Element zaskoczenia
W meczu, kończącym siódmą kolejkę PlusLigi Kobiet, MKS Dąbrowa Górnicza pokonała Calisię Kalisz 3:2 ( 21:25, 25:22, 25:18, 19:25, 15:7), MVP meczu wybrano Krystynę Tkaczewską (MKS).
Mecz w Dąbrowie Górniczej nie był wielkim widowiskiem, ale kibice nie mogli narzekać na brak emocji. Najpierw spóźnili się sędziowie. Marek Mianowski i Agnieszka Michlic z powodu wypadku utknęli na jednej ze stacji kolejowych i mecz rozpoczął się z kilkuminutowym opóźnieniem. Oczekiwanie na pierwszy gwizdek zrekompensowała miejscowym kibicom pewnie miła uroczystość. Po prezentacji zespołów Joanna Szczurek otrzymała z rąk prezesa Śląskiego Związku Piłki Siatkowej Marka Kisiela Złotą Oznakę PZPS. - To dla mnie ogromne wyróżnienie. Nie liczyłam, że zostanę aż tak doceniona - nie kryła zaskoczenia, a jednocześnie radości zawodniczka MKS.
Zaskoczeniem dla kibiców była pierwsza szóstka zespołu z Dąbrowy Górniczej, w której zabrakło miejsca dla Magdaleny Śliwy. Zastąpiła ją Ewa Matyjaszek. - To miał być element zaskoczenia rywalek - tłumaczył później swoja decyzję trener MKS Waldemar Kawka. Po ostatnich porażkach musiałem coś zmienić. - Przeczuwałem, że trener Kawka postara się o jakąś niespodziankę, ale akurat ten wariant z brakiem Śliwy przeszedł mi po głowie - śmiał się trener Calisii Mariusz Pieczonka.
- Ewa wcale nie wypadła źle - ripostował szkoleniowiec MKS. W pierwszym secie od początku przewaga należała do drużyny z Kalisza. Siatkarki MKS nie mogły sobie poradzić ani z przyjęciem mocnej zagrywki, ani z zatrzymaniem ataków Calisii. - Miałyśmy Calisię dobrze rozpracowaną, ale obawiałyśmy się tego spotkania mówiła po meczu jedna z bohaterek Marzena Wilczyńska. - Za bardzo chyba chciałyśmy wygrać to spotkanie i o mało co by nam nie wyszło.
Przewagę jaka wypracowały sobie na początku kaliszanki nie roztrwoniły już do końca. - Uwierzcie w siebie, uwierzcie w siebie dopingowali miejscowe siatkarki kibice i to poskutkowało, bo dwa następne sety należały do MKS. Duża w tym zasługa jednak zawodniczek które weszły z ławki rezerwowych. W drugim secie przy stanie 5:8 na parkiecie pojawiła się Śliwa, wcześniej Ewelina Sieczka, a później Wilczyńska. Gra zespołu Dąbrowy Górniczej nabrała rumieńców, była szybsza, a przede wszystkim skuteczniejsza. Dąbrowianki za szybko chyba uwierzyły w zwycięstwo, bo ambitnie grające siatkarki z Kalisza doprowadziły do remisu. W tie breaku prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie. 2:0 dla MKS, 5:3 dla Calisii, 6:5 dla MKS, 6:7 dla Calisii. W tym momencie w polu zagrywki stanęła Wilczyńska i opuściła je po meczu. Dzięki jej znakomitej zagrywce MKS zdobył 9 punktów pod rząd! - Pochwały należą się raczej koleżankom pod siatką skromnie przyznała Wilczyńska. - Dobrze, że wygrałyśmy to ważne dla nas spotkanie. Trener Kawka po meczu odetchnął z ulgą. - Zawsze grało nam się źle z zespołami, które popełniają mało błędów, a takim jest Calisia - przyznał szkoleniowiec MKS. - Mecz mógł się podobać kibicom, dużo się działo, ale poziom nie był za wysoki.
Powrót do listy