Dąbrowianki spodziewały się trudniejszego meczu
MKS Dąbrowa Górnicza pokonała Pronar Zeto Astwę AZS Białystok 3:0 (25:18, 25:22, 25:20). MVP spotkania została Joanna Staniucha-Szczurek.
Spodziewanych emocji w Dąbrowie Górniczej nie było. Zespół MKS bez problemu pokonał białostocką drużynę 3:0 i umocnił się na czwartym miejscu w tabeli. Obie ekipy kończyły spotkanie w odmiennych nastrojach. Filigranowa libero dąbrowianek Krystyna Tkaczewska skakała z radości do góry, z kolei przyjmująca gości Agata Karczmarzewska-Pura opuszczała parkiet z łzami w oczach. - Jechałyśmy na to spotkanie z nadziejami, że powalczymy co najmniej o jeden punkt, jednak tak się nie stało - tłumaczyła kapitan Pronaru Joanna Szeszko. - Teraz możemy powiedzieć, że mecz dla nas się odbył i wyjeżdżamy z Dąbrowy Górniczej z mocno kwaśnymi minami. Siatkarka Pronaru dodała, że momentami białostocka drużyna grała dobrze, toczyła wyrównany pojedynek z siatkarkami MKS. - Nie wiem dlaczego nie potrafiłyśmy utrzymać tego poziomu przez całe spotkanie - zastanawiała się Szeszko. Zupełnie inne nastroje panowały w zespole MKS, choć i ten zespól miał przestoje w grze. Konsekwentnie jednak dążył do zrealizowania celu, jakim było zwycięstwo za trzy punkty. - Nasze przestoje to może efekt zmęczenia - próbowała tłumaczyć Ewelina Sieczka. - W ostatnich czterech meczach trener nie dokonuje zmian, gramy praktycznie jedną szóstką. Najważniejsze, że wygrywamy. Powiem szczerze, że spodziewałam się trudniejszego meczu. Pierwszy set rozpoczął się od prowadzenia 3:0 MKS dzięki dobrej zagrywce Magdaleny Śliwy. Później jednak było już 7:7, a następnie nawet 9:8 dla Pronaru. Wystarczyła jednak chwila, by ponownie na prowadzenie wyszły dąbrowianki, które potrafiły sobie wypracować kilkupunktową przewagę. Białostocczanki goniły wynik i kiedy wydawało się, że mecz nabierze rumieńców oddawały pola rywalkom, pozwalały im "odjechać". Tak było praktycznie w każdym secie. - Nasza gra to falowanie - złościł się trener gości Dariusz Luks. - To dobre nad morzem. Inna sprawa, że dla nas mecze powinny rozpoczynać się od stanu 4:0 dla rywalek, a nie od 0:0, bo dopiero kiedy przegrywamy następuje mobilizacja. W zespolę gospodarzy dobre spotkanie rozegrała Joanna Staniucha-Szczurek, która nie tylko skutecznie atakowała, ale także dobrze grała w obronie. - Było łatwo i przyjemnie, choć spodziewałyśmy się trudniejszej przeprawy - stwierdziła przyjmująca MKS. - Pronar to drużyna, która nam leży, potrafimy z tym zespołem grać. Przed play off nasza forma rośnie i to napawa nas optymizmem. Staniucha-Szczurek słusznie została wybrana najlepszą zawodniczką tegospotkania. - To pierwsze moje wyróżnienie w tym sezonie, liczę że nie ostatnie - radośnie przyznała siatkarka MKS.Spodziewanych emocji w Dąbrowie Górniczej nie było. Zespół MKS bez problemu pokonał białostocką drużynę 3:0 i umocnił się na czwartym miejscu w tabeli. Obie ekipy kończyły spotkanie w odmiennych nastrojach. Filigranowa libero dąbrowianek Krystyna Tkaczewska skakała z radości do góry, z kolei przyjmująca gości Agata Karczmarzewska-Pura opuszczała parkiet z łzami w oczach.
- Jechałyśmy na to spotkanie z nadziejami, że powalczymy co najmniej o jeden punkt, jednak tak się nie stało - tłumaczyła kapitan Pronaru Joanna Szeszko. - Teraz możemy powiedzieć, że mecz dla nas się odbył i wyjeżdżamy z Dąbrowy Górniczej z mocno kwaśnymi minami.
Siatkarka Pronaru dodała, że momentami białostocka drużyna grała dobrze, toczyła wyrównany pojedynek z siatkarkami MKS. - Nie wiem dlaczego nie potrafiłyśmy utrzymać tego poziomu przez całe spotkanie - zastanawiała się Szeszko. Zupełnie inne nastroje panowały w zespole MKS, choć i ten zespól miał przestoje w grze. Konsekwentnie jednak dążył do zrealizowania celu, jakim było zwycięstwo za trzy punkty.
- Nasze przestoje to może efekt zmęczenia - próbowała tłumaczyć Ewelina Sieczka. - W ostatnich czterech meczach trener nie dokonuje zmian, gramy praktycznie jedną szóstką. Najważniejsze, że wygrywamy. Powiem szczerze, że spodziewałam się trudniejszego meczu.
Pierwszy set rozpoczął się od prowadzenia 3:0 MKS dzięki dobrej zagrywce Magdaleny Śliwy. Później jednak było już 7:7, a następnie nawet 9:8 dla Pronaru. Wystarczyła jednak chwila, by ponownie na prowadzenie wyszły dąbrowianki, które potrafiły sobie wypracować kilkupunktową przewagę. Białostocczanki goniły wynik i kiedy wydawało się, że mecz nabierze rumieńców oddawały pola rywalkom, pozwalały im "odjechać". Tak było praktycznie w każdym secie.
- Nasza gra to falowanie - złościł się trener gości Dariusz Luks. - To dobre nad morzem. Inna sprawa, że dla nas mecze powinny rozpoczynać się od stanu 4:0 dla rywalek, a nie od 0:0, bo dopiero kiedy przegrywamy następuje mobilizacja.
W zespolę gospodarzy dobre spotkanie rozegrała Joanna Staniucha-Szczurek, która nie tylko skutecznie atakowała, ale także dobrze grała w obronie. - Było łatwo i przyjemnie, choć spodziewałyśmy się trudniejszej przeprawy - stwierdziła przyjmująca MKS. - Pronar to drużyna, która nam leży, potrafimy z tym zespołem grać. Przed play off nasza forma rośnie i to napawa nas optymizmem.
Staniucha-Szczurek słusznie została wybrana najlepszą zawodniczką tegospotkania. - To pierwsze moje wyróżnienie w tym sezonie, liczę że nie ostatnie - radośnie przyznała siatkarka MKS.