Dąbrowianki kopały piłkę
Po wakacyjnej przerwie wypoczęte, uśmiechnięte i opalone siatkarki Miejskiego Klubu Sportowego Dąbrowa Górnicza, piątego zespołu poprzedniego sezonu PlusLigi Kobiet, spotkały się na pierwszym treningu.
Podopieczne trenera Waldemara Kawki udowodniły, że nie tylko świetnie radzą sobie w ich ukochanej dyscyplinie sportu, ale także mimo, że są kobietami, potrafią także nieźle przyłożyć „z kopyta”. Pierwsze spotkanie na treningu po kilku tygodniach przerwy było luźne i siatkarki grały tylko w piłkę nożną, żeby się rozruszać po zasłużonym wypoczynku.Na dąbrowskim parkiecie pierwszy raz w tym sezonie pojawiły się prawie wszystkie zawodniczki. Nie było tylko środkowej Katarzyny Gajgał, która otrzymała kilka dni wolnego ze względu na weekendowy występ w World Grand Prix w Kielcach. Niestety, mimo stawienia się na pierwszym treningu, swoich piłkarskich umiejętności nie mogły zaprezentować rozgrywająca Marta Haładyn i przyjmująca Ewelina Sieczka. Obie odczuwają jeszcze skutki skręcenia stawu skokowego, które przytrafiły im się w trakcie meczów reprezentacji. Z uśmiechem obserwowały jednak poczynania swoich koleżanek i kibice mogą być spokojni - już za kilka dni wrócą do treningu. - Z kostką jest już coraz lepiej - przekonywała Ewelina. - Wykonuję już pewne ćwiczenia, ale jeszcze noga nie jest w pełni sprawna. Czuwa nade mną jednak masażysta i jestem pod dobrą opieką. Mam nadzieję, że jak najszybciej dołączę do koleżanek i będę trenować na pełnych obrotach - dodała jak zwykle uśmiechnięta i pozytywnie nastawiona „Sieka”.
Choć dąbrowianki zagrały tylko dla przyjemności i gra w piłkę miała na celu rozruch, to nie można było im odmówić ambicji i nawet zabawę potraktowały pół żartem, pół serio. Najlepiej wypadła słynąca zawsze z waleczności i nieustępliwości na parkiecie libero Krystyna Tkaczewska, która kilkoma zagraniami piłkarskimi mogłaby wprawić w kompleksy niejednego faceta. Kilka mocnych strzałów zaprezentowała Aleksandra Liniarska, ale wszystkie siatkarki MKS-u nie mogą się wstydzić swoich piłkarskich umiejętności, które paradoksalnie czasem przydają się podczas meczu, gdy trzeba wybronić trudną piłkę. Pozornie niewinna gierka pokazała także, że dziewczyny są bardzo ambitne i wypoczęte, co dobrze wróży na przyszłość.
Mimo pełnych rąk roboty humor nie opuszczał także masażysty zespołu, Jacka Stychno. - Dziewczyny wróciły po urlopach wypoczęte, ale więcej na temat ich kondycji będę mógł powiedzieć dopiero za około dwa tygodnie - ostrożnie wypowiadał się dąbrowski fizjoterapeuta. - Oprócz Eweliny Sieczki i Marty Haładyn, które na razie mogą zapomnieć o grze w piłkę nożną, reszta jest zdrowa. Katarzyna Gajgał dostała kilka dni wolnego po meczach reprezentacyjnych. Mam nadzieję, że okres przygotowawczy będzie przebiegał bez urazów - ocenił stan zdrowotny dąbrowskiej „paki” Stychno.
Tymczasem zarząd klubu szykuje kolejną „bombę” transferową. Już w przyszłym tygodniu mają się pojawić na treningach 2-3 siatkarki, które będą testowane na pozycję atakującej. Rozmowy są tak gorące, że sternik MKS-u Robert Karlik nie miał nawet czasu na urlop. - Na polskim rynku transferowym nie mamy już raczej kogo szukać, dlatego rozglądamy się za zawodniczką poza naszym krajem - zdradził tajemniczy jak zawsze prezes Karlik. - Na przełomie sierpnia i września wszystko powinno być już jasne i kadra zostanie zamknięta. Jest to już tylko kwestia czasu. (sportowezaglebie.pl) Powrót do listy