Ewa Kowalkowska - szczęśliwy kapitan
Jest w Bydgoszczy postacią doskonale znaną, przynajmniej kibicom sportowym, a siatkówki w szczególności. Ewa Kowalkowska związana jest z Klubem Sportowym Pałac Bydgoszcz od początków swojej kariery sportowej i ma udział we wszystkich największych sukcesach począwszy od złotego medalu w 1993 roku.
W 1998 roku po zdobyciu brązowego medalu przeniosła się do Augusto Kalisz, z którym wywalczyła srebro MP. Pozostałe trofea zdobyła jednak w Bydgoszczy: złoto (1993), srebro (2001, 2005), brąz (2002), Puchar Polski (2001, 2005), Superpuchar Polski (2006), 3. miejsce w Top Teams Cup (2002). W 1994 zdobyła także mistrzostwo Polski juniorek.
Była kapitanem reprezentacji Polski na mistrzostwach świata w 2002 roku w Niemczech, gdy polskie siatkarki awansowały po 24 latach. Na mistrzostwach Europy w 1999 roku wybrana została zawodniczką najlepiej zagrywającą. Była to pierwsza indywidualna nagroda dla polskiej siatkarki w historii występów na ME, do 2003 roku, gdy najlepiej rozgrywającą została Magdalena Śliwa, a punktującą Małgorzata Glinka (Polki zdobyły wówczas pierwsze złoto). Ma na koncie ponad 150 spotkań w reprezentacji.
W tym roku zespół Centrostalu zajął 4. miejsce, wysoko ocenione przez zarząd klubu. Przypomnijmy, że zespół w poprzednim sezonie (2007/08) po raz pierwszy w historii występów w ekstraklasie spadł do I ligi. Zagrał w PlusLidze Kobiet po zamianie miejsc z AZS AWF Poznań.
- Chciałabym, żeby przez następne 20 lat a może dłużej klub miał zawsze taki problem być w czwórce i walczyć o medale. To są hektolitry potu i nie tylko, ciężkiej pracy, mnóstwo wyrzeczeń i naszych i osób z całego klubu. Niedosyt po czwartym miejscu zawsze jest, ale patrząc obiektywnie wstecz, na to, co się działo, gdy miałyśmy walczyć w I lidze, a nie w ekstraklasie, to potwierdziło, że mamy bardzo dobrych szkoleniowców, którzy potrafią wycisnąć z nas co najlepsze.
- Można było wygrać coś więcej?
- Zawsze można coś więcej, ale wiem, że wystarczyła jedna lub dwie piłki w Dąbrowie Górniczej, żebyśmy w czwórce nie były. To są takie dwie strony medalu, że czasami jedna, dwie akcje powodują, że jesteś szczęśliwy lub płaczesz. Czy myślę o kolejnym sezonie? Nie, na razie nie. Przyjdzie okres roztrenowania i czas na odpoczynek po tak ciężkim sezonie, ale myślę, że to długo nie potrwa. Wiem, że zarząd klubu stara się jak najszybciej zapewnić nam jak najlepsze warunki do grania i zapewnić dobry skład, który będzie chciał powalczyć o coś więcej niż o czwórkę.
- W Pałacu spędziłaś więcej czasu niż zespół gra w ekstraklasie. Jak dziś z perspektywy czasu na to patrzysz?
- Na salę pierwszy raz weszłam w... 1986 roku czyli to już jest sporo, jakby nie patrzeć. W 1992 miałam zaszczyt być już w seniorkach. Jak patrzę? Jestem bydgoszczanką i cieszę się, że ktoś w tym mieście stworzył taki klub, z którego nigdzie nie chce się odchodzić. Jest wszystko zapewnione. Są warunki do grania i godnego życia. To jest klub stworzony właśnie przez ludzi, takich jak Waldemar Sagan. Bo jak popatrzeć, to jest mało zawodniczek, które przychodziły tu wyłącznie na jeden tylko sezon. Jeśli to zostaje dłużej. To myślę, przede wszystkim, ta atmosfera w klubie powoduje, że ktoś u nas chce grać, sam czasami zadzwoni, że chce tu przyjść. I to jest najważniejsze. Pan Sagan zna nas na wylot, choć nie czysto służbowo, jako siatkarek wykonujących wyłącznie swoją pracę. Postrzega nas jak zwykłych ludzi, którzy mają swoje problemy, rozterki i szczęścia. My naprawdę wiemy o sobie dużo i to nie opiera się właśnie na służbowych relacjach. Pałac to jest, tak naprawdę, wielka rodzina, do której co sezon, dwa lub trzy ktoś dołącza, potem się rozstaje, ale takie są koleje życia sportowca. Myślę, że jest mało takich klubów, które mają takie zaplecze, taką atmosferę i takich ludzi.
- Jesteś kapitanem zespołu, czy w przyszłym sezonie kibice zobaczą Cię na parkiecie?
- Nie wiem, jak to się wszystko potoczy. Jestem natomiast najszczęśliwszym kapitanem po tych wszystkich latach, w których miałam ten zaszczyt. Fajna jest ta funkcja w takim zespole i w takim klubie jaki mamy w Bydgoszczy. To nie są tylko cztery ściany ale ludzie...