Czy wiele dobrego przed nimi?
Podczas gdy sezon ligowy rozkręcił się na dobre, wielkimi krokami zbliżają się również turnieje kwalifikacyjne z udziałem naszej reprezentacji, która od 3 do 5 stycznia w Łodzi rozegra turniej eliminacyjny do mistrzostw świata. Rywalkami Polek będą zespoły z Belgii, Hiszpanii i Szwajcarii.
Niewątpliwie to Belgijki będą najgroźniejszymi rywalkami Polek w drodze po zwycięstwo. Należy przypomnieć, że jest to grupa młodych, ale już ogranych na międzynarodowych parkietach, zawodniczek. Największym sukcesem „Yello Tigers” był oczywiście brązowy medal tegorocznych ME. Belgijki okazały się czarnym koniem całego turnieju. To one wzbudzały najwięcej emocji, wokół nich toczyły się najgorętsze dyskusje na forach i portalach społecznościach. Zawodniczki i cały sztab szkoleniowy został także doceniony we własnym kraju, rozpisywały się o nich gazety i czasopisma.
Trener reprezentacji Gert Vande Broek wyjaśnił jak jego zespołowi udało się podnieść po porażce w półfinale z Niemkami. - Byłyśmy niesamowicie głodne sukcesu i chciałyśmy zdobyć ten brązowy medal. To, co udało się nam osiągnąć jest ukoronowaniem ciężkiej pracy. Od początku turnieju grałyśmy swoją siatkówkę. Najważniejszy jest ostateczny rozrachunek, w którym jesteśmy trzecią drużyną Starego Kontynentu i pierwszym zespołem w historii belgijskiej piłki siatkowej, który wywalczył podium kontynentalnego czempionatu - powiedział.
Ciekawie o drużynie Belgii, mówi Lise Van Hecke – kapitan Belgijek, - Jesteśmy grupą zawodniczek, które wciąż mogą się rozwijać. Jeśli nadal będziemy tworzyć zgrany kolektyw i pracować tak ciężko jak do tej pory, to wierzę, że jeszcze wiele dobrego przed nami. Naszym kolejnym celem jest awans do mistrzostw świata - dodaje.
- Wydaje mi się, że naszą prawdziwą siłą jest to, że trzymamy się wszystkie razem, mamy wspólne cele, do których realizacji dążymy i potrafimy się wzajemnie wspierać. Nie mamy miejsca na zazdrość czy jakiekolwiek negatywne emocje. Potrafimy sobie wzajemnie pomagać a atmosfera w zespole jest wspaniała. Każda z nas jest gotowa do gry z pełnym zaangażowaniem do końca - odpowiedziała zapytana o przyczynę sukcesu zespołu.
- To było niesamowite uczucie. Spełniłyśmy marzenia swoje i wszystkich naszych kibiców - podkreśla Charlotte Leys. Przyjmująca Atomu Trefl Sopot, w jednym z wywiadów, przyznała także, że styczniowy mecz z Polską będzie dla mnie jednym z najbardziej emocjonujących w jej karierze. Uważa, że to pomiędzy tymi dwoma zespołami rozegra się walka o zwycięstwo. - Z niecierpliwością czekam na to widowisko - zaznaczyła.