Emocji jak na lekarstwo
W pierwszym meczu inaugurującym 9. kolejkę PlusLigi Kobiet MKS Dąbrowa Górnicza pokonał Gwardię Wrocław 3:1. Najlepszą zawodniczką została rozgrywająca MKS Magdalena Śliwa.
W pierwszym meczu inaugurującym 9. kolejkę PlusLigi Kobiet MKS Dąbrowa Górnicza pokonał Gwardię Wrocław 3:1. Najlepszą zawodniczką została rozgrywająca MKS Magdalena Śliwa. – Cieszę się z wyróżnienia, ale to nie tylko moja zasługa – skromnie przyznała po meczu bohaterka spotkania. – Cały zespół zagrał poprawnie. Bez moich koleżanek nie byłoby tej nagrody.
Ze zwycięstwa najbardziej chyba cieszyła się Aleksandra Liniarska, która w dniu meczu obchodziła 27. urodziny. – Może dlatego to zwycięstwo cieszy mnie podwójnie – cieszyła się środkowa MKS. – Na szczęście odbudowałyśmy się po porażce w Bielsku i w tym meczu pokazałyśmy swój charakter. Pierwszy set tego mecz właściwie był bez historii, należał do zawodniczek MKS, choć na pierwszą przerwę techniczną siatkarki Gwardii schodziły prowadząc 8:7. Później jednak inicjatywę przejęły dąbrowianki. Duża w tym zasługa Liniarskiej, która „pogoniła” rywalki zagrywką. – Dobrze, że potrafiłyśmy odmienić losy tego spotkania – przyznała Liniarska. – Ważne jest zwycięstwo, ale niemniej również ważny jest styl w jaki się go osiąga.
Drugi set dość nieoczekiwanie zakończył się zwycięstwem Gwardii, choć MKS prowadził na początku 8:3. Potem nie wiadomo dlaczego zawodniczki MKS zaczęły popełniać proste błędy, które zostały wykorzystane przez podopieczne Rafała Błaszczyka. Zespołowi z Dąbrowy Górniczej nie pomogła nawet Marzena Wilczyńska, która w poprzednich meczach po wejściu na parkiet potrafiła poderwać swoje koleżanki.
Dwa następne sety należały już do dąbrowianek, które nie wypuściły szansy zwycięstwa w tym spotkaniu za trzy punkty. – Myślę, że zasłużyłyśmy na to zwycięstwo – stwierdziła kapitan MKS Magdalena Śliwa. – Widać jeszcze pewne niedociągnięcia, ale z meczu na meczu na mecz jest lepiej. Najważniejsze, że po spotkaniu w Bielsku, w którym rywalki był lepsze, potrafiłyśmy się podnieść. To zwycięstwo było nam bardzo potrzebne, aby uwierzyć we własne siły. Trzeci set to praktycznie już wyraźna dominacja zespołu MKS, choć na początku wrocławianki jeszcze starały się coś zwojować. To jednak nie wystarczyło na dobrze usposobione podopieczne Waldemara Kawki. Mecz w sumie nie przyniósł spodziewanych emocji, choć obie drużyny wiedziały o co walczą.
Powrót do listy
