Decydowała jakość zagrywki i przyjęcia
Gedania Żukowo pokonała Impel Gwardię Wrocław 3:1(25:19, 21:25, 25:22, 25:19) w meczu o miejsca 5-8. Stan rywalizacji do dwóch zwycięstw 1-0. MVP meczu została wybrana Katarzyna Wellna.
Gedania przełamała kolejną barierę sportowej niemożności w tym sezonie. Drużyna z Żukowa w pierwszym meczu o miejsca 5-8 pokonała na własnym parkiecie Impel Gwardię Wrocław 3:1, choć z tą drużyną jako jedyną z PlusLigi w rozgrywkach zasadniczych nie potrafiła wygrać nawet seta. Rywalizacja toczy się do dwóch zwycięstw, a drugi i ewentualnie trzeci pojedynek odbędą się we Wrocławiu.Teoretycznie powinien być to mecz zadowolonych z siebie zespołów. Przed wyjściem na parkiet Rafał Błaszczyk podkreślił to, co podnosiliśmy w zapowiedzi tego spotkania.
- Przed sezonem nas i Gedanię skazywano na walkę o utrzymanie. Jeszcze w grudniu, gdy tutaj byliśmy po raz ostatni, grę o 5-8 wzięlibyśmy w ciemno - podkreślał trener Gwardii.Jednak gdy drużyny już zaszły tak wysoko, to nie zamierzają spocząć na laurach.
- Przyjechałyśmy tutaj, aby odkuć się za przegrane z Piłą - zapewniała Bogumiła Barańska, kapitan wrocławianek. - My same sobie stawiamy cele. Wiadomo, że sytuacja finansowa klubu jest ciężka, a zatem trzeba grać o prestiż drużyny - ripostowała Elżbieta Skowrońska, kapitan Gedanii.
Gospodynie wychodząc do gry nie wiedziały, że w przededniu spotkania Rada Miasta Żukowa zdecydowała się przeznaczyć dla siatkarek 100 tysięcy złotych za dobrą promocję!Nie był to mecz pod znakiem siatkarski fajerwerków. W dużej mierze o przebiegu gry decydowała jakość zagrywki i przyjęcia.
- Nie dysponujemy dynamicznym atakiem i trudno myśleć o grze kombinacyjnej, jeśli nie mamy co najmniej 60 procent skuteczności w przyjęciu. Ponadto nasz serwis dał nam dziś za mało zysków - tak widział przyczyny porażki Błaszczyk, którego podopieczne wspomnianej skuteczności miały tylko 49, a zaledwie 28 procent idealnego przyjęcia.
- To nie był nasz dobry mecz. Do tych słabości, które wymienił trener, dodałabym jeszcze brak umiejętności kończenia piłek, które były już na siatce - dorzuciła Barańska.
Jak należy atakować, wrocławianki mogły się dziś uczyć od Katarzyny Wellny. Gedanistka tytuł MVP okrasiła aż 26 punktami, z których aż 23 zdobyła właśnie po zbiciach. W pierwszym secie zagrywki Wellny i Natalii Nuszel sprawiły, że już przy 5:1 szkoleniowiec wykorzystał oba przysługujące mu w tej partii czasu. Udało mu się zmobilizować drużynę tylko na tyle, by wyrównała na... 7:7 i potem znów pozwoliła Gedanii odskoczyć. Podobnie rzecz miała się w trzeciej i czwartej odsłonie gry, w których gwardzistki przegrywały praktycznie w jednym ustawieniu. W secie trzecim Skowrońska zagrywką zmieniła wynik z 4:5 na 9:5, a była jeszcze piłka w górze i na szósty punkty z rzędu. Ale co nie udało się kapitan, w polu serwisowym uczyniła Aleksandra Szymańska. W czwartym secie 18-letnia środkowa zaczęła zagrywać od 16:15 a skończyła przy 22:15. Nawet późniejsze obronienie trzech piłek meczowych nie mogło już uratować Gwardii.
Jedyną wygraną partię wrocławianki również ustawiły sobie serwisem, rozpoczynając od 5:2. Co prawda gedanistkom udało się jeszcze dojść na 20:21, ale za ten pościg zapłaciły trzema niewymuszonymi błędami z rzędu.
- Nie byłbym tak krytyczny dla rywalek jak one... same - bronił gwardzistek trener Wróbel. - My tak jak do każdego meczu ustalaliśmy właściwą taktykę na podstawie obserwacji drugiego trenera i statystyka, a dziewczynom chwała, że te założenia potrafiły wypełnić. W naszych szeregach jest wielka bojowość. Po kontuzji wróciła do gry Maja Tokarska, a Jana Sawoczkina, która ostatnio borykała się z kontuzją kolana, wręcz zagroziła, że jeśli nie będzie mogła grać, to wraca natychmiast na Ukrainę - uśmiecha się na myśl o waleczności podopiecznych szkoleniowiec Gedanii.
- To może z pozoru tylko tak wyglądało, że to łatwy mecz. A naprawdę był bardzo ciężki. Jesteśmy już zmęczone sezonem, pojawiają się urazy, ale nawet te drobne powodują, że czasem na treningu jest tylko 4-5 dziewczyn. Coraz trudniej jest się mobilizować. Dlatego i nam, na szczęście rzadziej niż Gwardii, zdarzały się momenty zagubienia w grze - przyznała Skowrońska. Powrót do listy