Dorota Wilk: boli nas ta porażka
Po czterosetowym meczu, siatkarki Enei PTPS-u Piła uległy drużynie z Łodzi. - Zabrakło nam skuteczności w tych decydujących akcjach, które mogłyby dać nam zwycięstwo i grę w jutrzejszym finale – przyznała po meczu rozgrywająca Dorota Wilk
plps.lsk.pl: Byłyście bardzo blisko wygranej zarówno w trzeciej, jak i w czwartej partii. Czego zabrakło, aby zakończyć je korzystnym wynikiem?
DOROTA WILK: Szkoda, że nie udało nam się wygrać, szczególnie tego czwartego seta. Prowadziłyśmy już pięcioma punktami. Zabrakło nam skuteczności w tych decydujących akcjach, które mogłyby dać nam zwycięstwo i grę w jutrzejszym finale. Niestety przegrałyśmy, bardzo boli nas ta porażka, ale musimy się po niej wziąć w garść.
W trakcie meczu ŁKS stracił swoją pierwszą rozgrywającą z powodu kontuzji. Czy czułyście, że pod jej nieobecność styl gry przeciwniczek zmienił się w jakiś sposób?
DOROTA WILK: Na pewno ŁKS grał trochę inaczej, stracił odrobinę pewności siebie, którą dawała im Lucie. To jednak nie zmienia faktu, że dziewczyny dały z siebie wszystko w ataku, przyjęciu, bloku i zagrywce. Nadal były trudnym przeciwnikem. Nie uznałyśmy, że kiedy nie będzie pierwszej rozgrywającej to mecz sam się wygra, starałyśmy się wygrać, jednak nie udało się.
O ile w PTPS-ie atak był równo rozłożony między zawodniczki, to w ŁKS-ie niekwestionowaną liderką była Izabela Kowalińska, chyba zatrzymanie tej siatkarki było największym wyzwaniem…
DOROTA WILK: Trzeba przyznać Izie, że portrafi wziąć ciężar gry na swoje barki i kończyć te najważniejsze piłki. Cieszę się, że mam zbilansowany atak w swoim zespole, że nie gram do jednej zawodniczki. Staram się rozkładać tę grę w ataku jak najlepiej, żeby moje zawodniczki miały łatwiej, a przeciwniczki trudniej. Dziś niestety nie wyszło, teraz musimy się skupić na lidze i postarać się o czwartą lokatę.