Ewelina Sieczka: musimy wszystko dokładnie analizować
Atom Trefl Sopot pokonał w Łodzi Budowlanych 3:1 w meczu 7. kolejki PlusLigi Kobiet. - Ogólnie oceniam ten mecz pozytywnie - powiedziała Ewelina Sieczka, choć nie ukrywam, że zespół jest trochę zmęczony.
PlusLiga Kobiet: W trzecim secie meczu z Budowlanymi Łódź zrobiło się naprawdę gorąco, ale ostatecznie w czwartej partii przechyliłyście szalę zwycięstwa na swoją stronę. Jakie jest twoje zdanie na temat postawy waszego zespołu w tym meczu?
Ewelina Sieczka: Ogólnie oceniam ten mecz pozytywnie. Nie ukrywam, jesteśmy trochę zmęczone, ponieważ te dziewczyny, które nie brały udziały w kwalifikacjach do igrzysk trenowały naprawdę ciężko i myślę, że było to widać. Chociażby w kwestii dynamiki to jeszcze nie jest ten właściwy poziom. Uważam, że powoli będziemy robić postępy i będzie tak jak przed przerwą, kiedy z meczu na mecz grałyśmy coraz lepiej. Niestety wspomniana przerwa nieco pokrzyżowała nam plany, ale oczywiście nie ma co narzekać, bo nie byłyśmy pod tym względem odosobnione w lidze. Spotkanie z Łodzią zaczęłyśmy fajnie, ale Budowlane już niejednokrotnie udowadniały, że potrafią się „obudzić” po dwóch przegranych setach i później wygrać 3:2. Podobnie było w tym przypadku: zaskoczyły nas w trzeciej partii, my dodatkowo nie kończyłyśmy swoich akcji i Łódź zasłużenie wygrała ten set. Wiedziałyśmy, że musimy dać z siebie wszystko, żeby nie dopuścić do tie breaka, gdzie zazwyczaj jest loteria. Ogólnie możemy być zadowolone, chociaż może mniej ze stylu, a bardziej z punktów.
— Jak sądzisz, był jakiś konkretny element, który przesądził o waszym zwycięstwie?
— Ciężko powiedzieć. Tak na chłodno, nie zerkając w statystyki, myślę, że może takim elementem był blok. Wydaje mi się, że zanotowałyśmy więcej punktów pod tym względem niż rywalki.
— Kiedy rozmawiałam z tobą jak zaczynałaś grać w Atomie, mówiłaś mi, że ciężko z trenerem pracujecie nad twoją zagrywką. Od tamtego czasu poczyniłaś spore postępy. Jak się aktualnie czujesz w tym elemencie?
— No… dobrze (śmiech). Trenuję jak wszystkie dziewczyny. Każda z nas dysponuje inną, równie trudną zagrywką. Sama nie wiem, trudno mi oceniać samą siebie. Mam nadzieję, że zrobiłam jakiś postęp w tym elemencie.
— A nad czym teraz pracujesz na treningach?
— Właściwie nad wszystkim, ale tak najbardziej nad przyjęciem. Robię wszystko, aby było jak najlepsze. Wiadomo, że gdy nogi są zmęczone, trudno oczekiwać, że się dojdzie do każdej piłki, ale bardzo się staram. Trener organizuje nam specjalne treningi, ale generalnie pracujemy nad wszystkim. Teraz będzie mało czasu na szlifowanie umiejętności, więc musimy wszystko dokładnie analizować i wykorzystywać każdą chwilę na boisku.
— Na koniec pytanie z zupełnie innej bajki: w jakim stroju czujesz/czułaś się lepiej, w tych wcześniejszych czarno-żółtych czy w tych nowych?
— Ojej! (śmiech) Trudno powiedzieć! Powiem szczerze, że z mojego kobiecego punktu widzenia bardziej odpowiadają mi aktualne kolory, ale nie ukrywam, że było mi jakoś tak dziwnie, kiedy zmienialiśmy stare stroje na nowe. Jakby nie było, przywiązałam się do poprzednich i nawet polubiłam ten żółty. Myślę, że nie ma to jednak większego wpływu na moje samopoczucie na boisku. Lubię zmieniać kolory, jak chyba każda kobieta. Metamorfoza nie była żadnym problemem.
— Dziękuję bardzo.
— Dziękuję.