Czy w ten weekend poznamy mistrza Polski?
Po dwóch meczach finału ORLEN Ligi jest remis 1-1. Czy w niedzielę poznamy mistrza Polski?
Po jednej stronie siatki staną srebrne medalistki drugiego najważniejszego turnieju siatkówki klubowej w Europie. Po drugiej zaś gospodynie turnieju finałowego Ligi Mistrzyń, które nie tak dawno mierzyły się z europejskimi tytanami. Te dwa fakty są najmocniejszym podkreśleniem tego, jak wielkim siatkarskim wydarzeniem będą mecze pomiędzy PGE Atomem Treflem Sopot i Chemikiem Police, które w sobotę i niedzielę zostaną rozegrane w gdańsko-sopockiej ERGO ARENIE.
Dwa pierwsze mecze w szczecińskiej Azoty Arenie były do siebie bardzo podobne – w obu bowiem jedna z drużyn mocno otwierała spotkanie, a następnie schodziła z boiska pokonana. Tym samym w piątek Atomówki świętowały wygraną 3:1, ale dzień później to Chemik zamknął mecz na swoją korzyść w ciągu czterech setów.
- Jedno zwycięstwo przywiezione z Polic jest bardzo cenne, choć szkoda tego drugiego spotkania, bo było ono do wygrania, co pokazał pierwszy wygrany set. Później zabrakło nam czy koncentracji, czy sił, a może po prostu tak dobrze zagrał w tym dniu Chemik – podsumowuje Katarzyna Zaroślińska, atakująca PGE Atomu Trefla. – Teraz rywalizacja zaczyna się od nowa, jest po 1, więc wszystko jest do zrobienia.
- Drugi mecz był dla nas ciężki i fizycznie i mentalnie, bo było bardzo mało czasu, by przygotować się na drugi dzień. Oczywiście Chemik miał tego czasu tyle samo, więc nie jest to szukanie wytłumaczenia. Cóż, teraz zaczynamy od zera, gramy już do dwóch wygranych i cieszę się, że oba te spotkania mamy u siebie – mówi Klaudia Kaczorowska, przyjmująca Atomówek.
Pomiędzy dwoma meczami w Szczecinie i kolejnymi dwoma w Sopocie drużyny miały równo tydzień przerwy. Nie powinno to jednak wybić z uderzenia żadnego z zespołów.
- Cieszę się, że było tyle czasu pomiędzy meczami. Można poprawić taktykę, odpocząć mentalnie. Od stycznia miałyśmy maraton meczów, więc to dobrze, że na koniec można się spokojnie przygotować do tego dwumeczu – zapewnia Kaczorowska.
Po zwycięstwie w piątkowym meczu można było mieć apetyty na przywiezienie ze Szczecina dwóch wygranych, tym niemniej jedno zwycięstwo oznacza, że sopocianki stoją przed niebywałą okazją wywalczenia złotego medalu na własnym parkiecie i podobnie jak w sezonie 2011/2012 świętowania przed swoimi kibicami. To właśnie oni mogą być kluczowi dla losów tej rywalizacji.
- Mam nadzieję, że będzie dużo kibiców. Życzyłabym sobie, by było tylu kibiców co na finale Pucharu CEV. Miło się gra przy takiej publiczności, czułam się super w tej hali. Mam nadzieję, że dodadzą nam skrzydeł i będziemy mogły pokazać naszą siatkówkę wszystkim, którzy przyjdą do ERGO ARENY albo będą nas oglądać także przed telewizorami – mówi popularna „Kaczi”.
W rywalizacji do trzech wygranych jest remis 1-1. Jeżeli w dwumeczu ponownie każdy z zespołów wygra jedno spotkanie, piąty mecz rozstrzygający o tytule mistrzowskim odbędzie się w Szczecinie 13 maja.