Długo oczekiwany smak zwycięstwa
Pierwsze w tym sezonie zwycięstwo odniosły siatkarki SSK Calisia Kalisz, które 3:0 (26:24, 25:21, 25:21) pokonały na własnym boisku wrocławski Impel Gwardię. W tym meczu kaliszanki zdobyły trzy punkty, w czterech poprzednich tylko jeden.
- Jeśli nie dzisiaj, to kiedy? - retorycznie pytali się sympatycy zespołu Calisii, którzy pomimo fatalnej sytuacji ubiegłorocznych brązowych medalistek mistrzostw Polski wierzyli, że wreszcie zła passa zostanie przełamana. W piątek wreszcie opuszczali kaliską halę Winiary Arena w radosnych nastrojach, nie rozpamiętując już wcześniejszych porażek. Uzyskane przez gospodynie dwupunktowe prowadzeni szybko stopniało i po ataku Aleksandry Kruk wrocławianki schodziły na pierwsza przerwę techniczną przy stanie 5:8. Po udanej zagrywce Sylwii Wojcieskiej zespół Calisii remisował 12:12. Ze środka zbijała piłkę Ewelina Toborek, jeszcze wyrównała Bogumiła Barańska, ale do kolejnej przerwy technicznej podopieczne trenera Rafała Błaszczyka nie zdobyły już ani jednego punktu. Wrocławski szkoleniowiec, który wcześniej wykorzystał oba przysługujące mu czasy, dokonywał kolejnych zmian, co powoli zaczęło przynosić oczekiwany efekt i to jego drużyna miała pierwszą piłkę setową przy stanie 22:24. Szybko okazało się, że również ostatnią. W czterech kolejnych akcjach udanie atakowała Anna Woźniakowska. Wymiana, kończąca tę odsłonę, rozgrzała kibiców do czerwoności. Kaliszanki wielokrotnie próbowały przebić się przez obronę rywalek, jednak te dzielnie radziły sobie w polu i próbowały kontrować. Ostatnie słowo należało jednak do podopiecznych trenera Mariusza Pieczonki. Siatkarki Gwardii po ataku Katarzyny Mroczkowskiej, a później dwóch skutecznych blokach wygrywały w kolejnej odsłonie 3:0. Dość długo utrzymywały później niewielkie prowadzenie, jednak gdy Sylwia Wojcieska zatrzymała Katarzynę Mroczkowską, na tablicy pojawił się wynik 19:19. Dwa trudnymi serwisami popisała się Magdalena Godos, a je koleżanki pewnie zaczęły zmierzać do wygranej. W środek pola gry wrocławianek plasowała piłkę Anna Woźniakowska, a na koniec w aut uderzyła Marta Czerwińska. Prowadzenie po dwóch setach nie uśpiło gospodyń, ale wyrównana gra toczyła się do stanu 19:19. Atakowała Sylwia Wojcieska, następnie przez potrójny blok przebiła się Anna Woźniakowska. Trzykrotnie myliły się siatkarki Gwardii, zdobywając do końca odsłony już tylko dwa punkty. Z prawego skrzydła zaatakowała Anita Chojnacka i było 24:20. Meczbola obroniła Katarzyna Mroczkowska, ale Bogumiła Barańska, która chwilę wcześniej weszła na parkiet, posłała piłkę w aut. Najlepszą siatkarką piątkowego spotkania wybrana została Anna Woźniakowska, a w całym meczu po raz pierwszy miała okazję zagrać Masami Tanaka. - Gratuluję gospodyniom zwycięstwa, które w przekroju całego meczu zasłużenie im się należało - powiedział trener Gwardii, Rafał Błaszczyk. - Popełniliśmy za dużo własnych błędów, szczególnie w ataku. W pierwszym secie mógłbym jeszcze mieć wątpliwości co do poprawności akcji po stronie przeciwniczek, ale w kolejnych odsłonach pokazały, że wygrały zasłużenie. - W tym spotkaniu najważniejsza była obrona i przyjęcie, dlatego też w pierwszej szóstce zdecydowałem się wprowadzić Masami Tanakę - stwierdził Mariusz Pieczonka, szkoleniowiec Calisii. - Zrobiła więcej niż mogła, broniąc kilka trudnych, dziwnych piłek. To nie pozostało bez znaczenia na postawę całego zespołu, który uwierzył, że nawet w beznadziejnych sytuacjach można wygrywać. Cieszę się, że wreszcie gramy do końca. Dotąd nawiązywaliśmy walkę z przeciwniczkami do połowy seta, później następował marazm. Dzisiaj była to już zupełnie inna siatkówka w wykonaniu naszych zawodniczek. - Cieszymy się ze zwycięstwa, bowiem byłyśmy w beznadziejnej sytuacji, nie mając na koncie ani jednego zwycięstwa - powiedziała Anna Woźniakowska, kapitan Calisii. - To wpłynęło na fakt, że przed meczem atmosfera była nerwowa, ale na szczęście jeszcze przed wyjściem na parkiet udało się ją uspokoić. Pewnych fragmentów dzisiejszego spotkania nie pamiętam, takie towarzyszyły im emocje. Tak było w ostatniej akcji pierwszej partii. Zwycięstwa budują morale zespołu, wierzę, że tak będzie w naszym przypadku. Teraz pozostaje nam tylko konsekwentnie realizować kolejne założenia. - Było to najsłabsze spotkanie w naszym wykonaniu w tym sezonie i powinnyśmy się go wstydzić - dodała Bogumiła Barańska, kapitan Gwardii. - Początkowe akcje pozwalały optymistycznie myśleć o wygranych, ale końcówki zaprzepaściły wszystko. Liczyłyśmy na zwycięstwo w Kaliszu, teraz pozostaje mi tylko powiedzieć, że jest nam przykro. Powrót do listy