Ewelina Tobiasz: nastawienie jest bojowe
W meczu 1/16 rozgrywek Pucharu CEV Grot Budowalni Łódź pokonali zespół Luka Bar (25:9, 25:14, 25:17). Kibice mieli okazje zobaczyć na boisku zawodniczki, które dotychczas przebywały w kwadracie dla rezerwowych. Na parkiecie od połowy pierwszego seta pojawiła się rozgrywająca, Ewelina Tobiasz, która doskonale prowadziła grę w tym meczu.
Mecz z Luka Bar przebiegł bardzo szybko. Na parkiecie pojawiły się wszystkie zawodniczki. Na boisku zabrakło Gabrieli Polańskiej, ale dzielnie zastąpiła ją występująca w MLK Budowlanych Łódź Simona Dreczka. Jak wrażenia po tej rywalizacji?
EWELINA TOBIASZ: Bardzo się cieszę, że cały zespół miał szansę pograć. Na parkiecie pojawiła się również Simona Dreczka. Jej zadaniem było awaryjnie zastąpić Gabrysię, która nabawiła się kontuzji. Ale miejmy nadzieję, że szybko się z niej wykaraska. Gabrysia, to jest nasza kruszynka i musimy na nią bardzo uważać. Zespół Luka Bar był na poziomie polskich rozgrywek pierwszoligowych, dlatego trener mógł spokojnie pozwolić sobie na to by lawirować składem, dać wszystkim pograć. Cieszę się, że tak było.
Przed Wami spotkanie wyjazdowe w ramach rozgrywek Orlen Ligi. Jedziecie do Bielska-Białej. Obecnie BKS plasuje się na ostatnim miejscu w tabeli. Jednak trzeba pamiętać o tym, że w pierwszej kolejce udało im się doprowadzić do tie-breaka i wywieźć z Łodzi jeden punkt. Jakie nastawienie przed tym spotkaniem? Jak do niego podchodzicie?
EWELINA TOBIASZ: Nastawienie przed tym meczem jest bojowe! Zespół z Bielska-Białej raz zaskoczy, a innym razem nie. Nigdy nie wiadomo co może się wydarzyć i musimy być na to przygotowane.
Zespół BKS-u jest niczym jajko niespodzianka.
EWELINA TOBIASZ: Dokładnie! Przygotowujemy się do tego spotkania. Obecne miejsce zespołu z Bielska-Białej jest taką przykrywką. Myślę, że mogą postawić przed nami ścianę. W ubiegłym sezonie miałyśmy problem by pokonać je w ich hali. Aczkolwiek mam nadzieję, że w tym roku się to nie powtórzy.
Wraz z początkiem stycznia rozpoczęłyście swego rodzaju maraton. Tempo rozgrywanych spotkań zostało podkręcone. Rywalizujecie w Orlen Lidze, Pucharze Polski i Pucharze CEV. Mecze odbywają się średnio co trzy, cztery dni. Nie jak w ubiegłym roku, jedno spotkanie w tygodniu. Jak znosisz ten maraton?
EWELINA TOBIASZ: Szczerze mówiąc, to nie wiem w tym momencie jaki mamy dzień tygodnia. Ja mam teraz cały czas takie wrażenie, że jest mecz, mecz, mecz. Wcześniej, gdy rozgrywałyśmy jedno spotkanie w tygodniu i najczęściej odbywało się ono w sobotę, to niedzielę miałyśmy wolną. Dlatego dla mnie każdy wolny dzień jest niedzielą, a meczowy – sobotą. I takie mam wrażenie. Ale czas szybko biegnie. Pamiętam, że w grudniu myślałyśmy, że „jejku będziemy przez dwa miesiące grały po dwa mecze w tygodniu". A tu właściwie mamy już koniec stycznia. Także bardzo szybko ten pierwszy miesiąc nowego roku minął. I nawet dosyć dobrze nam to wszystko poszło. Pomijając ten mecz w Ostrowcu Świętokrzyskim, to nie można o naszej grze powiedzieć nic złego.
Po niedzielnym meczu rozmawiałam z naszą kapitan. Sylwia zwróciła uwagę na to, że w tym meczowym maratonie najtrudniejsze i najbardziej męczące są podróże, przemieszczanie się.
EWELINA TOBIASZ: To na pewno. Każda podróż jest dla nas jak jeden trening, to nie jest zbyt przyjemne. Aczkolwiek ja bym to potraktowała bardzo indywidualnie. Mnie rzeczywiście podróże trochę meczą. Jednak można się do tego przyzwyczaić i wchodzi to w rutynę.
Zapytam zatem jak było w Czarnogórze?
EWELINA TOBIASZ: W Czarnogórze było morze, palmy, góry, śnieg i było bardzo zimno (uśmiech). Bar jest miasteczkiem typowo turystycznym. Udało nam się przed meczem przejść się na spacer, aby dotlenić nasze organizmy. Po spotkaniu również mieliśmy chwilę na zobaczenie tego miasta. Podobało mi się w tym miejscu, ale na wakacje się tam nie wybiorę.
Po Luka Bar pora na 1/8 rozgrywek i starcie z siedemnastokrotnym zdobywcą Pucharu Francji, osiemnastokrotnym zdobywcą mistrzostwa Francji, zespołem RC CANNES. Co prawda skład tej drużyny nie jest równie mocny jak niegdyś. Jednak jest to dosyć mocno utytułowany klub. Jaki jest plan na te spotkanie?
EWELINA TOBIASZ: Najpierw zespół z Cannes przyjeżdża do nas, potem my jedziemy do nich. Oczywiście tutaj również nastawienie jest bojowe. Chcemy wygrać te spotkania. Mam nadzieję, że wykorzystamy atut naszej hali i tutaj zdobędziemy przewagę. Dzięki czemu do Francji będziemy mogły pojechać nieco bardziej spokojne. Liczę na to, że powalczymy jeszcze w tych rozgrywkach, bo szkoda by było gdyby ta przygoda tak szybko się skończyła.
Wrócę jeszcze na chwilę do spotkania derbowego. Jak wrażenia po tym meczu? Podobała Ci się atmosfera, którą stworzyli nasi kibice na trybunach? Co możesz powiedzieć po tym spotkaniu?
EWELINA TOBIASZ: Chcę powiedzieć: derby są nasze (uśmiech)! Bardzo mi się podobało, że nasi kibice tak się przygotowali do tego meczu. Rzucili rolkami, były specjalne flagi i nasz Klub Kibica na pewno na tym meczu derbowym zdarł gardła. Ja się dziwię, że podczas meczu z Luka Bar dopingowali nas równie mocno! Przecież minęło zaledwie kilka dni. Ja bym pewnie przez dwa tygodnie nie mówiła. Także szacun dla nich! Nie wiem co biorą na swoje gardła, ale niech podadzą nazwę tego leku (śmiech). Na pewno podczas derbów bardzo nam pomogli. Kibiców drużyny ŁKS-u była liczniejsza grupa i momentami ich doping był donioślejszy. Ale z biegiem czasu, biegiem setów, punktów, nieco ucichli i wtedy było słychać tylko naszych kibiców. Jestem z nich dumna i cieszę się, że są z nami cały czas. Właściwie zawsze są z nami, jeżdżą na spotkania wyjazdowe, które odbywają się w różnych miastach. Podziwiam ich za to. Cieszę się, że są!