Elżbieta Skowrońska: cieszy komplet punktów
Przyjmująca Tauronu MKS-u Dąbrowa Górnicza, Elżbieta Skowrońska, po wygranym 3:0 meczu z AZS-em Białystok, opowiedziała o swoich spostrzeżeniach dotyczących spotkania, celach na najbliższy sezon, wspomniała także o swoim zdrowiu.
- Co sprawiło, że to Dąbrowa Górnicza odniosła sukces w meczu z białostockim AZS-em?
- Ciężko powiedzieć. Było sporo takich sytuacji, które tak naprawdę nie powinny się zdarzyć na poziomie ekstraklasy. Myślę, że w danym momencie decydował inny element - zaskoczył nam blok, zaskoczył nam atak, a jak zaczęłyśmy przyjmować było troszkę inaczej. Dziewczyny z Białegostoku "poszły" na nas na fantazji, nie patrzyły na nic. To my musiałyśmy wygrać ten mecz, a nie one.
- Dwie kolejki, dwa wygrane spotkania. Spodziewała się Pani tego?
- Nigdy się nie spodziewam takiego łatwego rozpoczęcia, dlatego że te początki w wykonaniu naszego zespołu ciężko nam wychodzą. To nie do końca były łatwe zwycięstwa. Oba mecze, ten sprzed tygodnia i dzisiejszy, były ciężkie, nie takie proste jakby się mogło wydawać. Cieszę się z tego, że mamy po trzy punkty z obydwu rozegranych spotkań.
- Czy władze klubu stawiają przed drużyną jakieś konkretne cele?
- Oczywiście, że stawiają, i to te najwyższe. Każdy by chciał wszystko wygrywać i naszym celem jest gra w czwórce i na pewno jakiś krążek. Mamy dać z siebie jak najwięcej w Lidze Mistrzyń i w Pucharze Polski. Jeśli uda nam się to wszystko osiągnąć, to będziemy się bardzo cieszyli. Siatkówka jest takim sportem, w którym jest tyle zwrotów akcji, że nigdy nie można powiedzieć do końca, że ktoś wygrał albo przegrał.
- Czy Pani ma jakiś osobisty cel na ten sezon?
- Chyba raczej taki drużynowy - obyśmy wszystko wygrały.
- Które zespoły mogą być najgroźniejsze w walce o medale ORLEN Ligi?
- To jest jeszcze bardzo odległy czas i na tę chwilę nie wiadomo, na co kogo stać. Ciężko powiedzieć, kogo upatruję jako najgroźniejszego rywala. Czasami się tak zdarza, że w ciągu sezonu wyłania się czarny koń, który gra świetnie i nikt by się nie spodziewał, że znajdzie się w czołówce i będzie walczył o medale. Kandydatów do podium jest dużo, na przykład Sopot, Muszyna, Bielsko czy Wrocław. Sporo zespołów pretenduje do walki o najwyższe cele, a cała liga jest wyrównana i trudno jest teraz wskazać, kto będzie walczył o złoto.
- Wygrałyście z AZS-em Białystok - drużyną, której władze postawiły na młodość. To dobry kierunek?
- Niektóre dziewczyny mają bardzo dobre warunki fizyczne typu skoczność czy siła. Byłam pod wrażeniem niektórych koleżanek z drugiej strony siatki. Gdyby dołożyły głowę do tego wszystkiego, to byłoby nam jeszcze ciężej. Myślę, że niejedna ekipa nie doceni wartości tego zespołu i przez to straci punkty.
- Została Pani powołana do reprezentacji Polski, jednak z powodu kontuzji nie wystąpiła w żadnym meczu. Czy wszystko już dobrze z Pani zdrowiem?
- Tak, wszystko jest już dobrze. Naderwałam mięsień lewego barku i musiałam opuścić zgrupowanie kadry. Zaczęłam się leczyć w klubie, by przygotować się do sezonu i pomagać zespołowi. Cieszę się, że wszystko skończyło się dobrze i na tę chwilę nic już mnie nie boli.
- Dziękuję za rozmowę.
- Również dziękuję.