniczki, które zaczęły odwracać oblicze meczu. Jednak w trzeci secie znów Turczynki zaczęły dochodzić do głosu i musiałem wrócić do podstawowego ustawienia. Iza Bełcik popełniła w ważnym momencie tej odsłony koszmarny błąd, ale w hali było tak duszno, że to mogło się zdarzyć. Nie winię ja za to. Nie składamy broni. Do Stambułu jedziemy, żeby powalczyć. Izabela Bełcik: Trzy pierwsze sety zakończyły się po dramatycznych końcówkach. W dwóch setach szczęście było po stronie tureckiego zespołu. Jak to zwykle bywa, ktoś ma szczęście, ktoś ma pecha. Wyjazdowe spotkanie zagramy na pewno spokojniej. Tworzymy parę wyrównanych zespołów, co pokazał mecz w Muszynie. Milena Rosner: Mam uczucie niedosytu. Przecież w trzecim secie prowadziłyśmy 16:12. Dość łatwo pozwoliłyśmy rywalkom zniwelować tę przewagę. Teraz w rewanżu musimy wyzwolić w sobie sportowa złość, zapomnieć o tej przegranej i skupić się na dobrej grze w Stambule Joanna Kaczor: Nie ma co ukrywać, po porażce w Muszynie bliższe awansu są Turczynki. Przypominam sobie, jak wygrałyśmy w fazie grupowej wyjazdowe spotkanie w Bergamo. Nie jechałyśmy tam w roli faworyta, a jednak udało nam się tam wygrać 3:1. Nie mam nic przeciwko temu, żeby udało nam się tak samo z Eczacibasi w meczu rewanżowym. Joanna Mirek: Jestem wściekła, naprawdę, nie wiem, dlaczego przegrałyśmy. Powinnyśmy wygrać ten mecz 3:0. Turczynki były do ogrania. Mam tyle złości w sobie, że rewanż chciałabym grac już jutro. Aleksandra Jagieło: Oj, będzie się ten mecz sił nam po nocach. Trochę usztywnione zaczęłyśmy to spotkanie. Ograne w europejskich pucharach Turczynki skwapliwie to wykorzystały. Gwiazda Eczacibasi 34-letnia Mirka Francia, bezlitośnie wykorzystywała każde nasze niedociągnięcie. Na pewno nie składamy broni. Nasz zespół stać na lepszą grę. Składy drużyn: Eczacibasi Zentiva Stambuł: Metcalf, Stalls, Djurisic, Francia, Gumus, Ilyasoglu, Kayalar (L) oraz Ozsoy, Dalbeler Fakro Muszynianka: Bełcik, Jagieło, Mirek, Plchotova, Pycia, Frątczak, Zenik (L) oraz Pykosz, Kaczor, Śrutowska, Rosner Powrót do listy