Dąbrowa na kolanach w Białymstoku
Miało być raczej odwrotnie. W Białymstoku Pronar Zeto Astwa AZS rywalizację o miejsca 5-8 z MKS-em Dąbrowa Górnicza zaczął od zwycięstwa 3:0 (27:25, 25:12, 25:16). MVP spotkania wybrana została Izabela Żebrowska.
Atakująca gospodyń po meczu statuetkę oddała swojej koleżance Katarzynie Walawender. Ten gest dobitnie pokazał, dlaczego Pronar nieoczekiwanie tak łatwo pokonał rywalki z Dąbrowy Górniczej. Gospodynie tworzyły zdeterminowany, wspierający się zespół, podczas gdy drużyna gości przypominała zepsutą maszynę, w której od czasu do czasu zadziałał jakiś mały trybik.- Po raz kolejny pokazaliśmy, że nie potrafimy walczyć z drużyną, która stawia nam twarde warunki. Brakuje nam charakteru. Nie ma zawodniczki, która mogłaby wziąć ciężar gry na siebie. Nieźle spisywały się środkowe, natomiast pozostałe dziewczyny „zabijały się” o blok. Jak będziemy tak grać dalej, to zajmiemy 8. miejsce – nie oszczędzał swojej ekipy trener MKS-u Waldemar Kawka.
Już przed meczem wiadomo było, że walka o pozycje 5-8 to dla dąbrowianek tylko „turniej pocieszenia”. Zupełnie inaczej do tych spotkań podchodzą białostoczanki. W klubie nikt na rywalizację o medale nie liczył. Natomiast każda lokata powyżej ósmej będzie sukcesem. Na boisku dało się poznać, kto przystąpił do spotkania z większą motywacją.
Klucz do sukcesu podopiecznych Dariusza Luksa tkwił w wygraniu pierwszego seta. W tej odsłonie dąbrowianki były jeszcze dość pewne siebie. Mimo kilku błędów na początku szybko ze stanu 2:5 doprowadziły do wyniku 8:6 i długo przeważały. Dopiero po drugiej przerwie technicznej przy zagrywce Lucie Muhlsteinovej na tablicy pojawił się remis. W nerwowej końcówce przyjezdne zachowały się jak juniorki marnując dwa setbole zepsutymi zagrywkami. Wyrok wykonała Agata Karczmarzewska-Pura dobrą akcją w ataku i bloku.
- Wyszłyśmy dziś na boisko zmobilizowane nie na sto, ale na dwieście procent. Miałyśmy świadomość, że dziewczyny z Dąbrowy, po przegranej walce o czwórkę, będą trochę zdołowane, że trzeba na nie „naskoczyć” i to wykorzystać. Przede wszystkim realizowałyśmy założenia taktyczne trenera. Mocna zagrywka i dobry blok - to zaprocentowało – mówiła doświadczona przyjmująca Pronaru.
W pozostałych partiach niepodzielnie rządziły gospodynie. Magdalena Śliwa mogła co prawda z zaufaniem posyłać piłki do środkowych, Katarzyny Wysockiej i Małgorzaty Lis, ale bez ataku ze skrzydeł mecz wygrać bardzo trudno. W tym wypadku, przy naprawdę dobrze dysponowanych białostoczankach, nie dało się nawet nawiązać równorzędnej walki. Muhlsteinova (chyba najlepszy mecz w sezonie) rozgrywała szybko i z fantazją, praktycznie do swoich wszystkich koleżanek.
Dąbrowianki podjęły jeszcze próbę odwrócenia losów spotkania w trzecim secie. Wytrzymały do momentu, w którym prowadziły10:9. Potem kilka długich wymian wygrał Pronar Zeto Astwa. Białostoczanki koncertowo blokowały i z każdą piłką ekipę Waldemara Kawki opuszczała wiara w zwycięstwo. Ostatni „siatkarki gwóźdź” wbiła niezawodna Żebrowska.
- Brakuje mi słów na to dzisiaj zrobiłyśmy. Zagrałyśmy bardzo słaby mecz, nie zaszkodziłyśmy drużynie przeciwnej w żadnym elemencie – mówiła Magdalena Śliwa.
Trener Pronaru Dariusz Luks cieszył się z wyniku, ale zaznaczał, że to dopiero mały krok ku pokonaniu dąbrowianek. - Jesteśmy jeszcze daleko od sukcesu. Żeby w ogóle myśleć o przejściu jakiegoś progu w play off, musieliśmy wygrać u siebie, bo w Dąbrowie dwa razy nam to by się raczej nie udało. Cieszy determinacja w drużynie. Oby utrzymała taką dyspozycję, i wolę wygrywania – mówił szkoleniowiec. Powrót do listy