Duży sentyment do Gedanii
Justyna Sachmacińska ma duży sentyment do hali Gedanii. - Praktycznie w każdych zawodach czy meczu przy ul. Kościuszki dostawałam nagrodę indywidualną - przypomina nowy nabytek drużyny z Żukowa. Z 24-letnią siatkarką rozmawialiśmy po jej pierwszym treningu z nowym zespołem.
- Troszkę trwało to pani przechodzenie do Gedanii. Liczono, że dołączy pani do gedanistek już na zgrupowanie...- Miałam dwie propozycję, z Gedanii i z Białegostoku. Nawet chciałam wrócić do AZS po zakończeniu wypożyczenia do Piasta, ale tam zmienił się zarząd. Moją kartę zawodniczą miał ten stary. Panom z Białegostoku szło ciężko dogadywanie się między sobą. Dopiero gdy oddałam sprawę do PZPS, poszło szybciej. Jednak do nikogo nie mam o nic żalu, ewentualnie do siebie, za swoją nieuwagę.
- Dlaczego Gedania?
- Bo to klub legenda. Nie było żadnych przeciwwskazań, aby tutaj nie przychodzić. Wręcz przeciwnie. W Polsce panuje opinia, że Gedania to wiarygodny i dobrze poukładany klub
- Wiele siatkarek tutaj się wypromowało. Pani też liczy, że po Gedanii zgłosi się po panią bogatszy klub?
- Dla mnie najważniejsze jest to, aby grać. Z tego powodu przeniosłam się do Piasta, także dlatego jestem w Gedanii. Siedzenie na ławce mnie nie interesuję. W tej chwili mam szanse pokazania się na parkietach krajowej elity, a to jest największa promocja.
- Jest pani przygotowana, aby od razu pomóc Gedanii?
- Pod kątem profesjonalnego przygotowania do gry, straciłam bardzo dużo. Uciekł mi obóz przygotowawczy, pierwsze turnieje... Przede wszystkim brakowało mi kontaktu z piłką. Jednak poważnie podchodzę do siatkówki i przez ten czas nie siedziałam na grillach. Wiedziałam, że dołączę do drużyny, tylko nie wiedziałam kiedy na to pozwolą mi przepisy. Dlatego pod względem fizycznym jestem przygotowana dobrze. Sama dbałam o formę, dwa razy w tygodniu była siłownia, regularnie biegałam...
- Jakie wrażenia po pierwszym treningu z Gedanią?
- Są tutaj młode zawodniczki z ogromnym potencjałem. Na treningu było wesoło, bez problemów się dogadywałyśmy. Ta dobra atmosfera dogadujemy powinna potem przełożyć się na wyniki.
- Czy po wynikach i grze zespołu w turnieju sopockim też można znaleźć optymistyczne przesłanki?
- Zespół jest młody i dużo pracy przed nami wszystkimi. Duża odpowiedzialność spadnie na mnie, na Martę Siwkę czy Gosię Plebanek. Jesteśmy najbardziej doświadczone i zdajemy sobie sprawę, że to na nas ma opierać się grę. Jednak wierzę, że dojdzie jedna, czy dwie troszeczkę starsze zawodniczki i na pewno to da się poukładać.
- Jaką pozycję widzi pani dla siebie w drużynie?
- Trener próbował mnie na ataku z przyjęciem. Jeśli będzie taka potrzeba, to zagram jako przyjmująca, bo taką rolę pełniłam w ostatnim sezonie w Szczecinie. Bez względu jak będę ustawiana, nie będzie problemu. Sama w sobie jestem zmobilizowana. Wiem, że dam sobie radę i zagram tam, gdzie trener wskaże, z dobrym pożytkiem dla drużyny.
- Z nowymi zawodniczkami w Gedanii zawsze związane są nadzieje, że nie tylko będą grać, ale jeszcze potrafią pokierować drużyną na boisku i poza nim. Czy pani może stać się duszą tego zespołu?
- Na pewno nie będę rządzić, bo to złe słowo. Jednak na pewno jestem osobą dość krzykliwą w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Nie wiem, czy potrafię, ale spróbuję mobilizować dziewczyny. W Gedanii nie ma być gwiazd, na boisku każda ma swoją rolę do wypełnienia. Wszystko zależy od nas, czy się dogadamy, czy nie... (energa-gedania.pl) Powrót do listy