Ewa Śliwińska: Czas działa na naszą korzyść
W drugiej kolejce ORLEN Ligi zespół KS Developres SkyRes Rzeszów podejmował w hali Podpromie Budowlanych Łódź. Niedzielny pojedynek podsumowały Ewa Śliwińska i Sylwia Pycia.
Gra rzeszowskiej drużyny w niedzielnym pojedynku wyraźnie falowała. Dobre momenty zawodniczki przeplatały przestojami, które skrzętnie wykorzystywały rywalki ostatecznie przechylając szalę zwycięstwa na swoją stronę. - Były dobre i złe momenty w tym spotkaniu. Wydaje mi się, że brakuje nam pewności siebie, takiej "kropki nad i", bo prowadzimy wysoko i powinnyśmy to utrzymywać do końca, a nagle pojawiają się nieskończone akcje. Proste błędy nie powinny nam się zdarzać. Nie wiem, dlaczego to tak wygląda. Bardzo szkoda tego meczu, bo uważam, że czwartego seta z tak wysoką przewagą, jaką miałyśmy na początku powinnyśmy wygrać. Stało się, jak się stało i to łodzianki cieszą się ze zwycięstwa - oceniła Ewa Śliwińska i dodała. - Wydaje mi się, że w naszą grę wkładła się nerwowość i brak konsekwencji. Musimy przede wszystkim ograniczyć ilość błędów własnych i agresywniej zagrywać. Chociaż w poprzednim spotkaniu ten element działał dobrze, a i w tym meczu miałyśmy momenty kiedy zatrzymywałyśmy na siatce rywalki. Myślę, że musimy popracować nad tym żeby wygrywać i wtedy będzie dobrze.
W najbliższy piątek rzeszowianki zmierzą się z Polskim Cukrem Muszynianką Enea. W okresie przygotowawczym zespół Developresu kilkukrotnie mierzył się z podopiecznymi Bogdana Serwińskiego zapisując na swoim koncie zwycięstwa. - Czas działa na naszą korzyść, widać to było w porównaniu ze spotkaniem w Dąbrowie. Mam nadzieję, że kolejny mecz będzie dla nas zwycięski - powiedziała przyjmująca Developresu.
W odmiennych nastrojach z parkietu schodziły zawodniczki Budowlanych, które zapisały na swoim koncie cenne zwycięstwo i są wiceliderem tabeli ORLEN Ligi. - Nie był to dla nas łatwy mecz, nasz pierwszy na wyjeździe w tym sezonie. Rzeszów postawił nam w tym meczu trudne warunki. U nas przyjęcie nie funkcjonowało z kolei tak, jakbyśmy sobie tego życzyły i do jakiego jesteśmy przyzwyczajone. Przez to nie grałyśmy tak jak powinnyśmy, miałyśmy problemy ze skończeniem ataków. Naszym największym atutem była niewątpliwie zagrywka, dzięki której wychodziłyśmy z dość sporych opresji. Nawet, kiedy przeciwniczki miały kilka punktów przewagi, ta stabilność i regularność w serwisie pozwalała nam wyrównywać wynik i wychodzić na prowadzenie i przeważać wynik na naszą korzyść. Myślę, że po raz drugi w tym sezonie, to że gramy zespołowo, razem się wspieramy na parkiecie i gramy wszystkie wspólnie zaowocowało zwycięstwem - skomentowała kapitan, Sylwia Pycia. - Myślę, że to jest fajne i budujące, że potrafimy wychodzić z trudnych sytuacji. W poprzednich sezonach, jak przegrywałyśmy sporą ilością punktów, wkradły się dwa, trzy błędy to spuszczałyśmy głowę i przestawałyśmy grać. W tym sezonie wygląda to inaczej. Nie poddajemy się nawet jeśli coś nam nie wychodzi. Wierzymy w swoją siłę i próbujemy sukcesywnie uzupełniać siebie na boisku i dążyć do zwycięstwa. Na razie udaje nam się to całkiem nieźle - zakończyła kapitan Budowlanych Łódź - zakończyła MVP niedzielnego pojedynku.