Do lasu i na Mazury
Dwa zgrupowania czekają przed sezonem siatkarki AZS-u Białystok. Jedynym kłopotem w tym okresie będzie opóźniony przyjazd czterech reprezentantek Trynidadu i Tobago, które znajdują się w kadrze zespołu Czesława Tobolskiego.
Akademiczki po raz pierwszy spotkają się w Białymstoku 15 lipca. M.in. przejdą badania wydolnościowe i skocznościowe. Po tygodniowym pobycie na własnych obiektach 23 lipca wyjadą do ośrodka Knieja obok Rajgrodu. W ciszy, wśród sosnowo-świerkowych lasów, spędzą pracowicie dwa tygodnie. Po powrocie długo nie zabawią w stolicy Podlasia. W drugiej połowie sierpnia czeka je kolejne dwutygodniowe zgrupowanie w Wilkasach, nad mazurskimi jeziorami. Zwykle w tym okresie AZS startował w Akademickich Mistrzostwach Polski. Nie wiadomo jednak, czy drużyna będzie broniła zdobytego w poprzednim roku tytułu.
- Nie będziemy w pełnym składzie, bo cztery Trynidadki dojadą do nas 4 września. Trener Tobolski zdecyduje, czy ten start jest potrzebny - mówi Sebastian Humbla dyrektor do spraw sportowych AZS-u.
Po powrocie z Wilkas zacznie się seria sparingów i turniejów towarzyskich. Już z udziałem kwartetu z Karaibów, czyli Rheezy Grant, Channon Thompson, Krystle Esdelle i Sinead Jack. Na razie wiadomo, że akademiczki wystąpią w połowie września w mocno obsadzonym Fakro Cup w Nowym Sączu (w poprzednim roku w zawodach tych triumfował Tauron MKS Dąbrowa Górnicza). Tydzień później odbędzie się tradycyjny Turniej o Puchar Prezydenta Białegostoku. Działacze czynią starania by ponownie do stolicy Podlasia zawitała Urałoczka Jekaterynburg. Niewykluczone, że AZS zagra także w turnieju w Baranowiczach na Białorusi. Potem już liga i - pierwszy w historii klubu - start w europejskich pucharach, konkretnie Pucharze CEV.
Warto dodać, że w sztabie szkoleniowym AZS-u pojawił się nowy człowiek. Asystentem Czesława Tobolskiego będzie 31-letni Jacek Malczewski. Były czołowy rozgrywający I ligi, ostatnio pracował jako drugi trener w Ślepsku Suwałki.
- Trener Tobolski potrzebował kogoś, kto będzie mógł na treningach poćwiczyć z dziewczynami. Mi samemu przyda się trochę poruszać. Praca w AZS-ie to spore wyzwanie. Jest dużo nowych, młodych dziewczyn, trudno powiedzieć na co je stać. Wiem jednak, że trener oglądał nagrania z ich meczów w I lidze i żaden transfer nie był robiony w ciemno - mówi Malczewski.
Powrót do listy