Debby Stam: siatkówka niesamowicie popularna
Od prezentacji wicemistrzyń Polski Banku BPS Muszynianki Fakro Muszyny minęło już trochę czasu. Nie było wówczas w Polsce Debby Stam i Caroline Wensink. Reprezentantki Holandii pojawiły się w Polsce w niedzielny wieczór, a 24h później były już z powrotem w Amsterdamie - czytamy na stronie internetowej klubu. Doba w naszym kraju była bardzo intensywna i pełna atrakcji. Zaraz po przylocie zawodniczki miały okazję zetknąć się z polską miłością do siatkówki - nowe koleżanki i sztab szkoleniowy poznały w jednym z warszawskich pubów, gdzie wszyscy śledzili spotkanie mistrzostw świata Polska - Niemcy.
Dziewczyny były również pierwszymi siatkarkami, które wzięły udział w sesji do klubowego kalendarza. Nie była to zresztą jedyna sesja zdjęciowa - kolejna to indywidualne i zbiorowe fotografie w hotelu Marriott, które trwały całe przedpołudnie. Dalej było równie ciekawie - prezentacja drużyny i pierwsze wywiady udzielane polskim mediom.
Późnym popołudniem udało się dłużej porozmawiać z Debby i Caroline. Na warszawskim Okęciu, przy mocnej kawie i holenderskich cukierkach (mocno przypominających nasze pierniczki), rozmawiano o wrażeniach z pierwszego dnia w nowym klubie.
- Od momentu podjęcia decyzji o grze w Muszynie miałyście ograniczony kontakt z zespołem. W zasadzie zostały nam tylko telefony i maile. Jakie są wasze pierwsze wrażenia po 24h godzinach ze swoim nowym klubem?
Debby: Przede wszystkim świetnie, że mogłyśmy wreszcie was wszystkich poznać. Do tej pory nie było okazji, a to przecież bardzo ważne. Wydaje mi się, że gra w Polsce zdecydowanie różni się od gry w Holandii, a nawet w innych silniejszych ligach europejskich. Tutaj siatkówka jest niesamowicie popularna i to się czuje. W naszym kraju raczej nie ogląda się spotkań siatkarzy tak jak wy wczoraj – w pubie, na dużym ekranie. To naprawdę było świetne.
Caroline: Zgadzam się z Debby. Fajnie było zobaczyć dziewczyny i pracowników klubu. Dla mnie to bardzo ważne, bo z tymi ludźmi będę pracować przez cały sezon. Pierwsze wrażenie? Wszyscy są bardzo mili i profesjonalni. Organizacja naszego przyjazdu i planu dnia była świetna, choć przecież mieliśmy niewiele czasu, a tak wiele do zrobienia.
- A co was zaskoczyło w trakcie tego intensywnego dnia?
Debby: Sesja zdjęciowa!
Caroline: Ooo tak! Tego się nie spodziewałam.
- Dlaczego?
Debby: Nie sądziłam, że będzie to tak profesjonalna sesja. Wiedziałyśmy, że mamy mieć sesję do kalendarza ale wydawało mi się, że będą to zwykłe zdjęcia. Tymczasem tutaj poczułam się na chwilę jak top modelka. Miałyśmy zrobiony profesjonalny makijaż, pracowałyśmy z profesjonalnymi wizażystkami. Był to obowiązek ale też dużo dobrej zabawy.
Caroline: Debby powiedziała chyba wszystko. Dla mnie było to zupełnie nowe doświadczenie, bo nigdy nie brałam udziału w takiej sesji. Generalnie nie lubię mocnego makijażu i nie stosuję go. Tymczasem tutaj miałam naprawdę profesjonalny i całkiem ładny makijaż. Śmiesznie było też w trakcie samej prezentacji drużyny.
- Zapamiętałaś coś szczególnego?
Caroline: Ok, nie znam języka, dlatego większość żartów była dla mnie niezrozumiała. Generalny sens był jednak jasny. Podobał mi się pomysł ze zdjęciami z dzieciństwa i z odgadywaniem zawodniczek. Nie rozumiem co mówił trener, ale jego mina była czasami bardzo, bardzo sugestywna. Nawet dla nas było to sympatyczne i zabawne. Szczególnie, że bez tłumaczenia zauważyłyśmy, że trener nie odgadł Debby!
- Czy przed przyjazdem znałyście inne dziewczyny?
Debby: Praktycznie wszystkie dziewczyny kojarzyłyśmy. To jest tak, że niektórych osób nie znałam osobiście ale z reprezentantkami Polski spotykamy się przecież na najważniejszych turniejach. W drużynie mamy prawie same reprezentantki dlatego większość już kiedyś widziałam i spotykałam. Mogę więc powiedzieć, że znam je - mniej lub bardziej - ale znam.
Caroline: Z Asią Kaczor grałam w zeszłym sezonie. Jeśli chodzi o pozostałe dziewczyny, to wydaje mi się, że większość z nich była w składzie podczas Mistrzostw Europy. Pamiętam Olę, Mariolę i dwie środkowe: Kasię i Agnieszkę.
Debby: Był jeszcze turniej w Montreux. Spotkałyśmy się tam z Asią, Mileną i pamiętam, że w składzie była Kinga, ale przez kontuzję nie mogła grać. No i wychodzi na to, że znamy prawie cały skład.
- W trakcie prezentacji prezes jasno przedstawił cele na przyszły sezon: Mistrzostwo Polski, Puchar Polski i walka o awans do Final Four. Co o tym sądzicie? Plany wydają się realne?
Debby: Cóż, brzmi nieźle. Fajnie byłoby zagrać wreszcie w Final Four, bo nigdy nie miałam okazji. Byłam blisko w ubiegłym sezonie ale nam się nie udało.
Caroline: Ten fragment o Final Four akurat zrozumiałam bez tłumaczenia. Fajnie, że klub mierzy tak wysoko. Cele są ambitne. Mam nadzieję, że podołamy, a ja w tym pomogę.
- Teraz odbiegnę nieco od tematu. Niektórzy nie wybaczyliby mi, gdybym nie zadał tego pytania: Jak zaczęła się wasza przygoda z siatkówką?
Debby: Przez moją mamę. Ona grała w siatkówkę, choć nie zmuszała mnie do wyboru konkretnej dyscypliny. Po prostu kiedyś rodzice powiedzieli: Ok Debby, możesz sobie sama wybrać sport, ale musi to być sport zespołowy. Ze względu na mamę był to najłatwiejszy i najbardziej naturalny wybór.
Caroline: W moim przypadku było bardzo podobnie. Miałam osiem lat i mama postanowiła zapisać mnie na zajęcia. Również mogłam sobie sama wybrać dyscyplinę. Teraz nie pamiętam nawet dlaczego wybrałam siatkówkę – pewnie już wtedy miałam predyspozycje przez wzrost.
- Gracie długo i bardzo często. Czy gra w siatkówkę potrafi jeszcze sprawiać przyjemność?
Debby: Pewnie, że czasem można mieć przesyt i stracić zapał do gry. W siatkarskim sezonie fajne jest to, że większość czasu normalnie spędzasz w klubie i grasz w różnych rozgrywkach. Później przychodzi koniec ligi, koniec pucharów i jedziesz na zgrupowanie reprezentacji. To ta sama dyscyplina ale zupełnie co innego, zupełnie inne podejście, inna drużyna, inne rozgrywki. Ja nadal lubię grać w siatkówkę. Tak, na pewno lubię:)
- Wróćmy do minionego dnia. Czy coś zaskoczyło was w Polsce?
Caroline: Tak naprawdę nie wiem. Ok, byłam tu na Mistrzostwach Europy, jestem teraz, ale nie widziałam Polski. Nasz aktualny pobyt to trasa hotel-studio-lotnisko. W trakcie Mistrzostw dochodziła jeszcze hala i... to wszystko. Trudno mi jeszcze cokolwiek powiedzieć, ale mam nadzieję, że poznam ten kraj.
Debby: Ja patrzyłam na Polskę trochę z innej perspektywy. Do Mistrzostw Europy zawsze myślałam, że będzie bardziej podobna do Rosji, gdzie miałam okazję grać. Później zobaczyłam, że to jednak zupełnie inny kraj. Rosja jest zdecydowanie bardziej ponura i chłodna. Wydaje mi się, że Polska zrobiła i wciąż robi ogromny postęp. Podoba mi się tutaj.
- Znajomi nie byli zdziwieni decyzją o grze w Polsce?
Debby: Raczej nie. Miejsce tak naprawdę nie jest najważniejsze. Dla mnie i dla moich bliskich liczy się to, żebym grała w siatkówkę na najwyższym poziomie w bardzo dobrym klubie. Reszta to sprawa drugorzędna.
Caroline: U mnie było podobnie. Przede wszystkim jestem bardzo ciekawa Polski. Wiem, że Muszyna to małe ale bardzo ładne miasteczko. Z drugiej strony już trochę rozpoznawałam sytuację i bardzo chcę zobaczyć Kraków, do którego nie mamy przecież daleko. Już kiedyś mówiłam, że planuję uczyć się polskiego – fajnie byłoby opanować chociaż podstawy.
- Do Muszyny przyjedziecie dopiero w listopadzie. Planujecie zabrać rodzinę?
Debby: Na pewno będzie mnie odwiedzał mąż, Paul. Myślę, że na przełomie roku przyjedzie na trochę dłużej.
Caroline: Może przyjadę tutaj z rodziną i z moim chłopakiem. On również zajmuje się siatkówką, więc nie ma szans, żeby przeniósł się do Polski na stałe. Myślę, że przyjedzie z Paulem pod koniec roku.
- Mamy za sobą wasz pierwszy dzień w nowym klubie. Powiecie coś po polsku?
Debby: Nie. A może ty powiesz coś po holendersku?
Na klubowej stronie internetowej Banku BPS Muszynainki - mksmuszynianka.com można zobaczyć zdjęcia z pobytu reprezentantek Holandii w Polsce.