Dariusz Luks: Kopciuszek musi kopnąć
Trener Dariusz Luks w play off poprowadzi swój Pronar Zeto Astwa AZS Białystok przeciwko Aluprofowi Bielsko-Biała. W piątek, 6 marca o godzinie 18, pierwsze spotkanie tych drużyn otworzy fazę walki o medale PlusLigi.
PlusLiga Kobiet: Jak to jest czuć się „Kopciuszkiem”?
Dariusz Luks: Cóż, jesteśmy w takiej roli, ale trzeba przyznać otwarcie, że oba zespoły grają o różne cele. W Bielsku budowano drużynę w oparciu o reprezentantki kraju. Tam nikt sobie nie wyobraża, by nie awansować do ścisłego finału. Ba, właściwie w Bielsku-Białej myślą tylko o mistrzostwie i zdobyciu Pucharu Polski. My, nie będąc faworytem, chcemy zaprezentować dobrą siatkówkę, żeby walczyć od pierwszej do ostatniej piłki.
- A co może zaczarować Kopciuszka by stał się księżniczką? Jak wygrać z Aluprofem?
- Czarów nie ma. A co można zrobić? Na pewno każdy zespół da się naruszyć, kiedy się go „kopnie” zagrywką i odsunie od siatki. U facetów jest taka siła ognia, nawet przy wystawie z głębi pola, że nie ma to tak wielkiego znaczenia. Ale kobiety są nieco słabsze fizycznie i gdy się odrzuci zespół od siatki, na pewno pojawia się problem z kończeniem akcji. Tak zrobiła Gedania z Aluprofem w ostatnim meczu fazy zasadniczej. Inna sprawa, że najmocniejszą stroną Bielska jest właśnie… siła rażenia na skrzydłach. Poza tym mają Katarzynę Skorupę, chyba najlepszą rozgrywającą w kraju, która umiejętnie prowadzi drużynę. To zespół z wieloma atutami i znakomitymi rezerwami. Chyba każdy chciałby mieć w kwadracie takie dziewczyny jak Katarzyna Gajgał czy Karolina Ciaszkiewicz. U nas chodzi o to, że potrafimy grać w siatkówkę, tylko trzeba być do tego przekonanym i wierzyć, w to co się robi. Tak było w meczu u siebie z Muszynianką w Pucharze Polski. Ale potem pojechaliśmy do Muszyny i dwa razy dostaliśmy „w łeb”.
- Pan typuje na mistrza właśnie najbliższego rywala?
- W finale powinny grać Aluprof i Muszynianka, ale kto go wygra, trudno powiedzieć. Oba zespoły mają podobną ilość atutów. Zobaczymy jak Muszynianka pogra w Lidze Mistrzyń. Te dziewczyny czeka bardzo dużo spotkań. Mogą być mocno obciążone podróżami. Nie mówię o zmęczeniu, bo nie wierzę, że nie wytrzymają fizycznie. Ale mogą mniej trenować, a więcej jeździć. Jeśli zdarzą się dwa, trzy dni bez treningów to te braki, choć przy pojedynczym meczu może nie zaszkodzą, to przy dwóch rozgrywanych w dwa dni z rzędu już na pewno.
- Podobno przed takimi spotkaniami nikogo nie trzeba mobilizować. Czy jednak w tej chwili u was jakiś szczególny rodzaj motywacji by się nie przydał?
- Myślę, że grając z takim zespołem - nie. Mamy szczęście, że w ogóle istnieje taka okazja. W roku normalnie dwa razy możemy się spotkać z tak dobrym przeciwnikiem. Nie trzeba nikogo mobilizować, bo wiadomo kto stoi po drugiej stronie siatki. Każdy chce się sprawdzić, jak prezentujemy się siatkarsko na tle tych dziewczyn. Nie jest jeszcze znana nowa kadra reprezentacji Polski, ale na pewno sporo siatkarek z Aluprofu do niej kandyduje.
- Faza play off „rządzi się swoimi prawami i wszystko jest możliwe”. Tak się mówi. Wyeliminowanie Aluprofu to jednak byłby siatkarski cud. Wierzy pan w cuda?
- Faworytem na pewno jest Bielsko, dziwne, żebyśmy siebie tak określali. Najważniejsze byśmy walczyli jak najlepiej. Najpierw trzeba zacząć od jednego wygranego spotkania. Potem myśleć o drugim, ewentualnie trzecim… Na tej rundzie play off się nie kończy, nawet przy naszej przegranej.
- Gdybyście pokonali bielszczanki, zespół znalazłby się na ustach całej siatkarskiej Polski.
- Tak, a ja jeszcze raz w tym roku bym chciał pojechać do Australii..
- A był pan już raz?
- Nie, ale jeszcze raz bym chciał… Będziemy walczyć, nie zapominajmy że już teraz jest z czego się cieszyć. Po raz pierwszy w historii nasz zespół nie gra w barażach. Trzy lata temu były tu reprezentantki Polski i nie udźwignęły ciężaru walki w fazie zasadniczej. Nie ma tak, że „hop na krowę, będzie cielę” – to wszystko wymaga czasu. Można narzekać, że mogło być lepiej, bo… mogło, ale na razie czapki z głów przed zespołem, który osiągnął cel. Zrobiliśmy to co musieliśmy, utrzymaliśmy ekstraklasę i to już w lutym. Zakończyliśmy pierwszy etap, teraz jest zupełnie inna, nowa historia. Zaczynamy od zera. Trzeba z kimś wygrać, żeby przeskoczyć z miejsca ósmego na wyższe.
- Jaki jest plan przygotowań do całej fazy play off? Między spotkaniami z Aluprofem czeka was zgrupowanie?
- Po meczach w Bielsku-Białej zostajemy tydzień w Szczyrku na obozie. Nie gramy w pucharze Polski, więc możemy sobie na to pozwolić. Chcemy przede wszystkim nabrać dynamiki przed najważniejszymi spotkaniami. No i wciąż pracować nad sobą. Wiemy co robić, jak ustawić taktykę, ale co z tego, skoro nie będziemy tego wykonywali. Na tydzień przed rewanżami z Bielskiem wracamy do Białegostoku.