Czy wrócą w sierpniu do Ankary?
Z daleka od hali, piłek, w gąszczu bazarów i w Mauzoleum Ataturka polskie kadetki odpoczywały po fazie grupowej mistrzostw Europy w Ankarze. – Lepiej by się zwiedzało, gdybyśmy były w czwórce – mówiła zawiedziona Aleksandra Wójcik.
W kalendarzu mistrzostw w stolicy Turcji piątek był przewidziany jako dzień odpoczynku - „rest day”. Bardziej niż regeneracja fizyczna Polkom potrzebny był zupełny „reset”, czyli oczyszczenie myśli po tym, jak szansa na medal przeszła im koło nosa.
Wieczór wcześniej po wygranej z Hiszpanią (3:2) nasze kadetki wiedziały, że tylko zwycięstwo Serbii z Turcją 3:0 lub 3:1 da im miejsce w czwórce.
– Serbki obiecały, że wygrają za trzy punkty. Zagrały jednak bardzo słabo. To nie był ten sam zespół – wyglądały jak jakieś młodziczki. Nic im nie zarzucamy, ale ich postawa była dużym rozczarowaniem – mówiła Ewelina Tobiasz.
Pierwszy set decydującego meczu biało-czerwone oglądały na hali. Załamane wracały do hotelu, gdy gospodynie rozniosły liderki grupy 25:10. Do kolacji zasiadły z widelcem w jednej i telefonem w drugiej ręce. Na monitorach połączonych z internetem komórek widziały zmieniające się punkty. Po wyrównanej walce w drugiej partii i niewykorzystanej setowej Serbki przegrały 25:27.
– Zapadła godzinna żałoba. Złość, żal, smutek - wszystkie negatywne emocje wymieszały się w środku każdej z nas. Wiedziałyśmy, że to przede wszystkim nasza wina. Ale był jeszcze cień szansy i została nam ona odebrana przez Serbki, a to zabolało – mówiła Aleksandra Wójcik.
Kolejnego dnia trenerzy Andrzej Peć i Grzegorz Kosatka pozwolili zapomnieć swoim podopiecznym o siatkówce. – Taki dzień był nam potrzebny. Odpoczęłyśmy od siatkówki, zregenerowałyśmy się. Mogłyśmy pozbierać myśli po tych wszystkich meczach przegranych i wygranych, i nastawić się bojowo na kolejne. Nie można się załamywać. Trzeba wygrać kolejne dwa spotkania i zająć piąte miejsce – mówiła bojowo nastawiona Natalia Strózik.
– Byłyśmy w Mauzoleum Ataturka i na bazarach. Największym zainteresowaniem cieszyły się bransoletki, portfele, lokalne pamiątki. Ja kupiłam dla brata procę – on uwielbia takie rzeczy – zdradziła Ewelina Janicka. Największą atrakcją na ulicach Ankary okazał się jednak statystyk reprezentacji. – Dawid bardzo przypadł Turczynkom do gustu. Otoczył go wianuszek młodych dziewczyn. Chciały chyba nam go porwać – żartowały dziewczyny.
Wieczorem nasz scoutman stawił się jednak na odprawie wideo, by zapoznać zespół z kolejnym rywalem. W walce o miejsca 5-8 Polki zagrają najpierw z Grecją (sobota 14.00 czasu polskiego). Zwycięstwo zapewni im powrót do Ankary w sierpniu na mistrzostwa świata.
– Porażka ze Słowenią (Polki nie wykorzystały piłki meczowej i przegrały 2:3 – przyp.red.) i fakt, że nie ma nas w czwórce, dały nam do myślenia. Dołożymy wszelkich starań, żeby powalczyć teraz o piąte miejsce. Jestem dobrej myśli – uspokajała Julia Twardowska.
W meczach o finał czekają nas rewanże z fazy grupowej. Półfinałowe pary wyłoniono bowiem na drodze losowania. Liderki grupy I - Włoszki zagrają z drugimi w tabeli Niemkami. Najlepsze w naszej grupie Serbki podejmą Turczynki.