Czarne perły z Karaibów w Białymstoku
Możliwe, że w PlusLidze Kobiet dojdzie do wyjątkowego transferu. Do Białegostoku na testy przyjadą bowiem dwie siatkarki z dalekiego Trynidadu i Tobago.
Na pierwszy rzut oka federacja, którą reprezentują dziewczyny o skórze barwy czekolady wydaje się bardzo egzotyczna. Trynidad i Tobago nie jest jednak wcale czarną plamą na światowej siatkarskiej mapie. Reprezentację malutkiego kraju (ledwie 1,23 mln ludności) odnajdujemy na 36. miejscu w rankingu FIVB przed Belgijkami, Czeszkami, Chorwatkami czy Hiszpankami. To zasługa 8. lokaty w mistrzostwach Ameryki Północnej i Środkowej rozegranych w 2009 roku. Wiadomo, że choć w tym turnieju grają Kuba, USA czy Dominikana, to i tak dużo w nim łatwiej o dobry wynik niż w Mistrzostwach Europy. Tą samą 8. pozycję (na 32. członków) Trynidad i Tobago zajmuje zresztą w rankingu samej kontynentalnej federacji NORCECA.
We wspomnianych mistrzostwach Sinead Jack i Channon Thompson występowały w podstawowym składzie państwa dwóch wysp. Właśnie te dwie dziewczyny w końcu października mają dolecieć na treningi do Białegostoku. Sinead ma zaledwie lat 17, a Channon 16. Obie to środkowe.
W CV, jakie dotarły do klubu, Jack ma wpisany wzrost 190 cm i zasięg w ataku 330 cm. Thompson jest znacznie niższa – mierzy 180 cm, a atakuje maksymalnie z wysokości 314 cm. Białostocki klub szczególnie oczekuje przyjazdu pierwszej z wymienionych zawodniczek. Sinead Jack ma ponoć talent na miarę tych, które rodzą się w innym karaibskim państwie – Kubie.
Na razie trzeba uzbroić się w cierpliwość, by choćby zobaczyć w akcji ciemnoskóre siatkarki. Wciąż trwa proces przyznawania im wiz. Gdy dojdzie on do finału, wsiądą do samolotu w pobliskiej Wenezueli i ruszą przez ocean. O tym, czy któraś z Trynidadek zagra w PlusLidze zdecyduje trener AZS-u Wiesław Czaja.