Ewelina Brzezińska: przegrałyśmy w końcówkach
W pierwszym spotkaniu turnieju finałowego o Puchar Polski zespół Chemika Police pokonał 3:1 ekipę Budowlanych Łódź. – Przegrałyśmy spotkanie właściwie w końcówkach i po tych dwóch słabszych setach na początku miałyśmy realną szansę odniesienia zwycięstwa w partii czwartej. Nie wykorzystałyśmy jej” – argumentowała po porażce przyjmująca ekipy Budowlanych Łódź Ewelina Brzezińska.
ORLENLIGA.PL: Postraszyłyście rywala i niewiele brakowało, aby o końcowym rezultacie pierwszego meczu decydowała piąta partia.
EWELINA BRZEZIŃSKA: Zgadza się i chyba dlatego ta przegrana tak bardzo boli. Przegrałyśmy spotkanie właściwie w końcówkach i po tych dwóch nie słabszych setach na początku miałyśmy realną szansę odniesienia zwycięstwa w partii czwartej. Miałyśmy zespół Chemika na widelcu i nie udało nam się tego wykorzystać.
Wydaje się, że błędy własne zdecydowały o końcowym triumfie zespołu z Polic. Zapłaciłyście za nie w przeciągu całego spotkania wysoką cenę.
EWELINA BRZEZIŃSKA: Niestety, w decydujących momentach dotykałyśmy siatki, a to są przecież kompletnie niepotrzebne punkty oddane za darmo. Akcje przegrane sportowo na pewno o wiele łatwiej sobie wybaczyć, bo wtedy inwestuje się sporo energii i wygrywa lepszy. Tymczasem głupie błędy frustrują najbardziej i podcinają skrzydła. To stało się niestety naszym udziałem w kluczowych momentach tego spotkania. Wydaje mi się, że zespół z Polic bardzo dobrze bronił w dzisiejszym spotkaniu i „wyciągały” piłki, które z naszej perspektywy wydawały się piłkami nie do obrony. Taki poziom gry defensywnej robi jednak różnicę.
W tym spotkaniu widzieliśmy dwie twarze zespołu z Łodzi. Pierwsze dwie partie zagrałyście raczej bojaźliwie, aby w kolejnych dwóch pokazać swój prawdziwy potencjał. Czy sam udział w turnieju finałowym o Puchar Polski czy może konfrontacja z silnym Chemikiem spowodowała początkową niemoc w grze?
EWELINA BRZEZIŃSKA: Dziewczyny z Polic zagrały od pierwszych minut tego spotkanie z ogromnym zaangażowaniem i atakowały nad naszym blokiem. Korzystały z dobrego rozegrania i zdobywały punkt w każdej akcji. Mój zespół właściwie od trzeciego seta zaczął łapać swój rytm, a nasza większa skuteczność przyczyniła się do wyrównania poziomu tego spotkania. Nie przyjechałyśmy tutaj, żeby wyjść i przegrać spotkanie. Celem było pokazania jak najlepszego poziomu gry, więc generalnie cieszy mnie, że postawiłyśmy się i walczyłyśmy do ostatniej piłki.