El. mś: europejskie finalistki
W niedzielę do siódemki zespołów, które już wcześniej wywalczyły bilety do Japonii dołączyły Czeszki. Niedzielne pojedynki kończyły trzydniową serię zmagań. W zasadzie w żadnym turniejów nie padło sensacyjne rozstrzygnięcie, zawsze zwyciężały faworytki.
Grupa H - Conegliano
Ostatni dzień weekendu dał odpowiedź na pytanie - kto pojedzie do Japonii Białorusinki czy Czeszki? Dwie pretendujące drużyny, a tylko jedno wolne miejsce. Każda z tych ekip na swoim koncie miała po jednym zwycięstwie, które odniosła pokonując najsłabsze w grupie Bułgarki. Można było być pewnym, że żadna z drużyn się nie podda, a o zwycięstwie zadecydują szczegóły. W pierwszym secie długo trwała wyrównana walka, a wynik bardzo często oscylował wokół remisu. Dopiero po drugiej przerwie technicznej Czeszki wyszły na trzypunktowe prowadzenie, którego już do końca nie oddały. Drugi set miał podobny przebieg z tym, że zwyciężyły w nim Białorusinki i naprawdę ciężko było wyrokować, która z drużyn zdobędzie kwalifikację. W drużynie białoruskiej świetną zamianę dała Katsiaryna Zakreuskawa, która zmieniła Jekaterinę Skarabatun. Rozgrywająca reprezentacji Czech Lucie Muhlsteinova starała się wykorzystywać w ataku wszystkie siatkarki i to przynosiło efekt, bo kolejne dwie partie padły łupem jej zespołu. Dobre zawody rozegrała Aneta Havlickova, która wywalczyła 21 oczek, a jej skuteczność w ataku wynosiła 64%.
Włoszki już wcześniej zapewniły sobie awans, dlatego ich opiekun - Massimo Barbolini zdecydował się potraktować to spotkanie ulgowo i na parkiet posłał trzy siatkarki, które jeszcze nie miały szansy zagrać w Conegliano - Giulię Pincerato, Simonę Rinieri i Martinę Guiggi oraz dwie, które dotychczas wchodziły jedynie zadaniowo - Serenę Ortolani i Lucię Bosetti. Przez tak poważne zmiany ekipa z Półwyspu Apenińskiego musiała się bardzo namęczyć, aby pokonać Bułgarki. Drużyna Dragana Nesića zagrała wręcz koncertowo w bloku, bo aż 21 razy jego siatkarki zdobywały punkty tym elementem, a prym w nim wiodły Radostina Czitigoi oraz Ewa Janewa - po 4 oczka.
Białoruś - Czechy 1:3 (21:25, 25:21, 18:25, 22:25)
Włochy - Bułgaria 3:2 (22:25, 25:22, 19:25, 25:23, 15:10)
Grupa I - Subotica
W pierwszym meczu rozegranym w serbskiej Suboticy spotkały się dwa zespoły, które jeszcze nie zaznały radości ze zwycięstwa w tym turnieju. Rumunki wystąpiły bez swoich dwóch gwiazd Juliany Nucu oraz Carmen Tureli - obie na co dzień występują we włoskiej Serie A i bronią barw Unicomu Kerakollu Sassuolo. Jednak mimo to ich koleżanki zdołały odnieść zwycięstwo. Po za pierwszym setem drużyna dowodzona przez Grapę Florina kontrolowała przebieg wydarzeń. - Przypuszczaliśmy, że ekipa hiszpańska nie będzie wstanie się podnieść po przegranej z Chorwatkami i okazało się, że mieliśmy racje. Z drugiej jednak strony grało nam się bardzo dobrze, bo nie ciążyła na nas żadna presja - podsumował opiekun zwycięskiego zespołu. Rumunki do wygranej poprowadziła Daiana Muresan, która okazała się być najlepiej punktująca w całym meczu i zdobyła 20 oczek.
Spotkanie, które kończyło zmagania w Serbii to był pojedynek gospodyń z ich sąsiadkami z tabeli i nie tylko - Chorwatkami. Lecz ten mecz miał tylko prestiżowe znaczenie. Obie reprezentacje w sobotę wywalczyły przepustki do mistrzostw świata. Kibice bardzo szczelnie wypełnili halę Dudova Suma, a to na pewno zmotywowało miejscowe do walki. Trener Zoran Terzić nie zdecydował się skorzystać z gwiazdy reprezentacji Jeleny Nikolić, ale to i tak nie osłabiło jego ekipy i Serbki odprawiły rywalki z kwitkiem. - Cieszę się, że osiągnęliśmy nasz cel i do tego pokazaliśmy, że Serbia ma wiele siatkarek mogących grać na wysokim poziomie. To daje mam nadzieję, że idąc obraną drogą dalej będziemy zdobywać medale. Teraz czeka nas krótka przerwa, a później zaczynamy przygotowania do mistrzostw europy - podsumował Terzić.
Rumunia – Hiszpania 3:1 (15:25, 25:19, 25:20, 25:17)
Chorwacja - Serbia 1:3 (22:25, 26:24, 17:25, 19:25)
Grupa K - Almere
Największymi przegranymi tych eliminacji są Azerki, które najbliższe mistrzostwa świata obejrzą w telewizji, lub w najlepszym przypadku z trybun. Trener Faig Garajew do Holandii zabrał swoje najlepsze siatkarki z Natalią Mammadową i Waleryją Kotorenko na czele, lecz to okazało się niewystarczające do uzyskania mistrzowskiej nominacji. Po dwóch dniach na ich koncie wciąż było zero zwycięstw i stało się jasne, że stawką niedzielnego spotkania będzie zaledwie trzecie miejsce. Mimo dwóch wcześniejszych niepowodzeń szkoleniowiec Azerek wystawił najmocniejszy skład. Jednak jego zespół był wyraźnie przybity i męczył się ze słabymi Słowenkami. Natalia Mammadowa w raz ze swoimi koleżankami potrafiła wygrać jednego seta do 9, aby po chwili przegrać do 14. Mimo tak nie równej gry trzecie miejsce w grupie zajęły Azerki.
W drugim meczu spotkały się dwa niepokonane zespoły - gospodynie Holenderki i Niemki. Miejscowe okazały się być bardzo gościnne i nie stawiły zbyt wielkiego oporu swoim rywalkom. Kapitan Oranje - Manon Flier próbował mobilizować koleżanki do lepszej gry jednak to jej się nie udało. Atakująca holenderskiej ekipy zdobyła 16 punktów i okazała się być najskuteczniejszą siatkarką w turnieju. W zespole niemieckim po raz kolejny na wysokim poziomie zagrała Margareta Kozuch.
Z Europy do Mistrzostw Świata zakwalifikowały się: Włochy, Czechy, Serbia, Chorwacja, Turcja, Polska, Niemcy oraz Holandia.