Czy Lorenzo Micelli zdecyduje się na inną szóstkę?
Kolejny miesiąc – kolejny maraton meczowy. Siatkarki PGE Atomu Trefla Sopot nie mogą narzekać na nudę, ale pomimo kolejnych tygodni intensywnych przygotowań do meczów, nie zwalniają tempa.
Mając zagwarantowaną pozycję wiceliderek ORLEN Ligi zmierzą się w sobotę 28 lutego o 15:00 w sopockiej Hali 100-lecia w ostatnim meczu rundy zasadniczej z PGNiG Naftą Piła. I choć rywal z Wielkopolski zajmuje obecnie przedostatnie miejsce w tabeli, mecz ten może być dość ciekawym widowiskiem.
Trzy spotkania wygrane i aż osiemnaście przegranych – bilans pilanek w tym sezonie jest zdecydowanie nie do pozazdroszczenia. Oczywistym jest, że obu drużynom przyświecały na początku ligi zupełnie inne cele, ale pewnie nikt w Pile nie spodziewał się, że siatkarki Nafty będą w takim stopniu odstawały od drużyn rywalizujących o 8. miejsce gwarantujące udział w play-offach. Gdyby odwrócić tabelę, dosłownie na przeciwległym biegunie goszczą Atomówki. To, że utrzymają do końca rundy pozycję wiceliderek, stało się pewne po wygranym 3:2 spotkaniu w Legionowie. Dzięki temu spokojowi w ORLEN Lidze Atomówki w zaciszu gdańsko-sopockiej hali przygotowują się do kolejnych meczów.
- W meczu z pilankami może dojść do pewnych zmian w składzie, bo będziemy chcieli przetestować kilka wariantów – zapowiada tajemniczo Lorenzo Micelli, trener PGE Atomu Trefla.
Trzeba jednak przyznać, że włoski szkoleniowiec nie może w tym sezonie narzekać na brak zmienniczek. Ze świetnej strony praktycznie w każdym spotkaniu pokazywały się dotąd Anna Kaczmar i Anna Miros. Rywalizacja o miejsce na środku siatki jest olbrzymia, a ostatnio i Zuzanna Efimienko, i Brittnee Cooper wcale nie miały pewnego miejsca w składzie, bo to przypadało Mai Tokarskiej. Dobrze by było jednak zobaczyć w grze dwie przyjmujące, które dotąd otrzymywały mało szans od Micellego, a mowa tu o Dejy McClendon i Falyn Fonoimoanie. Wyrównany skład w obecnym natężeniu gier z pewnością może okazać się bezcennym dla Micellego. Tym bardziej, że żaden polski zespół nie gra teraz więcej niż PGE Atom Trefl Sopot.
- Gramy teraz na kilku frontach jako jedyny polski zespół, ale cieszymy się z tego – zauważa kapitan sopocianek, Izabela Bełcik. – Oczywiście nie narzekamy na to, bo w końcu wciąż rywalizujemy w tych rozgrywkach, do których się kwalifikowałyśmy, czyli Pucharze CEV i Pucharze Polski.
Choć wydaje się to zaskakujące, to faktycznie sopocianki grają teraz najczęściej. Chemik Police czeka bowiem na Final Four, którego jest gospodarzem, a przez to opuszcza rywalizację z europejskimi gigantami aż do 4-5 kwietnia. Tymczasem Atomówki po meczu z PGNiG Naftą już 3 marca zagrają w Bacau ze Stiintą, tydzień później podejmą mistrzynie Rumunii u siebie, aby za dwa dni wyjechać już do Kędzierzyna-Koźla na turniej finałowy Pucharu Polski. Po nim także czasu na odpoczynek nie będzie, bo najprawdopodobniej 18 marca sopocianki rozpoczną już ćwierćfinał ORLEN Ligi meczem w Łodzi z Budowlanymi. W sopockiej ekipie jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc nikt nie nastawia się na to, że w napiętym harmonogramie meczów odpuszczona zostanie chociażby jedna piłka.