Ewelina Toborek: nie zasłużyłyśmy na ostatnie miejsce
Ewelina Toborek jest obok Anny Woźniakowskiej i Marty Kuehn-Jarek jedną z trzech rodowitych kaliszanek, występujących w zespole SSK Calisia. W najbliższy piątek zagra przeciwko swoim koleżankom klubowym z poprzedniego sezonu - siatkarkom Impelu Gwardii Wrocław. Teraz wspomina minione miesiące, analizuje aktualną sytuację swojej drużyny i prognozuje wynik meczu piątej kolejki PlusLigi Kobiet.
PlusLiga Kobiet: Cały miniony sezon spędziła Pani we Wrocławiu, grając w tamtejszej Gwardii. Po występach w Kaliszu w najwyższej klasie rozgrywek przyszło Pani reprezentować klub, który spadł do niższej ligi, ale przyniosło to pozytywne rezultaty.
Ewelina Toborek: Początkowo nie chciałam opuszczać kaliskiego klubu, obawiałam się tej zmiany, ale gdy decyzja już zapadła, nie żałowałam jej. Z perspektywy czasu uważam, że miniony sezon był dla mnie bardzo udany, podobnie jak dla całego zespołu wrocławskiej Gwardii. Po porażce z Wisłą Kraków kroczyłyśmy od zwycięstwa do zwycięstwa, aby po krótkiej nieobecności powrócić do grona czołowych zespołów, występujących w PlusLidze Kobiet. Cieszę się z tego sukcesu, cieszę się także z faktu, że wreszcie czułam się potrzebna, że miałam wpływ na losy spotkań, że mogłam pokazać swoje umiejętności. Po powrocie z sosnowieckiej Szkoły Mistrzostwa Sportowego do Kalisza rzadko miałam okazję wyjść na parkiet, a to nie pozwala się rozwijać. We Wrocławiu grałam cały czas, przez co teraz czuję się pewniejsza na boisku, nie boję się kolejnych wyzwań.
- Początek występów zespołu Calisii w PlusLidze Kobiet nie należy do udanych. Czego można spodziewać się po kolejnych meczach?
- Mam nadzieję, że wreszcie uda nam się przełamać tę fatalną passę. Nie wiem, gdzie szukać przyczyn porażek. Nagle tracimy 1 czy 2 punkty i zaczynamy gubić się w przyjęciu oraz ataku. Po czterech porażkach trudno się odbudować, ale w naszym zespole panuje bojowa atmosfera i staramy się nie wracać myślami do tego, co było. Najważniejsze jest przed nami. Bardzo potrzebujemy zwycięstwa i wierzę, że odniesiemy je w piątek, a naszym kibicom damy wreszcie powody do radości. Nie jesteśmy przecież zespołem złożonym przypadkowo z niedoświadczonych siatkarek. Personalnie nie tworzymy zbiorowiska, ale jesteśmy ułożoną drużyną, w której występują zawodniczki, mające za sobą kilka sezonów, rozegranych w czołowych klubach. Nie powinnyśmy zajmować ostatniego miejsca w tabeli, nie zasłużyłyśmy na to, bowiem stać nas na dużo więcej, ale los jak na razie nam nie sprzyja.
- Na co trzeba zwrócić największą uwagę w konfrontacji z wrocławską Gwardią?
- Na pewno liderką tej drużyny jest Kasia Mroczkowska, siatkarka uniwersalna i potrafiąca pociągną za sobą koleżanki. Trzeba uważać na skrzydłowe, które chociaż nie są wysokie, umiejętnie szukają dziur w bloku. Także libero Agnieszka Jagiełło doskonale dogrywa piłkę w punkt. Nie będzie łatwo i konieczna jest pełna mobilizacja każdej z nas, a ta już panuje w zespole. Potrzebujemy zwycięstwa za trzy punkty i wierzę, że nastąpi ono w piątek. Siatkarki z Piły już odbiły się od dna, teraz pora na nas.
Powrót do listy