Ćwierć wieku z siatkówką
Przed dziesięciu laty bielskie siatkarki rozpoczynały przygotowania do sezonu, w którym nie zakładano osiągnięcia sukcesu. Bardzo młode wówczas zawodniczki, a aktualne reprezentantki kraju, prowadzone przez trenera Krzysztofa Leszczyńskiego zaskoczyły jednak wszystkich obserwatorów. M.in. o wspomnieniach z tamtego okresu rozmawiamy z doświadczonym szkoleniowcem.
PlusLiga Kobiet: Niemal dokładnie 10 lat temu zaczynał Pan sezon, w którym siatkarki BKS-u Stali Bielsko-Biała zdobyły brązowy medal. Jak wspomina Pan tamten świetny sezon, gdy młode zawodniczki, praktycznie nikomu nieznane zrobiły w lidze furorę?Krzysztof Leszczyński: Stworzony wówczas zespół w Bielsku-Białej był bardzo młody. Najmłodsza zawodniczka miała niespełna 16 lat, a średnia wieku wynosiła zaledwie 18. Wielu skazywało nas na spadek. Wierzyłem w swoją pracę i w te młode siatkarki. Wspólna praca przyniosła zaskakujący wynik w postaci brązowych medali i wyróżnień indywidualnych dla moich wychowanek. Nikomu dotąd nieznane zawodniczki stały się rozpoznawalne i grają z powodzeniem do dzisiaj w najlepszych zespołach polskiej ligi. Drużyna miała swój charakter, walczyła o każdą piłkę i co ważne podobała sie kibicom.
– Miał Pan zapewne nadzieję, że to dopiero początek budowy nowego BKS-u pod Pana wodzą. Stało się jednak inaczej, choć czwarte miejsce w kolejnym sezonie nie było przecież złym wynikiem.
– Z perspektywy czasu można powiedzieć, że w sezonie 1999/2000 osiągnęliśmy za dużo. W kolejnym zajęliśmy ostatecznie miejsce czwarte. Wywołało to niezadowolenie i mimo, że miałem z działaczami BKS-u niepisaną umowę o pracy na okres pięciu lat, to już po dwóch latach musiałem odejść. Szybko objąłem zespół z Mielca, który był na 9. miejscu, a pod moją wodzą zdołał wspiąć się na finiszu rozgrywek na piątą lokatę.
– Trenerską przygodę rozpoczynał Pan od pracy z młodzieżą w Lubaniu. Sukcesów w tym okresie nie brakowało.
– Pracę z młodzieżą rozpocząłem tam w roku 1982. W ciągu 14 lat stworzyłem jeden z najsilniejszych ośrodków szkolenia młodzieży w Polsce, o czym świadczy choćby to, że moje wychowanki zdobyły 10 medali w kategoriach młodzieżowych, w tym także te najcenniejsze. Wiele lubanianek grało wówczas w reprezentacji kadetek i juniorek, a nawet dziś sporo moich wychowanek występuje w zespołach PlusLigi Kobiet.
– Nie był to więc przypadek, że trafił Pan do kadry jako trener kadetek i juniorek.
– Sukcesy ekipy z Lubania, poziom wyszkolenia zawodniczek był zapewne powodem powołania mnie na trenera kadry Polski rocznika 1980/81. Pracę w sosnowieckiej Szkole Mistrzostwa Sportowego rozpoczynałem w roku 1996. Cztery lata szkoliłem liczną grupę siatkarek ze wspomnianego rocznika. Po ukończeniu szkoły zasiliły one szeregi zespołów z najwyższego szczebla rozgrywek i dostały się wkrótce do reprezentacji. Uczestniczyły w Mistrzostwach Europy i Świata, gdzie sięgały po medale. Jako trener mogę czuć się spełniony, że lata pracy nie poszły na marne. Mam dobry kontakt z wieloma zawodniczkami, z którymi pracowałem. Nie zapominamy o sobie nawet po latach i to jest bardzo miłe.
– Czy system szkolenia z czasów, gdy Pan prowadził młodzieżowe kadry może sprawdzić się współcześnie?
– Staram się w szkoleniu polepszać i unowocześniać swój warsztat. Szukam tego, co uatrakcyjni trening. Istotne jest nie tylko pogłębianie tego, co sprawdzone, ale także wprowadzanie nowości. Wyniki osiągane przez kadrę, którą prowadziłem świadczą o tym, że ówczesne szkolenie oparte na wszechstronności było właściwe.
– Jakie zasady wyznaje Pan w pracy trenerskiej? Co stanowi podstawę do osiągnięcia znaczących wyników?
– Uważam, że najważniejsze jest rzetelne podejście do obowiązków. Wymagana jest dyscyplina i samodyscyplina, profesjonalizm nie tylko na treningu, ale i w życiu codziennym. Niektóre młode zawodniczki nie lubią, gdy im się narzuca pewne rzeczy, ale później gdy dorastają doceniają to. Trudno wskazać inną drogę do sukcesu.
– Niedawno obchodził Pan 25-lecie pracy trenerskiej. Czy tak utytułowany szkoleniowiec, głównie w pracy z młodzieżą, myśli o powrocie na trenerską ławkę?
– Każdy trener chce szkolić i pracować nieprzerwanie. Ja także czuję w sobie chęć do pracy i wiem, że mogę jeszcze wiele zrobić dla dobra polskiej siatkówki. Ćwierć wieku pracy to ogrom doświadczeń. Wierzę, że jeszcze wiele przede mną. Powrót do listy